piątek, grudnia 26, 2014

(1217+1). I po prezencie

 wpis przeniesiony 13.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Odłożyłam Sacksa na rzecz świątecznego czasu ze Złodziejką książek, ale po rozpakowaniu prezentów, odłożyłam i tę ostatnią. Delektowałam się, wiedząc, że prezentowe literki będą stanowiły bardzo szybką pozycję wydawniczą. Wątki zawodowe i osobiste we wspaniałych proporcjach. Książka ocieka sensem życia, mądrością losu, miłością i pasją. Jak dobrze, że wpisałam ten tytuł na listę prezentów, które chcę dostać od Mikołajów, którzy nie czytają tego co ja, którzy nie znają mnie, ale mają mnie w pakiecie dwa razy do roku, bo z Ich Synem łączy mnie najszczególniejsza z więzi.

[Justyna] Na szczęście rzadko już spotyka się lekarzy, którzy na płacz pacjenta reagują jak na krwotok: „Zatrzymać jak najszybciej!”, którzy widząc łzy, wpadają w panikę: „Proszę już nie płakać, proszę przestać”.
     [K.K.] Na swój sposób taka reakcja jest zrozumiała.
     Justyna: Tak, ale płacz jest naturalną reakcją na smutek. Leczy, oczyszcza z nagromadzonego napięcia. Jeśli chory się od niego nie uwolni, nie będzie mógł przyjąć tego, co następuje potem. Płacz to forma żałoby, adekwatna reakcja na utratę — małą i dużą. A zdrowie to wielka wartość, jego utrata jest więc dużą stratą. By zrobić krok dalej, trzeba przeżyć żałobę, pozwolić sobie i innym na łzy.
     Lęk przed czyimiś łzami jest przejawem naszego własnego lęku.
[…]

*

[Justyna] Na heroizm podjęcia pracy własnej polegającej na psychoterapii częściej decydują się one [kobiety]. Odwagi wymaga stanięcie twarzą w twarz z tym, przed czym się ucieka. A tym między innymi zajmuje się psychoterapia.
     [K.K.] Odkrycie prawdy bywa dotkliwie nieprzyjemne.
     Justyna: Ale często dzięki przeżyciu tego, przed czym uciekamy, odkrywamy, kim naprawdę jesteśmy, tam, pod maską. Wiąże się to z ogromnymi możliwościami. Trwałymi zmianami na lepsze. To szansa na zmniejszenie cierpienia, na rozwój wewnętrzny. To jest nagroda. Potem życie staje się lepsze.

*

[Justyna] Niekiedy terror pozytywnego myślenia może być formą zaprzeczenia chorobie i opuszczeniem pacjenta, który musi się zmagać z niechcianym losem samotnie pośród bliskich recytujących pozytywne hasła.
     [K.K.] Ale bardzo trudno patrzeć, jak kochana osoba zmaga się z lękiem przed śmiercią.
     Justyna: Tak. Nie dopuszczamy do rozmów o śmierci, tłumacząc sobie, że to nie służy choremu. Podczas gdy unikanie ich służy jedynie naszej obronie. Ból śmierci i umierania staje się lżejszy, gdy możemy go z kimś dzielić. W samotności trudniej. Niekiedy mówimy: „To za wiele dla chorego”, a tak naprawdę boimy się, że to za wiele dla nas. To przykre, bo jest to sposób opuszczania pacjenta w chwili największej emocjonalnej potrzeby. Ktoś powinien trzymać jego dłoń. Dlaczego nie ja?

Katarzyna Kubisiowska, Rak po polsku.
Rozmowa z Justyną Pronobis-Szczylik i Cezarym Szczylikiem
,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz