niedziela, lutego 08, 2015

(1246+1). Ciąg dalszy nastąpił sam

 wpis przeniesiony 13.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Wraca mąż po pracy do domu. Bukiet kwiatów ciągnie ze sobą. Żonka w kuchni gotuje smaczny obiadek...

Wróć! Nieprawda! Przynajmniej nie dziś. Dziś ma być o tym, co dziś.

Wraca żonka po pracy do domu. Dwa przepyszne serniczki w siateczce ciągnie ze sobą z myślą o kawce w cudnym towarzystwie. Małżoneczek w kuchni pichci najsmaczniejszy obiadek świata...

Giender i przewrót moralny. Innymi słowy, wszystko co chcesz, byle najgorsze. Tak właśnie było.

W myśl systematyki kulinarnej, przepis na boski obiadek, co go Sadownik pichci, powinien znajdować się w rozdziale o potrawach generujących żoninine poczucie winy. Figa! Terapia działa. Nikt, naprawdę nikt na świecie nie umie ugotować takiego żurku jak Sadownik. Żaden sąd ostateczny nie zmusi mnie do zmiany zdania.

Wraca mąż po pracy do domu. Bukiet kwiatów ciągnie ze sobą. Żonka w kuchni gotuje smaczny obiadek...

Niedoczekanie moje? Niedoczekanie Jego? Nie, tak też bywa. W Przytulisku brak schematu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz