niedziela, lutego 08, 2015

1248. Najlepsza książka 2015 roku

 wpis przeniesiony 13.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

O istnieniu książki dała mi znać Kaan. Po kilku minutach już ją miałam na swojej wirtualnej półce. Czytałam wolno, wolniej, jeszcze wolniej, a mimo to z każdym zdaniem byłam bliżej końca. Dziś skończyłam. Jeśli nie czytaliście tej książki, no cóż, zazdroszczę Wam, jest wciąż przed Wami.

Zakreśliłam w tej książce masę słów, fraz, zdań. Zrobiłam wiele zakładek. Kundelek wytrzymał to wszystko. Nie dałam rady wybrać trzech, czterech czy pięciu cytatów. Te znajdujące się poniżej to minimalne minimum, na jakie było mnie stać. Więcej, mam przeogromną ochotę pogadać o tym, co parę mądrych kobiet zakreśliło w swoich egzemplarzach.

To nie jest książka o wychodzeniu z nałogu. Byłoby nudno czytać tylko o cudzym doświadczeniu. To książka przede wszystkim o dochodzeniu do siebie. Kiedyś, ktoś w radiu powiedział: trzeba przejść długą drogę, by dojść do siebie. I właśnie o tym jest ta książka. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, co nie znajdzie w niej ani jednego zdania, z którym się nie identyfikował choć przez chwilę w ciągu swego życia.

Jeszcze zanim zacznę, chcę powiedzieć coś, co odkryłam zupełnie niedawno.
     KAŻDY SIĘ WSTYDZI.
     KAŻDY SIĘ WSTYDZI TRZECH RZECZY.
     ŻE NIE JEST ŁADNY.
     ŻE ZA MAŁO WIE.
     I ŻE NIEWYSTARCZAJĄCO DOBRZE RADZI SOBIE W ŻYCIU.
     KAŻDY.
     Dlaczego więc nikt się do tego nie przyznaje? Dlaczego nikt o tym nie mówi? O ile łatwiej by się nam rozmawiało na przyjęciach, gdyby można to było powiedzieć głośno.

*

„Alkoholik” to słowo tak straszne jak „feministka”. Alkoholicy i feministki nie należą do społeczeństwa — nie mogą być nami.

*

[...] czym innym jest uzależnienie, jak nie nieustającym życiowym spierdalaniem? A używanie wyrazów brzydkich ma tylko zamaskować to, jak bardzo czułe są te miejsca, o których mowa.

*

Weź spróbuj sobie czegoś zabronić. Spróbuj zabronić sobie buraka. Cały dzień będziesz myśleć o buraku, mimo że burak nie jest atrakcyjny przecież. Serio, serio.

*

Nie cudzołóż, nie kradnij, nie pożądaj. Czy zastanawialiście się kiedykolwiek nad fenomenem poczucia winy w religii katolickiej? Te wszystkie zdania na nie.

*

Teraz wiem, że przez całe lata wydawało mi się, że mam czuć się inaczej, niż czułam. Jakoś. Wesoło. Albo nie narzekać. I zapierdalać. Nie umiałam odpocząć. Nie wiedziałam, co lubię naprawdę. Wiedziałam tylko, że mam zacisnąć zęby. Że jak mnie zaczyna, dajmy na to boleć palec u nogi, to nieważne, nieważne, inni mają gorzej, powstańcy chodzili kanałami i się nie skarżyli, więc idę dalej, nie, nawet nie idę, staram się biec, żeby udawać, że mnie nie boli. I dopóki mi noga nie zacznie odpadać, to będę zapierdalała.
     A tak nie można.
     Nie można chodzić bez nogi.

*

Powiedziałam jej: „teraz zaczniesz się uczyć najtrudniejszego — jak siebie lubić, nic nie robiąc”.

*

Myliło mi się to, co czuję, z tym, co myślałam, że czuję.
     To, co czuję, zastępowałam słowami i zdaniami na temat tego, co myślę.
     Myliło mi się najprawdopodobniej całe życie.

*

To się dzieje zawsze z tego samego powodu.
     Banalnego i prostego: żeby poczuć się wreszcie kurwa lepiej.
     Żeby się w ogóle poczuć.

*

Nikt mi tego nigdy nie powiedział.
     Że to jest ważne, co ja czuję.
     Że mogę czuć.
     Nikt mnie nigdy o to nie pytał.

*

I że to, że się wstydzę, i to, że się boję, jest OK. To jest okej. Ponieważ tak jest właśnie. Ponieważ oprócz chwil idealnych i doskonałych, których jest naprawdę mało, życie składa się z wtorków, czwartków i godziny trzynastej.

*

[...] ironia to najłagodniejsza forma agresji.
     Wow.

*

Koniec końców musimy coś zrobić z tym emocjami, z tym wielkim wyrzutem, że nie żyjemy tak, jak nam się wydaje, że powinniśmy, ani tak, jak nam się wydaje, że chcemy, ani tak, jak naprawdę chcemy.

Małgorzata Halber, Najgorszy człowiek na świecie,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2015.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz