wpis przeniesiony 28.02.2019.
(oryginał)
Każdy musi czasem odpocząć od ludzi, świata, pracy, książek, planów, marzeń. Fakt. Zwykle każdy doświadcza tego na swój własny sposób. Mają tak nie tylko ludzie.
Na jesieni Pan Park obwieszcza: nie chcę żadnych wózków dziecięcych, ludzi polegujących na ławkach, won! Mam dość! Wtedy pada i pada. Jedyne co wówczas jest jeszcze akceptowane przez owego Dżentelmena to uśmiechające się psy. Przychodzi jednak taki moment, że Pan Park musi odpocząć od wszystkiego, gotów sobie wmówić, że w zasadzie to ma alergię na sierść. Wtedy z pomocą przychodzą roztopy. Przez dwa tygodnie nie dało się wejść do parku, nawet Noe miałby nie lada kłopot.
Chandra Panu JużNiedługoSięZazielenięNadzieją jednak minęła i od dwóch dni mamy znów piękną zimę. Pan Park z otwartymi ramionami znów zaprasza czworonogi. Śnieg pokrywa to wszystko co spod wody zaczynało wyłazić. Do dziś Pan Park był dla nas jedną z granic miejskiego, kudłatego poznania. Zachciało się nowego.
Zarządzono. Śniadanie. Doczytywanie rozpoczętych rozdziałów. Buciki. Kurteczki. Czapeczki. Smakołyki i poszli! Całym Stadem. Wcale nie daleko.
Inny Świat czekał prawie na skraju wspomnianego, już niedepresyjnego, Parku, który przy okazji odwiedziliśmy na dobry początek. Przeszliśmy przez skrzyżowanie sąsiadujące z Panem Parkiem. Kupiliśmy kawę na stacji benzynowej. Wykonaliśmy pięć kroków w stronę działek i otoczył nas nieznany nam dotąd Świat. Bez ludzi, z ciszą, ze śniegiem i szaloną liczbą gałęzi, które sobie Heniutka nosiła, łamała i porzucała. A potem był już tylko Las. Nie miałam pojęcia, że mamy zjawisko zwane lasem na wyciągnięcie ręki. Dwie godziny minęły nie wiedzieć kiedy. Gdy wróciliśmy szczęśliwa Kudłata padła jak kawka, więc poszliśmy na kawkę poczytać, pouczyć się, pożyć trochę bez psa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz