Trzeci Dzień Ojca w tym roku poinformował mnie o swoim nadejściu kilka dni przed ukazaniem się tej książki, dwa–trzy dni przed Drugim Dniu Ojca. W przedsprzedaży dostępne były tylko papier i audiobuk. Nabyłam drugie, bo czytał sam Autor, bo Biały Kruk umie czytać książki uszami, bo może i ja nauczę się tej formy kontaktu ze słowem.
Trzeci Dzień Ojca wypadł następnego dnia po Drugim Dniu Ojca. Biały Kruk machnął prezencik w mgnieniu oka, ja nijak nie dałam rady nauczyć się słuchać akapitów. Na szczęście ibuk ukazał się z pewnym opóźnieniem względem audiobuka i papieru, ale się ukazał i był mój. I miał zaklepany szczyt stosiku książek do przeczytania na gigancie.
Główny klucz do wyboru cytatów był dość prosty: Strajk Kobiet, a cytatom niepasującym do klucza zwyczajnie nie dałam rady się oprzeć i muszę je tu mieć.
Powiedzmy to sobie od razu, żeby nie było niedomówień: nie jestem ani specjalistą od języka polityki, ani tym bardziej jego miłośnikiem. Język ten jednak ma pewną cechę wspólną z piosenkami disco polo, którym w dużej części poświęciłem poprzednią książkę. Otóż ani jednego, ani drugiego nie da się nie słyszeć.
[…] Nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby ten język był przyjazny, inkluzywny, otwarty na dialog. Ale nie jest. Jest za to narzędziem walki, wykluczania, stygmatyzacji, nietolerancji, propagandy i manipulacji.
*
Najprostszym sposobem porządkowania świata jest przeciwstawianie sobie jego elementów, czyli posługiwanie się figurą antytezy. Posłużę się nią teraz, mówiąc o dwóch stronach. Z jednej strony bowiem przeciwstawiamy sobie noc i dzień, dobro i zło, istotę i zjawisko, obecność i nieobecność, a wreszcie to, co męskie, i to, co żeńskie. Uważamy, że cały świat da się tak podzielić, bez reszty. Ale z drugiej strony, próbując uporządkować papiery lub pliki w komputerze, zauważamy, że musimy założyć teczkę lub stworzyć folder „varia”, gdzie mieści się to, czego prosto zaklasyfikować się nie da.
Dlatego warto zwrócić uwagę na „niebinarność”, czyli określenie tego, co wymyka się prostemu podziałowi na binarną opozycję. Wywołuje niepokój we wszystkich miłośnikach prostych porządków, podziałów bez reszty.
*
Były też […] trawestacje Kubusia Puchatka, głównie dzięki temu, że jeden z bohaterów nosi tam to samo imię, co poseł Bosak: „A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? – spytał Krzyś Bosak. – Co wtedy? – Nic wielkiego, wypierdalaj w podskokach, faszysto jebany – odparł Puchatek”.
Przydatny okazał się też Michaił Bułhakow: hasło „Annuszka wylała olej” brzmi złowieszczo […].
*
Gdy ktoś nas bardzo zdenerwuje, to przecież mamy prawo do wyrażenia swoich emocji, prawda? Możemy wtedy skorzystać ze słów wulgarnych, które w języku już są (i wcale nie jest powiedziane, że mogą z nich korzystać wyłącznie przedstawiciele tzw. marginesu społecznego; przy okazji zauważmy, że ostatnie protesty spowodowały swoistą demenelizację wulgaryzmów, bezprawnie zawłaszczonych przez jedną grupę społeczną).
*
Nie przeklinam, lecz zaklinam.
*
No i pozostaje pytanie, co mają krzyczeć wkurzone dziewczynki, skoro rzekomo nie wypada im krzyczeć wulgaryzmów? „Wciórności!”? „Do diaska!”? Czy może: „Ładne kwiatki!”?
*
O przemocy policji wypowiedział się także pan prezydent Andrzej Duda. Stwierdził, że w czasie protestów przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego zachowała się ona „naprawdę w niezwykle profesjonalny sposób”, ponieważ nikt nie zginął. Istotnie, nikt. Pałowanie i gazowanie były niezwykle delikatne, a łamane były co najwyżej ręce. Stwierdzenie to miało charakter przyzwolenia na przemoc, ale i przypominało logikę pewnej anegdoty o Stalinie, który przegonił dziewczynkę proszącą go o cukierka – a mógł zabić.
*
Kobiety ponoć częściej ulegają emocjom. Ale nie deprecjonowałbym tych emocji, nie mówiłbym, że to „tylko” emocje, nie traktowałbym hasła „Wypierdalać!” jako językowego brudu, nie oburzałbym się na jego przemocowy charakter, nie zakazywałbym go w imię językowego savoir-vivre’u. Pamiętajmy, że od łamania zakazów zaczynają się rewolucje.
*
Marta Frej napisała na Facebooku: „Byłyśmy cierpliwe, byłyśmy łagodne, byłyśmy koncyliacyjne, byłyśmy miłe, byłyśmy pokorne. A teraz… wypierdalać!”. Nawet najgrzeczniejszą i najlepiej ułożoną dziewczynkę można, jak widać, doprowadzić stopniowo do furii.
*
Wulgaryzmy mają także – a może przede wszystkim – funkcję psychologiczną. Należą do tzw. ekspresywizmów, czyli sposobów językowego wyrażania emocji. Są one w języku dlatego, że są w nas emocje, także te skrajne. Usunięcie ich z języka musiałoby się wiązać z usunięciem z nas emocji, a jesteśmy przecież istotami emocjonalnymi i bywamy postawieni lub postawione w sytuacji wyzwalającej w nas także te skrajne. Walka z ekspresywizmami jest więc z góry skazana na porażkę.
*
Historię ma ten gest dość długą. […] Był za to dobrze znany w starożytnym Rzymie (można go znaleźć u Swetoniusza i Marcjalisa), gdzie służył nie tylko do obrażenia interlokutora, ale też miał funkcję apotropaiczną, czyli miał chronić przed ewentualnymi urokami rzucanymi przez ludzi o przeciwnych poglądach.
*
Polski kler to zbiór zer.
Michał Rusinek, Mroczny Eros. Pypcie na języku polityki,
ilustr. Jacek Gawłowski,
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2021.
(wyróżnienie własne)
Czytanie krytyczne to skłonność wykształciuchów, których prof. Waśko nie ceni: „Polacy o wykształceniu podstawowym i zawodowym okazali się silniejszym elementem społecznym niż cała wielka rzesza magistrów” – pisał w 2016 roku w „Arcanach”.
*
[…] „narodowy”. […] dodawanie tego przymiotnika do wszystkiego to cecha faszyzmu.
*
Fakty to fakty. Przypadek? Nie sądzę. […] Insynuacja jest niestety skuteczną formą perswazji. Logika? To coś dla wykształciuchów. A wykształciuchy to przecież tylko niewielki procent wyborców.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz