środa, lipca 31, 2019

(3373+1). Ta-kie-by-ły-cza-sy

Nie czytałam tej książki, ja ją połknęłam. Skończyłam w sobotę, gdy wracaliśmy do ula, ale żeby zająknąć się na jej temat musiał skończyć się upał. Dziś jest pierwszy dzień chłodniejszego.

Choć do końca roku jest jeszcze pięć miesięcy i wszystko się zdarzyć może, to śmiem twierdzić, że to jedna z najważniejszych książek A.D. 2019 w kategorii reportaż. Po prostu trzeba ją przeczytać i już, choć na raz nie da się tego zrobić — są w niej takie fragmenty, że człowiek w nas musi złapać oddech i dystans, inaczej nie da rady iść dalej.

Zdejmijmy filtry, spójrzmy, tacy właśnie jesteśmy. Jesteśmy jednym z najwspanialszych krajów na świecie. Latami pozwalaliśmy krzywdzić dzieci.

*

Jedną z pierwszych nauk, którą przyswajały dzieci, było to, że ich ciało nie należy do nich. Ich ciało było świątynią Ducha Świętego, zaś wyłączne prawo do zarządzania świątynią mieli ksiądz, pastor oraz zakonnice.
     Jak dokumentuje raport komisji, dzieci nie tylko bito i torturowano, ale również gwałcono. I znowu nie były to patologiczne przypadki, ale zorganizowany system. Szkoły z internatem za sprawą panującego obowiązku posłuszeństwa, braku kontroli zewnętrznej, a vnawet geograficznego oddalenia stanowiły idealny teren łowiecki dla sadystów i pedofilów
.

*

Ile waży dziecięca skarga wobec słów osoby duchownej, noszącej Zbawiciela na sercu?

*

Ojcowie Kanady uważali, że reformy były konieczne, więc zmiany wprowadzano szybko. Kanada weszła na drogę pełną zakrętów, dysponując nieaktualną mapą i sprzecznymi drogowskazami. Nie chciano zobaczyć, co czeka za rogiem.
     […]
     Do pomysłu szkół z internatem, organizowanych przez państwo, a prowadzonych przez Kościół, powrócono dopiero na początku XIX wieku. To wtedy zarządzono nieznany w wielu rdzennych społecznościach restrykcyjny podział na zajęcia żeńskie i męskie. Do tej pory nie było ról wyraźnie przypisanych do biologicznych płci. Sama płeć była zresztą czymś płynnym, podlegającym wyborowi. Zdarzało się więc, że mężczyzna chciał żyć z mężczyzną albo pragnął pełnić w rodzinie typowo matriarchalne funkcje. Obyczaj wymagał, by podkreślił swoją nową kobiecość odpowiednim, żeńskim strojem. Jego wybór był powszechnie szanowany, a otoczenie ułatwiało mu podjęcie nowej roli.
     Hołubiono też ludzi dwóch dusz (Two Spirit, 2S), w których ciałach pomieszkiwały — jednocześnie lub naprzemiennie — jaźń męska i kobieca.
     Kościół katolicki nie mógł się na to zgodzić. Postanowiono „zbawić Indian od grzechu”, choćby wbrew ich woli. Cały system kolonizacji, w tym stworzenie szkół z internatem, miał być jednak dla ich dobra. Cóż, że chodziło o dobro dopiero w przyszłym życiu
.

*

To nieprawda, że nikt wcześniej nie wiedział. Nie da się nie wiedzieć.
     Ktoś mieszka w pobliżu szkoły z internatem, w której zamknięte są rdzenne dzieci. Ktoś dowozi do niej jedzenie. Ktoś inny dzieci z internatów leczy, ktoś je przecież grzebie.
     Czyjemuś dziecku znikają koledzy, jakiejś rodzinie — sąsiedzi
.
     […]
     Nie da się nie wiedzieć, więc przez te wszystkie lata Kanadyjczycy wiedzieli. Nie wiedziała tylko Kanada.

*

Przydaje się wtedy formuła mająca wszystkie wątpliwości rozwiać, a wszelkie winy unieważnić. Cudowne zaklęcie, trzy słowa, które dobrze brzmią w każdej epoce i pod każdą szerokością geograficzną.
     Ta-kie-by-ły-cza-sy.
     Mawia się też: to cena postępu, przykry odprysk wielkiej dziejowej historii. To, co prawda, niefortunne, ale jednak odizolowane przypadki.
.

*

W Polsce, mówiąc o ocalonych, zazwyczaj mamy na myśli tych, którzy przetrwali Holocaust. […] Do niedawna także w Kanadzie survivor oznaczał człowieka, który przeżył Shoah.
     Ale czasy się zmieniają — teraz
survivor to coraz częściej ten, który przeżył prowadzoną przez Kościoły szkołę z internatem. „Jestem ocaleńcem” to już prawie to samo, co „jestem po kościelnym internacie”.
     Polskie tłumaczenie tego słowa nie jest doskonałe. Ocaleniec to ktoś, kto ocalał, kogo uratowano niejako z zewnątrz. Jest jak ofiara kataklizmu, której ratownicy udzielili pomocy.
     W języku angielskim
survivor to ktoś, komu udało się przetrwać, przeżyć, wytrzymać (to survive). Tu akcent jest położony inaczej — na wewnętrzne sprawstwo, na siłę, która pozwala utrzymać się przy życiu.
     Dzieci z kanadyjskich szkół z internatem, jeśli przeżyły, to dlatego, że wytrzymały.
     Nie zostały przez nikogo uratowane, po żadne z nich pomoc nie przyszła.
     Ta-kie-by-ły-cza-sy
.

*

Jeśli jesteś z Polski, to może mi to wytłumaczysz. Jak katolicki papież może się na to godzić? Jak może nas nie przeprosić? Wszyscy papieże po kolei umywali ręce. A przecież każdy z nich miał chyba dostęp do Biblii?
     Powiedz mi, co w tej Biblii jest takiego, że zabrania Kościołowi powiedzieć: przepraszam
?

*

Byłem mały, a już się nauczyłem nie być. Udawałem, że to nie mnie się to wszystko dzieje. […] Odlatujesz ze swojego ciała, wtedy możesz na chwilę zablokować ból. Ta umiejętność bardzo mi się w życiu potem przydawała. […]  ja – nic. Ani łezki. Dopiero po latach poznałem słowo „dysocjacja”. W chwili zagrożenia umysł odcina cię od rzeczywistości, żebyś mógł się jakoś uratować. Dla nas to był elementarz.
     Dlaczego dziwi cię, że nikomu o tym nie mówiliśmy? Powiedz mi, a kto normalny uwierzy dziecku? Wtedy nie widziałem na niebie gwiazdy, która jest prawdą.
     Po prostu chciałem przetrwać. To wszystko
.

*

Nasza historia to worek pełen kamieni — w pojedynkę jest to nie do uniesienia.

*

Wyobraź sobie, że dorastasz, a wszyscy naokoło milczą o tym, kim jesteś. I ta cisza jest tak ciężka, że sama przestajesz w końcu pytać. Ale wątpliwość nie znika. Im usilniej próbujesz to zignorować, tym mocniej słyszysz głos, który terkocze w twojej głowie i w końcu jest tak silny, że rozsadza ci czaszkę.

*

Wielu mężczyzn nadal sądzi, że mają prawa do naszych ciał. Chcą ich używać w tym najprostszym sensie, ale także chcą nimi władać. Na przykład kazać im nosić ciąże. To przecież też jest przemoc — decydować, czy mamy rodzić i kiedy.
     Nasze ciała i nasze życia są dla nich mało warte. Można je sobie wziąć, użyć i potem wyrzucić, nawet dosłownie
.

*

[…] przemoc wobec kobiet nieczęsto jest łączona z naruszeniem praw człowieka.

*

[…] o ile najbardziej niebezpiecznym miejscem dla kobiety w Kanadzie jest dom, bo to tam statystycznie najczęściej dochodzi do aktów przemocy, rdzenne kobiety są dużo bardziej narażone na krzywdę także w najbliższej okolicy. Tak, jakby w społeczności panowało przyzwolenie na bicie i branie sobie rdzennych kobiet jak jabłek z przydrożnego drzewa.

Joanna Gierak-Onoszko, 27 śmierci Toby’ego Obeda,
Wydawnictwo Dowody na Istnienie, Warszawa 2019.

Język w tym kraju zmienia się szybko. Uważność na słowa jest tu ważniejsza od akcentu: każdy może przyjechać z własną melodią języka. Mowa może być twarda i nieporadna, ale nie może być krzywdząca dla innych.
     W Kanadzie umówiono się, że język ma znaczenie wykraczające poza dosłowny przekaz, ma moc sprawczą. Uważa się, że procesy społeczne zaczynają się od słów, a język jest narzędziem, jak inne
.

*

[…] ci, którzy byli w Kanadzie od początku świata, inaczej czytają to samo niebo. Siedem gwiazd oznacza tu siedem nauk, siedem drogowskazów na życie.
     Zadzieram głowę. Patrzymy z Henrym na jedną konstelację. Ja widzę w górze wóz i dyszel. Henry widzi siedem przykazań: wiedzę, miłość, pokorę, szczerość, odwagę, szacunek i prawdę
.

*

[…] napisał na Twitterze […] .
     Następnego dnia było już jasne, że będą kłopoty. Ladurantaye skasował tweeta i publicznie przeprosił.
     — Nie zadałem sobie trudu, by pomyśleć, jak to jest, gdy się nie ma mojej pozycji, mojej władzy albo mojego głosu.
     Ale to już nic nie dało
.

*

Jak wejść wspólnie na drogę pojednania, skoro nie ma ani mapy, ani nawet punktu zbiórki?
     […] Opinie się różnią — każdy może mieć swoją własną, ale panuje zgoda, że nie można mieć swoich własnych faktów. Jednak ustalenie prawdy to był dopiero początek.

*

Droga do pojednania jest stroma i nierówna. Na razie widać, że zaczęła się od symboli i na nich tak naprawdę się kończy. Obie strony rozumieją, że to już bardzo dużo – a jednocześnie o wiele za mało. Pojednanie jest procesem o wyraźnym początku, ale bez końca.

*

[…] żyjemy w państwie prawa, więc nie mogą mnie zatrzymać bez powodu. Ale co z tego, że w końcu cię puszczają, jeśli twój autobus już dawno pojechał bez ciebie? Wiesz, czasem myślę, że nam całe życie umyka bez nas w środku.

(tamże)

*

Norval Morrisseau, źródło.

*

Michael Cheena dobiegał sześćdziesiątki, kiedy pierwszy raz usłyszał, że jest ważny i potrzebny.
     Był zaskoczony i zawstydzony. Nigdy go nie uczono, jak reagować na życzliwość. Nie wiedział, co powinien poczuć ani co należy powiedzieć. Siedział w milczeniu, skubiąc siwe wąsy.
     Po chwili usłyszał jeszcze: „Michael, jesteśmy z ciebie dumni. Przez to, przez co przeszedłeś i co z tym zrobiłeś, zasłużyłeś na przywilej. Masz prawo nosić orle pióro. Żaden człowiek ani żadna siła ci już tego nie odbierze
”.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz