Słowami Edith Eger poruszona — [s]iła i umiejętności naszych przodków są częścią nas — postanawiłam, że nie chcę wrażeń po tej książce trzymać w sobie ani dnia dłużej.
Piękna, mądra i… bebesząca do głębi książka. Pozostawia bolesny ślad i wrażenia, które zatrzymują, zamrażają, pozostawiając Duszę osłupiałą, ale wciąż bardzo żywą.
Nie sposób po tej lekturze pozbierać się, bez myślenia o sile przodków, którą każdy w sobie ma, choć czasem (eufemizm?) o tym zapominamy. Bo ta książka jest również o tej pięknej sile. Czy ta siła rodzi miłość, czy może milość budzi tę siłę? Nie mam pojęcia. Wystarczy, że ją poczujemy.
1964. Rozpoczynając kampanię nalotów dywanowych w Wietnamie Północnym, generał Curtis LeMay […] powiedział, że bombardowaniami zamierza cofnąć Wietnamczyków „do epoki kamienia łupanego”. Zatem zniszczenie ludzi oznacza cofnięcie ich w czasie. Armia amerykańska ostatecznie spuściła ponad dziesięć tysięcy ton bomb na kraj nie większy od Kalifornii, przewyższając tym liczbę bomb zrzuconych podczas całej drugiej wojny światowej.
*
Piszę do ciebie z wnętrza ciała, które kiedyś było twoje. To znaczy piszę jako syn.
*
Tak, była wojna. Tak, wyszliśmy z jej epicentrum. Na tej wojnie kobieta nadała sobie nowe imię – Lan – w tym imieniu ogłosiła się piękną, a potem uczyniła z tego piękna coś, co warto zachować. Z tego narodziła się córka, a z tej córki syn.
Cały czas powtarzałem sobie, że urodziliśmy się z wojny – ale myliłem się, mamo. Zrodziliśmy się z piękna.
*
Ten człowiek. Ten biały człowiek. Ten Paul otwierający drewnianą furtkę ogrodu, która z metalicznym brzękiem się za nim zatrzaskuje, nie jest moim dziadkiem z krwi, ale z działania.
*
Być albo nie być. Oto jest pytanie.
Pytanie, owszem, ale nie wybór.
*
Kiedy kończy się wojna? Kiedy mogę wymówić twoje imię i mieć na myśli tylko twoje imię, a nie to, co zostawiłaś za sobą?
*
Co mamy na myśli, gdy mówimy o ocalałym? Może ocalały jest ostatnim, który wraca do domu, ostatni danaid, który wyląduje na gałęzi ciężkiej od duchów.
*
Mam odwagę powiedzieć ci, co było dalej, ponieważ szansa, że ten list do ciebie dotrze, jest niewielka – niemożliwość tego, że przeczytasz to wszystko, sprawia, że mogę mówić.
*
Ponieważ jestem twoim synem, to, co wiem o pracy, jest tożsame z tym, co wiem o stracie. A to, co wiem o jednym i drugim, wiem z twoich rąk.
*
Mamo. Powiedziałaś mi kiedyś, że wspomnienia są wyborem. Ale gdybyś była bogiem, wiedziałabyś, że są powodzią.
*
Z powodzeniem unikamy mówienia o przeszłości, otarłszy się o nią nad ranem.
*
Tak wiele chcę ci powiedzieć, mamo. Kiedyś byłem na tyle głupi, by wierzyć, że wiedza coś mi wyjaśni, ale niektóre rzeczy są tak zniekształcone pod warstwami składni i semantyki, pod dniami i godzinami, nazwiskami zapomnianymi, uratowanymi i odrzuconymi, że sama świadomość istnienia rany niczego nie wyjaśnia.
*
Mówią, że piosenka może być pomostem, mamo. Ja mówię, że to także grunt, na którym stoimy. A może śpiewamy, żeby nie upaść. Może śpiewamy, żeby się podtrzymywać.
* * *
Nie wiedziałem wtedy tego, co wiem teraz: być amerykańskim chłopcem, a później być amerykańskim chłopcem z bronią to przenieść się z jednego końca klatki na drugi.
*
– Kurwa, jak ja nienawidzę taty.
Do tej pory nie sądziłem, że biały chłopiec może czegoś w życiu nienawidzić. Przez tę nienawiść chciałem go poznać na wylot. Ponieważ właśnie to dajesz każdemu, kto cię widzi, pomyślałem. Bierzesz na klatę ich nienawiść i przechodzisz przez nią jak przez most, żeby stawić im czoło, wejść do nich.
* * *
Jeśli mamy szczęście, koniec zdania jest miejscem, od którego możemy zacząć.
*
[…] czytanie to przywilej, który przyznałaś mi przez to, co sama straciłaś. Wiem, że wierzysz w reinkarnację. Nie wiem, czy ja w nią wierzę, ale mam nadzieję, że to prawda. Bo wtedy może wrócisz tu następnym razem. Może będziesz dziewczyną i może znowu będziesz Różą, i będziesz mieć pokój pełen książek i rodziców czytających ci bajki na dobranoc w kraju nietkniętym przez wojnę. Może wtedy, w tym życiu i w tej przyszłości, znajdziesz tę książkę i dowiesz się, co się z nami stało. I będziesz mnie pamiętać. Może.
*
Poszukuję. Tym właśnie jest pisanie, oprócz tych wszystkich bzdur, schodzeniem tak nisko, że świat w końcu miłosiernie oferuje nowy kąt widzenia, szerszą perspektywę złożoną z małych rzeczy […].
*
Czy tym jest sztuka? Wzruszeniem na myśl o tym, które uczucia są nasze, kiedy tak naprawdę znalazł nas ktoś inny, także stęskniony?
Ocean Vuong, Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę,
przeł. Adam Pluszka,
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2021.
(wyróżnienie własne)
Wiem, to też nic nie znaczy. Ale niektóre nic zmieniają się później we wszystko.
W wietnamskim słowo oznaczające tęsknotę za kimś i pamiętanie go jest takie samo: nhớ. […]
Tęsknię za tobą bardziej, niż cię pamiętam.
*
Pamiętaj: reguły, podobnie jak ulice, mogą zaprowadzić cię tylko do znanych miejsc. Pod siatką jest pole – zawsze tam było – gdzie zgubić się nie znaczy się mylić, ale po prostu więcej.
Z reguły bądź bardziej.
Z reguły tęsknię za tobą.
*
Przepraszam, że ciągle mówię „Jak się masz?”, kiedy naprawdę mam na myśli „Czy jesteś szczęśliwa?”.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz