czwartek, listopada 11, 2021

4432. Czytane przed gigantem (II)

Jeszcze ciepły trop, wydanej prawie miesiąc temu książki, podjęłam z ogromną przy­jemnością. Potrzebowałam czytania o sierści. Wiedziałam o tym po pierwszym akapicie tej opowieści o wspaniałym zwierzęciu.

Powoli trzeba przyśpieszać: myśleć, uzupełniać, wybierać, decydować, co na gi­gan­cie będzie potrzebne, niezbędne, wymagane. Logistyka wyjazdów to nie jest moja mocna strona. Potrzebuję się jednak zmieścić ze wszystkim, co potrzebne, nie­zbęd­ne i wymagane, w jednej walizce. Ta książka i wrażenia po niej zostają w ulu.

     – Wilki, jak się o nich myśli, są bardzo dzikie, a jak się je spotka, to już są dobre – powiedziała ośmioletnia Halszka, a mnie aż wbiło w fotel. Lepiej bym tego nie ujęła! Boimy się i wyolbrzymiamy to, czego nie zna­my. Po­zna­nie pomaga w oswojeniu.

*

Wilk, który odchodzi z rodzinnego domu, zwykle odchodzi na dobre.

*

Za pozbawienie życia wilka grozi nawet pięć lat odsiadki. Jak dotąd w Pol­sce skazano zaledwie pięć osób. Kara polegała na zapłaceniu grzy­wny, w żad­nym z wypadków nieprzekraczającej dziesięciu tysięcy złotych i wy­ro­ku pozbawienia wolności na nie więcej niż dwa lata w zawieszeniu. Wszyscy skazani byli myśliwymi. Dla porównania – we flandryjskiej części Belgii karę za zabicie wilka podniesiono niedawno z dwustu pięćdziesięciu tysięcy do pół miliona euro. To się nazywa: cenić dziką przyrodę.

*

     – Co mnie się w wilkach podoba? To, że są od wszystkiego wolne. I że są nomadami. Co prawda w obrębie swoich te­ry­to­riów, ale stale się przemieszczają.

*

     – Wilk nie jest w pełni wilkiem bez rodziny – powiedział filmowiec i fo­to­graf Sławek Wąsik.
     Przekonuję się, że to, poza wspomnianą przez Zenka Wojtasa wolnością, jest kwintesencją wilka.

*

[…] reintrodukowanie, czyli przywracanie naturze zwierząt tam, gdzie dużo wcześniej wyginęły, a częściej – zostały wybite przez ludzi – kiepsko się sprawdza. Zwykle wywołuje zbyt duży opór społeczny. Problemem jest nawet, kiedy nikt nie sprowadzi celowo „nieobecnych”, a same skądś przy­wędrują.

*

[…] to, co kiedyś usłyszałam od Sabiny Pierużek-No­wak: „Wataha to po prostu wilcza rodzina”. W dodatku taka, która świetnie funkcjonuje. […] Badacze celowo odchodzą od użycia słowa „wa­ta­ha” na rzecz określeń „grupa rodzinna” albo „rodzina”. Rzecz w tym, że „wataha” zapożyczona jest z języka łowieckiego, a do tego ma negatywne konotacje – dawniej oznaczała również uzbrojoną bandę rabusiów, opryszków.

*

Przekonała się [Kinga Stępniak], że psy są oportunistami, a przede wszyst­kim indywidualistami. Z kolei wilki współpracują – w dziczy muszą to ro­bić, że­by przetrwać – dlatego znacznie większy nacisk kładą na stworzenie więzi. Ich mowa ciała jest bardziej subtelna od psiej. Wystarczy de­li­kat­ne uniesienie wargi czy ruch jednego ucha i syn czy córka wiedzą, żeby do ro­dzi­ca nie podchodzić. Psy musiały się nauczyć bardziej wy­ra­zi­stych sy­gna­łów, żebyśmy my mogli zrozumieć ich przekaz.

*

Za plecami [Lecha] Serwotki wisi tabliczka ze słowami świętego Augustyna: „Dusza żywi się tym, z czego się cieszy”.

*

Kiedy widzę, w jakie przerażenie wpędzam uwięzione zwierzęta, mam ochotę stamtąd uciec. Kiedy już naprawdę źle czuję się ze swoim czło­wie­czeń­stwem, dostrzegam je. Uszy. Sterczą pomiędzy gałęziami w prawie identycznym kolorze. Dopóki wilczyca nie orientuje się, że została zau­wa­żo­na, i nie wykonuje ruchu, nie jestem nawet stuprocentowo pewna, że to ona. Dotąd tylko słyszałam, że właśnie tak to wygląda – wilk skądś nas ob­ser­wu­je i jeśli mamy szczęście, dostrzeżemy tylko jego sterczące uszy.

*

[…] dzikie zwierzęta dorośleją”. To z kolei w pewnym mo­men­cie wymaga oddzielenia od rodziców, pójścia własną drogą. Żeby nie tylko być dorosłym, ale i dojrzeć.

*

     – Wilk a pies to jak pies a… bo ja wiem? Wieloryb! W zestawieniu z psem nie ma żadnej relacji! Psa to sobie możesz „mieć”. Z wilkiem się nie roz­sta­wa­łem. Jak przychodzili do mnie goście, trochę odchodził, ale cały czas miał mnie na oku. To jest rodzina. Przebywa się razem non stop.

*

[…] Temple Grandin twierdzi, że zwierzęta widzą obrazy tego, co czują węchem. Nie od dziś przecież wiadomo, że psy, a tym bardziej wilki, patrzą nosem, a tam, gdzie my nic nie dostrzegamy, one „widzą” nawet całkiem odległą przeszłość. Na przykład nas przechodzących ścieżką, którą wę­dro­wa­li­śmy dwa tygodnie wcześniej. To nasuwa pytanie o ich odczuwanie czasu.

*

     – Ja się właśnie tego w lesie najbardziej boję – przyznaję. – Że mogę dostać taką kulą, bo chodzę po różnych chaszczach i po ciemku, a ludzie z bronią są wszędzie.
     – Wiesz, że zanim usłyszysz wystrzał, leżysz już na ziemi?

*

[…] przeliczanie wszystkiego na pieniądze i niepohamowane korzystanie z zasobów przyrody doprowadziło nas tu, gdzie jesteśmy, na urwisty skraj katastrofy klimatycznej.

*

Jego [Zenka Kruczyńskiego] zdaniem myśliwi sami nie wierzą, kiedy mó­wią, że dbają o dziką przyrodę. Interesują się najwyżej trzydziestoma ga­tun­ka­mi zwierząt. Tymi, do których wolno im strzelać, a przecież w Polsce jest około sześciuset gatunków kręgowców.
     – Nie są w stanie uzmysłowić sobie, że tymi pięciuset siedemdziesięcioma gatunkami nikt nie zarządza. Nie dokarmia, nie reguluje pogłowia, a w tych naturalnych procesach wszystko chodzi jak w szwajcarskim zegarku.

*

Ochrona środowiska jest jak kultura, przynajmniej w kwestii niedofinansowania.

*

Według naukowczyni strach rzadko jest pochodną bezpośredniego doświadczenia, częściej uprzedzeń, a z tym bardzo ciężko walczyć. Przecież to, że boimy się pająków, nie oznacza automatycznie, że są nie­bezpieczne.

Anna Maziuk, Instynkt. O wilkach w polskich lasach,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2021.
(wyróżnienie własne)

Niektórzy nigdy nie będą cię lubić,
ponieważ twój duch irytuje ich demony.
Denzel Washington

2 komentarze: