środa, sierpnia 11, 2021

4339. Piękne energie  //  Panna cotta (IX)

Co było pierwsze: jajo czy kura, krótkowidz czy szczególarz? Nie wiadomo, czy lu­dzie stają się krótkowidzami, bo przestali dobrze widzieć z da­le­ka od wgapiania się w detale, czy może skupiają się na detalach, bo „daleko” odjechało im tak daleko, że nie ma na co patrzeć. A może ludowe przekonanie o korelacji krótkowzroczności i szcze­gó­larstwa jest tischnerowską gówno prawdą. Nie wiem.

Wiem, że jestem markowym krótkowidzem, który dzięki zdjęciu okularów z nosa znika cały świat. Wiem, że szczegółom lubię się przyglądać, długo się nad nimi po­chy­lam, rozczulam, z uwagą podchodzę do tego, czego innym nie chce się nawet zauważyć, i uwielbiam, gdy natura szczegółów prowadzi mnie w nieznane lub przy­naj­mniej do tej pory niepoznane. Tyle w ramach uzasadnienia istnienia tego czer­stwe­go ciut wpisu.

Słowa: rzeka, miłość. Jakie masz pierwsze skojarzenia? Nie czytaj dalej, zepsujesz sobie zabawę, do której nie będzie powrotu. Zaufaj sobie. Rzeka? Miłość? Co wi­dzisz, co czu­jesz? Zamknij oczy. Rzeka? Miłość?

Rzeka, dla mnie… przyjemna atmosfera, cisza, zaduma, trzymanie za rękę kochaną osobę nad jej brzegiem. Miłość, dla mnie… szalona, uparta, ciepła, wszech­ogar­niająca.

W kontekście tych dwóch słów dwa miesiące temu pojawiło się zadziwienie i zaciesz ogromny, które dziś po­trze­bu­ję tu upuścić. Zaczęło się niewinnie, czyli lin­gwi­stycz­nie — rzekamiłość po włosku są rodzaju? Męskiego!!! Jak to? Tak to i już.

Zrobiłam krok w tył. Rzeka. Miłość. Jakie masz pierwsze skojarzenia, gdy patrzysz na nie przez pryzmat męskiego pierwiastka? Rzeka? Miłość?

Rzeka, dla mnie… siła, żywioł, nieustępliwość i… zaczynam się trochę bać. Miłość, dla mnie… twarda, odpowiedzialna, nieugięta i… zaczynam rozumieć męski im­pe­ra­tyw działania, organizowania, który pomija słowa, widząc w nich stratę czasu.

Od dwóch miesięcy jestem ostrożniejsza wobec słów, bawię się z nimi, bo tak na­praw­dę potrzebuję i męskiej, i żeńskiej energii, którą w sobie kryje każde z nich.

Nie byłoby tego wpisu, gdyby nie przyszedł czas, by już zawsze pod ręką mieć pio­sen­kę, a w niej los — rodzaju żeńskiego! — który nie rozstrzaska mnie o skały.

6 komentarzy:

  1. Oj jesteś szczególarnicą,jesteś!:) Może to będzie nowe słowo na krótkowidza?? Też lubię się bawić słowami.
    A ćwiczenie bardzo ciekawe! Nie uległam pokusie i moje skojarzenia do rzeki były bliżej żywiołu, a miłość wszechogarniająca - w sumie...podobnie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa i dla mnie ten wpis nie jest czerstwy...jest świeży!:)) Ciekawe co miałaś na myśli?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czerstwy, bo rzeka i miłość napadły mnie na początku maja, a piosenka ma mnie od ponad miesiąca — jak na internet to wieczność. :)))

      Usuń
  3. Dla mnie też świeży! Nie skojarzyłam wcześniej krótkiego wzroku, ze szczegółem. Pewnie dlatego, że mój krótki i astygmatyczny doświadczam jako rozmytą i wyidealizowaną dal ;) Odrealnia mi twardą rzeczywistość ;)

    Rzeka - wchodzenie do niej. Żeńska otwiera toń i otula, męska porywa prądem. Czyli górskie bardziej męskie, nizinne żeńskie byłyby? Męski aspekt miłości to ogień prawdy, ten co transformuje. Żeński aspekt to bezwarunkowość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne! Jak słyszę rzeka nie ma dla mnie rodzaju, to żal mi człowieka, że nie ma ochoty popławić się w mocy. Próg to próg.

      Usuń