sobota, maja 24, 2025

5779. Śniadaniowe ścinki z giganta

Siódmy mój turnus. Po ośmiu dniach frustracji (ile razy trzeba zgłaszać, mó­wić, narzekać, jeden turnus, drugi… szósty), gdy i na śniadanie, i na ko­lację otrzymywałam niezmiennie ogórki kiszone — od lat nie zmieniło się w tym za­kre­sie nic poza ceną, która w ciągu ostatnich czterech lat wzrosła o 83% — po­sta­nowiłam cyk, dzień po dniu, „pakszot” za „pakszotem”. Po ko­lej­nych trzech dniach chlapnę­łam, że przetransformowałam frustrację w pro­jekt fo­to­gra­ficz­ny. Dyrektor me­dyczna z uśmie­chem oświadczyła, że postara się mi go popsuć. Nie da się ukryć, troszkę się jej udało.

Razem z Królową śmiałyśmy się, że ktoś powinien zacząć fotografować obiady, by była szansa, że zniknie marchewka nasza codzienna: tarta, gotowana, zupa krem, w krążkach, w kostkę bez groszku, rozgotowana, puree, dzień po dniu, do upadłego, do samego końca. Żeby sprawa była ja­sna: to nie NFZ płaci za nasze wyżywienie.

Tak czy inaczej, przed i po dyrektorskiej interwencji, każdego dnia na śnia­da­nie po­da­wa­no mi optymalną dawkę mądrości rynku. Dziś ostatnie cyk ment­ze­na­dy żywieniowej.

Cyk, il gran finale, amen, a dio i czas do ula!









logo centrum SM Borne Sulinowo

*

Endriu & Maestro, W klapkach.

życie jak bajka,
se lece w klampkach najka

/oryg. zapis fonetyczny/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz