wpis przeniesiony 28.02.2019.
(oryginał)
Rozumieć to jedno, doświadczyć to zupełnie coś innego. Różnicę pięknie i z uporem maniaka ilustruje Heńka, która za wartość uznaje tylko doświadczanie. Kudłata nie chce rozmawiać o jedzeniu, ona chce jeść. Nie chce rozumieć, czym są uroki wieczornego spaceru, ona od 19.50 próbuje co wieczór wytłumaczyć nam, że w zasadzie to już jest prawie 20.30 i może byśmy już poszli pod górkę do Harry-ego, Jogi, Szabiego, Perki, Kory w porywach Szili, Ewaro --- pobiegać, pożyć, pobawić się odrobinkę.
Od tygodnia jesteśmy świadkami, wielkiej różnicy między „rozumieniem” a „doświadczaniem”. Chronologicznie…
Rok temu zapadła decyzja o psie. Zapadła tez decyzja o rasie. W Wikipedii, jak już się nie chce przerzucać papierowych kartek, można znaleźć, że: podszerstek to krótka, gęsta, miękka warstwa futra części ssaków pod okrywą włosową. Warstwa podszerstka i warstwa włosa okrywowego tworzą sierść. Nooooo tak, rozumiałam. Nie było w tym nic odkrywczego, każdy pies ma przecież sierść a dom, w którym mieszka pies, jest przestrzenią, w której mieszkają również wolne od wszelkich konwenansów, fruwające, jak i gdzie chcą, psie kłaczki. Obiecałam? Obiecałam, że będę odkurzać, choć serdecznie tego nienawidzę. Rozumiałam konsekwencje posiadania Sierściucha w tym zakresie, jednak nie wiedziałam, co obiecuję!
Żółtego światła ostrzegawczego nie dostrzegłam, zbyt szczęśliwa perspektywą posiadania psa. Można je było znaleźć z łatwością w książkach dotyczących labradorów --- psy te mają: „gęsty podszerstek”. Nooooo tak, „tyż” rozumiałam. I wcale mi to nie przeszkadzało.
To właśnie była pułapka „rozumienia i wiedzenia”, w najczystszej formie. Wiedziałam i całkiem dobrze rozumiałam, że nasza suńka będzie roznosić kłaki, ale... No właśnie, wiedzieć to jedno, nastawić się na to, to drugie, a jeszcze czymś innym jest doświadczyć posiadania psa, który rozwinął się już na tyle (skończone osiem miesięcy), by szastać swym podszerstkiem na lewo i prawo non stop. W tym tygodniu dotarło do mnie, że choć rozumiałam frazę „gęsty podszerstek” to dopiero teraz wiem, co on tak naprawdę oznacza. Heńka kładzie się, trochę leży, wstaje, idzie sobie, a kupka kłaków bojkotuje psią duszę i postanawia zostać i trwać właśnie tym miejscu, choć Kudłata swoje życie zaniosła już do innego pokoju.
Fraza „gęsty podszerstek” nabrała pełnego znaczenia --- doświadczamy gęstego podszerstka. Od tygodnia jest wszędzie i jedyny sposób, aby było go ciut mniej to… codzienne odkurzanie. Codziennie! Nie ma zmiłuj! Jak tak dalej pójdzie polubię te kilka minut relaksu przy rurze… Właśnie tym jest doświadczanie labradorskiego podszerstka. W żadnej książce o tym nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz