piątek, lipca 12, 2019

3337. Kryminalna przygoda (II)

Kryminał to pewnie cieniutki — domniemam, bo nie jestem właściwą osobą do oceny książki w ramach gatunku, który reprezentuje. Mam ją od dnia premiery, bo przecież czekałam na nią prawie rok, ale dopiero przedwczoraj chwyciłam na ząb.

Znów, jeszcze raz i niezmiennie zachwycała mnie atmosfera powieści, w której marsze, zadymy, strajki, wiece i manifestacje organizują życie zmotoryzowanym, w tym panu Inspektorowi. Korki: miejskie, relacyjne, zawodowe i… mężczyzna, mąż, ojciec, teść, policjant, przełożony, podwładny — rozterki każdego z nich — kibicowałam każdemu wcieleniu pana Inspektora; nie śpieszyłam się z poznaniem zabójcy; w paru miejscach popłakałam się ze śmiechu. Nie zgadłam, kto jest zabójcą, czyli druga część jest zdecydowanie lepsza niż pierwsza. Czekam na trzecią, ostatnią.

     — W punkcie, do którego dotarliśmy, można rzeczywiście spodziewać się już wszystkiego – odpowiada mu Lambropulos. — Jedyna rada, jaką na teraz mam, to słowa instruktora na basenie: „zamknij się i płyń”.

*

     — […] Mam sprawę osobistą.
     — Osobistą? – dziwi się.
     — Tak.
     — Chodź, zrobię ci kawę
.

*

     — Wiesz, że wielu poszło na obczyznę z dumy? Kiedy zaczęli tam żyć, zrozumieli, jak drogo przyjdzie im zapłacić za swoją dumę.

*

     — Złap go, zanim wystartuje w wyborach. Bo jak zostanie premierem, to go nie tkniesz. Poza tym po drugiej kadencji w parlamencie zostaną wymazane jego winy. I ujdzie mu na sucho przed komisją weryfikacyjną.

*

Patrzę […] i próbuję zrozumieć, gdzie kończą się nasze granice, jego i moje. Gdzie kończy się zabójca, a zaczyna człowiek. I z drugiej strony, gdzie u mnie kończy się policjant, a zaczyna obywatel, który czuje się wciąż robiony w konia.

*

     — Muszę pomyśleć — mówi.
     — O czym tu myśleć? W naszych czasach nie ma co się długo zastanawiać. Albo chwytasz byka za rogi, albo cię wypatroszy
.

*

Nie ma gorszego przekleństwa niż to, że gdy wracasz do domu, tam tylko odliczasz godziny, kiedy wreszcie będziesz mógł się położyć.

*

     — Robisz to specjalnie? — zaczynam się denerwować.
     — Co?
     — Poruszasz niemiłe tematy przy stole. Gdyby to rzeczywiście były złe wieści, to rozumiem, a to są tylko przypuszczenia
.

*

     — Dlatego przyszedłem się poradzić – mówię dyplomatycznie.
     W okamgnieniu wpada w złość
.
     […]
     — Ma pan rację, wystąpiłem przed szereg — mówię mu i wychodzę, zostawiwszy za sobą podwójnie zadowolonego szefa
.

Petros Markaris, Kasacja po grecku, przeł. Przemysław Kordos,
Oficyna Literacka Noir Sur Blanc, Warszawa 2019.
(wyróżnienie własne)

Nagle zdaje sobie sprawę z tego, że powiedziała głośno „dupek”, i zasłania usta dłońmi.
     — Proszę wybaczyć, wyrwało mi się.
     Katerina śmieje się z niej.
     — Nic jej się nie wyrwało, całe życie tak mówi — wyjaśnia nam
.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz