Z tej książki wyjęłam te rozmowy. Dawno nie miałam takiego tempa wyciągania książek z książek — to druga z trzech (pierwsza tu, trzecia tu).
Dwie poranne kawy i dużo przyjemności z czytania — o tym jest dla mnie ta książka, te rozmowy, te zatrzymane w słowach doświadczenia i chwile. A potem już tylko dwa dni, by zdecydować się na wybór cytatów.
Cytatów zaś dużo, bo dużo wspaniałych Ludzi w tej książce zabiera głos. Zabiera w mądry sposób. Muszą tu więc być.
Wie pan, ja [Małgorzata Goetz] jako dziennikarz nauczyłam się używać „słów”, znam – jak mi się wydaje – większość. Ale takiej wiązanki to nie słyszałam chyba nigdy. I myślę sobie, że blok jest komunalny, cała masa ludzi mieszka, z różnych środowisk, no ale żeby tak latem, tak głośno takie wiąchy puszczać…
[B.S.] Ale takie soczyste czy takie banalne, trywialne?
Ona [M.G.]: Żadne tam trywialne! Soczyste, proszę pana, wymyślne! A przede wszystkim głośne. No i nagle zdaję sobie sprawę, że ten głos świetnie znam. I że to robi tuż za ścianą, przy otwartym oknie mój mąż, który w więzieniu nauczył się… Wie pan, to jest takie ładne tłumaczenie, że w więzieniu człowiek się takich soczystych fraz nauczył. A to są takie wielopiętrowe przekleństwa.
On [Karol Modzelewski]: Bo póki człowiek nie wysapie całej złości, to jeszcze ma w głowie masę pomysłów, co by tu z siebie wyrzucić.
*
No, jakoś tak to widzę. Że owszem, jesteśmy odrębni, różni, ale to, co nas łączy – jest wspólne. Przyglądamy się temu, co między nami, chronimy to, czasem tłuczemy, a czasem sklejamy. Zawsze razem.
// Małgorzata Goetz
*
[B.S.] A jak czułość okazują sobie stare ciała?
Ona [Małgorzata Goetz]: Już panu mówiłam. Trzeba się dotykać bez przerwy.
On [Karol Modzelewski]: Ciało to nie jest problem. Nie przeszkadza w miłości.
[B.S.] Ale się zmienia.
On [K.M.]: Zmienia się, oczywiście. Ale co, mam płakać, że nie pojadę już na narty? Przemijanie nie boli tak bardzo, jak się może wydawać.
[B.S.] Co się zmienia na starość?
On [K.M.]: Człowiek mądrzejszy jest.
[B.S.] Namiętność przemija?
Ona [M.G.]: Dotyk na starość jest inny. Ale wie pan, to nie jest tak, że się przeskakuje z młodości w starość. Tego się nie zauważa, bo to ciągle jesteśmy my, człowiek się ciągle odrobinę zmienia.
*
[B.S.] Zastanawiam się, jak w sposób niebanalny i nieegzaltowany okazywać sobie czułość.
Ona [Małgorzata Goetz]: Codziennie, w każdej możliwej chwili!
*
On [Jan Kulma]: Ja siebie kocham! Bo jeśli ja nie będę siebie kochał, to już nie żyję. A Joanna [Kulmowa] siebie nie lubi. Ale jest dobrą osobą. Więc całe nasze życie polega w zasadzie na tym, że Joanna ma dobre odruchy, a ja je muszę robić.
*
On [Jan Kulma]: Kochani moi, Jo. Zawsze, gdy na horyzoncie pojawia się zło, to temu złu trzeba pokazać figę. Trzeba zawsze złu zrobić na złość.
*
Pan chciałby mówić o sprawach łóżkowych, tymczasem liczą się tylko te duchowe. Łóżko to posiada, proszę pana, każden jeden, natomiast duchowe sprawy to już nie każdy.
// Joanna Kulmowa
*
Ona [Anna Sobolewska]: Dobrą strategią jest autoironia i dystans. I zawsze jest nadzieja.
[B.S.] No w czym?
Ona [A.S.]:: A choćby w tym, że było się zdolnym do zniesienia porażki. Za zakrętem już kryje się coś dobrego i idziemy dalej.
*
[B.S.] Coś panią w mężu irytuje?
On [Wojciech Jagielski]: Chyba najbardziej irytuje cię, kiedy mówię, że „wszystko będzie dobrze”.
Ona [Grażyna Jagielska]: No tak! Nie cierpię tego. Mąż mój jest optymistą nieuleczalnym.
*
Zdarza się, że cała ta złość bierze się nie z tego, co jest rzeczywistym powodem kłótni, tylko z tego, że nie umiem znaleźć odpowiedniego słowa opisującego, co czuję.
// Wojciech Jagielski
*
Cały czas staram się panu powiedzieć, że żeby człowiek cokolwiek zrobił ze swoim życiem, to musi nauczyć się nazywać swoje emocje, pragnienia i potrzeby. Poza tym musi nauczyć się rozmawiać z partnerem. Jak to wygląda? Otóż trzeba usiąść naprzeciwko siebie i wypowiedzieć najjaśniej, jak się potrafi, swoje stanowisko. Pozwolić drugiej osobie wypowiedzieć najjaśniej, jak się da, jej stanowisko. Wtedy jest szansa na kompromis.
// Grażyna Jagielska
*
Ale jeśli już tak bardzo potrzebuje pan życiowych mądrości, to moim zdaniem miłość będzie tak naprawdę potrzebą bycia z kimś w jego najgorszych chwilach. Archaicznie brzmi, prawda?
// Grażyna Jagielska
*
Jeśli już coś mną [Ludwik Wilczyński] kierowało, to potrzeba doskonałości, przynajmniej w wyścigu ze samym sobą, piękno drogi i styl jej pokonania.
[B.S.] W codzienności nie da się tego osiągnąć?
Ona [Barbara Wilczyńska]: Da się!
On [L.W.]: Ale jak?
[B.S.] Przejmować kontrolę nad światem podczas budzenia dzieci do szkoły, przygotowywania im śniadania, zawożenia ich na zajęcia pozalekcyjne, codziennego chodzenia do pracy…
On [L.W.]: Te wszystkie czynności nie są niezwykłe. Natomiast to prawda, niezwykłe jest, gdy człowiek podporządkowuje się temu codziennemu rytmowi. Myślę, że moje zmaganie się ze ścianą, kiedy mam kontrolę nad sytuacją, jest w jakimś sensie porównywalne z chwilami, w których człowiek odnajduje satysfakcję w codziennej krzątaninie.
*
[B.S.] A może mamy problem z patrzeniem na przemijanie?
Ona [Elżbieta Malzahn]: To znaczy?
[B.S.] Brzydzi nas patrzenie na to, co leży.
Ona [E.M.]: To prawda! Natura pokazuje nam swoje różne oblicza. Jest idealną metaforą przemijania. Coś może upaść na ziemię, ale w naturze to wcale jeszcze nie oznacza, że zostało stracone.
*
[B.S.] Co to jest miłość?
On [Antoni Gucwiński]: To trzeba pytać jakiegoś humanistę.
[B.S.] Pytam pana! Pan jest doświadczony w miłości.
On [A.G.]: To jest zupełnie inne zjawisko w zależności od tego, ile ma się lat.
*
Przedmioty mają w domu przynajmniej dwa znaczenia. Po pierwsze wyrażają duchowość – te najczęściej związane są ze wspomnieniami. Po drugie są naszymi marzeniami i wyobrażeniami o domu.
// Cezary Szczylik
*
Ona [Henryka Krzywonos-Strycharska]: Starzy kochankowie. Tak trzeba żyć. Nieustannie się bawić życiem. I na nic się nie oglądać.
On [Krzysztof Strycharski]: I głaskać!
Ona [H.K.S.]: I głaskać! Codziennie przytulać, całować kilka razy dziennie. I żyć.
Strzelczyk Błażej, Moja żona głaszcze jeże. Rozmowy małżeńskie,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019.
(wyróżnienie własne)
Ona [Justyna Pronobis-Szczylik]: Chłopcy. Jeśli ktoś jest silny, to nie bije na zasadzie bij zabij. Taka walka na śmierć i życie, tłuczenie talerzami, trzaskanie drzwiami, odwracanie się na pięcie, spirala oskarżeń i tak dalej wcale nie dotyczą ludzi silnych!
[B.S.] Tylko?
Ona [J.P.Sz.]: Tylko bezsilnych!
On [Cezary Szczylik]: Ja myślę, wie pan, że to można pokazać na przykładzie polityki.
Ona [J.P.Sz.]: No nie.
On [C.Sz.]: Zaraz! Nie uważasz, że istnieje tu podobieństwo? Przecież są tacy politycy, których osobowość nie zweryfikowała się w związku. Nigdy nie byli w związku albo ich związki się nie udały.
[B.S.] No, jest ktoś taki w polityce.
On [C.Sz.]: Prawda? I z jakiegoś powodu tacy ludzie nagle odnoszą sukcesy? Są mistrzami manipulacji?
Ona [J.P.Sz.]: Ale jaki on sukces osiągnął? Tam nie ma żadnego sukcesu.
*
Jednym z elementów dojrzałości jest umiejętność przewidywania konsekwencji niszczących działań. Innymi słowy, dorosły człowiek jest zobowiązany do tego, żeby wziąć odpowiedzialność za skutki swojego postępowania.
// Justyna Pronobis-Szczylik
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz