Najczystszy przypadek — codzienny newsletter książkowy, nazwisko Autora wydało mi się znajome… klik, klik i wiedziałam, że to On. I dowiedziałam się, że mam zaległości czytelnicze (nomen omen, trzy!). Podczytnik tej książki mnie zafrapował i decyzja podjęła się sama. Klik, klik, a potem tylko zachwyt.
To książka złożona ze zwykłych zdań, ciut mniej banalnych sytuacji, najzwyklejszych ludzi, ale atmosfera, wszystko to, co między wierszami i oddechami — niezwykłe i poruszające. Autor — mistrz uważności i delikatności — bezcenna jest świadomość istnienia takich mężczyzn. A ta książka? Krótka, tylko na mały ząbek, ale za to bez żadnego zbędnego słowa.
Popatrzył na zegarek, jakby w nim kryła się odpowiedź, niczego tam jednak nie znalazł, z wyjątkiem niejasnego wrażenia, że to niewłaściwa pora na mnóstwo rzeczy.
*
Potem zapytał kobietę, czy ona ma dom.
Cztery ściany i łóżko? Jasne.
Nie w tym sensie. Prawdziwy dom. W swojej głowie.
Chyba nie do końca rozumiem.
Coś, co pani buduje, zadanie.
O to chodzi.
Tak, o to.
Powiedziałam już, że nigdy niczego nie doprowadziłam do końca.
A czy choć raz zdarzyło się pani rozpocząć?
*
Niech pani nie krzyczy, wszystkich pani pobudzi.
Więc niech pan wraca!
Bardzo proszę, nie róbmy scen na korytarzu.
Dobrze, zróbmy scenę w windzie.
*
Może nie jesteś taką porażką, jak ci się wydaje, powiedziała do siebie. I na chwilę poczuła w sobie śmiałość, która cechowała ją w młodości, gdy wiedziała, że nie jest od innych ani gorsza, ani lepsza, lecz zwyczajnie inna, w sposób wartościowy i niepowtarzalny.
*
Pan mi nie wygląda na więźnia.
Faktycznie, nie wyglądam.
Trafił pan przez pomyłkę?
Trafiłem z wielu powodów, które w sposób nienaturalny i niemodyfikowalny zbiegły się ze sobą.
Nie rozumiem.
Zabiłem człowieka.
O kurde.
*
Może pan nie chciał.
Może. Choć to by było skrajnie nielogiczne u kogoś takiego jak ja.
Nigdy nie robi pan nic nielogicznego?
Nie.
Żadnego błędu?
Wiele, ale nie są nielogiczne.
To coś zmienia?
Oczywiście.
Alessandro Baricco, Trzy razy o świcie,
przeł. Lucyna Rodziewicz-Doktór,
Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2019.
(wyróżnienie własne)
Ale kobieta powiedziała, że większość ludzi marzy, żeby zacząć od nowa, i dodała, że to wzruszające, a nie szalone. Stwierdziła, że w rzeczywistości prawie nikt nie zaczyna od nowa, ale Bóg jeden wie, ile ludzie spędzają czasu na wyobrażaniu sobie tego, zwłaszcza gdy siedzą po uszy w kłopotach, uwikłani w życie, które chcieliby zostawić. […] Zrozumiałam, że nie można się zmienić, nie ma na to sposobu, […] i nie zaczyna się od nowa, stając się kimś innym. W takim razie w jaki sposób?, zapytał mężczyzna. Kobieta milczała przez chwilę. […] Zaczyna się od nowa, żeby zmienić stolik, powiedziała. Zawsze mamy wrażenie, że trafiło nam się niewłaściwe rozdanie, i że z naszymi kartami zdziałalibyśmy więcej, gdybyśmy tylko usiedli przy innym stole. […] Jak już powiedziałam, dodała, nie można zmienić kart, dlatego pozostaje zmienić stół.
Znalazła pani swój?, zapytał mężczyzna.
Tak, odpowiedziała z przekonaniem, sam jego widok jest odrażający, wszyscy oszukują, pieniądze są brudne, a ludzie nic nie warci.
Cudownie…
Nie mogę wybrzydzać z kartami, jakie mam w ręku.
*
Mężczyzna zamyślił się na chwilę. Potem odparł, że trzeba uważać, kiedy jest się młodym, bo przez całe życie żyjemy w takim świetle, którym się otoczyliśmy za młodu, choć on nigdy nie rozumiał dlaczego. Wie jednak, że tak jest. Powiedział, że wielu, na przykład, w młodości jest melancholikami i zostaje nimi na zawsze. Albo rośnie w cieniu i ten cień prześladuje ich przez całe życie. Dlatego trzeba uważać na zło, ponieważ w młodości się wydaje, że można sobie na nie pozwolić, ale prawda jest inna, że zło to zimne światło, w którym wszystko traci barwę raz na zawsze.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz