czwartek, lipca 04, 2019

3331. Skończony (IV)

4. tom skończony w niedzielę nad ranem, ale siły, żeby zająknąć się o tym, dostarczono dopiero dziś. Było nudno, czyli tak samo jak z pierwszymi trzema tomami — w pewnym momencie nie można już było odłożyć na bok. Było fantastycznie — delektowałam się wieloma scenami, akapitami, a czasem nawet frazami. Le Guin jest wielka!

[…] zastanowiła się przez chwilę, jakie to uczucie nigdy nie lękać się drugiego człowieka — jak trudna musi być dla byłego maga nauka strachu.

*

     — Mówiłaś jednak, że nie można brać, nie dając. Czyżby kobiety różniły się w tym względzie od mężczyzn?
     — A w czym się nie różnią, złotko?
     — Nie wiem — przyznała Tenar. — Mam wrażenie, że sami tworzymy większość podziałów, a potem skarżymy się na nie
.

*

Wiedział, że kiedy nie da się czegoś naprawić, należy się z tym pogodzić, być ponad to.

*

      — Teraz brak mu cierpliwości — odparła. — Najsurowszy jest wobec samego siebie. Obawiam się, że nic nie możemy dla niego zrobić. Musimy pozwolić mu pójść własną drogą i odnaleźć siebie na końcu własnej smyczy, jak powiadają na Goncie…

*

Sądził, że poznał już cierpienie, nie wiedząc, że przez całe życie będzie się go uczył na nowo — i niczego nie zapomni.

*

     — […] Słucha mnie, ale tylko dlatego, że sama tego chce.
     — To jedyne usprawiedliwienie dla posłuszeństwa — zauważył Ged
.

*

Lecz moja dusza nie potrafiła wytrzymać w takiej klatce: coś za coś, ząb za ząb, życie za życie… Bo przecież istnieje jeszcze wolność wykraczająca poza pojęcia zapłaty, zemsty czy odkupienia, poza wszystkie układy sił. Prawdziwa wolność.

*

Nic nie idzie na marne. Nic nigdy nie idzie na marne. Sam mnie tego nauczyłeś.

*

Życie puściło mnie w tan. Znam wszystkie kroki, ale nie wiem, kim jest tancerka.

*

     — Możliwe.
     Krzemień odpowiadał jej tak przez dwadzieścia lat, odmawiając żonie prawa do zadawania pytań dzięki temu, że nigdy nie mówił wprost tak czy nie, zachowywał wolność, u której podstaw leżała jej niewiedza. Co za marny, ograniczony rodzaj wolności, pomyślała Tenar
.

*

Dotarli do skraju świata i przez jakiś czas szli wzdłuż niego […].

Ursula K. Le Guin, Tehanu, tom 4. cyklu Ziemiomorze, przeł. Paulina Braiter, Prószyński i s-ka, Warszawa 2013.
(wyróżnienie własne)

     — Jeśli twoja moc wspiera się jedynie na słabości innych, żyjesz w strachu — oznajmił sentencjonalnie Ged.
     — Owszem. Ale kobiety zdają się lękać własnej siły, obawiać samych siebie.
     — A czy kiedykolwiek uczono je, by w siebie wierzyły? — spytał Ged.
     I w tym momencie w drzwiach ponownie zjawiła się objuczona drewnem Therru. Ged i Tenar spojrzeli po sobie.
     — Nie — odparła. — Nigdy nie uczono nas ufności we własne siły. Ani w ogóle żadnego zaufania. — Patrzyła, jak dziewczynka układa szczapki w skrzynce. — Gdybyż tylko moc oznaczała zaufanie — dodała. — Podoba mi się dźwięk tego słowa. Gdyby nie te wszystkie hierarchie, układy, szczeble władzy; królowie i mistrzowie, magowie i wielmoże… Wszystko to wydaje się tak nieistotne. Prawdziwa moc, prawdziwa wolność nie wiązałaby się z przemocą, ale z zaufaniem
.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz