wpis przeniesiony 13.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Obejrzał film pt. Złodziejka książek i na eFce podzielił się swoim wrażeniem: „zatrzymały mnie słowa, wypowiadane przez ukrywanego Żyda”:
Moja religia uczy, że wszystko co żyje, każdy liść, każdy ptak, żyje dlatego, że zawiera sekretne słowo życia. Tylko ono różni nas od grudki gliny, słowo. Jakie to słowo? Czy każdy człowiek ma to samo? Czy też może każdy ma inne, i to decyduje o naszej indywidualności? Jakie jest słowo, które mnie ożywia?
Zakochałam się w tych słowach. Kupiłam książkę. Odebrałam przed świętami. Ostatnie dwieście stron przeczytałam prawie na bezdechu rycząc okrutnie. To chyba moja druga powieść w kończącym się właśnie roku. Zaciekawiło mnie… sprawdziłam… z książek tu odnotowanych, bingo, szósta powieść w roku 2014 — swoisty rekord. Zamyśliłam się nad swoim stylem czytania. Ostatni raz tak bardzo nie mogłam oderwać się od losów powieściowych bohaterów, gdy byłam nastolatką z Pogodą dla bogaczy w dłoniach.
Książka ma tylko jedną malutką wadę. Słów, które mnie do niej przyciągnęły, w książce nie ma.
Ale czy słuchanie własnego strachu jest tożsame z tchórzostwem? Czy tchórzostwem jest radość z tego, że żyjemy?
*
Ilu książek dotknęła?
Ile poczuła?
*
— Skąd mogłam wiedzieć, że wtedy nie śmiałeś się ze mnie, ale d o mnie? — powtarzała.
*
Wiele trzeba przemyśleć.
Wiele opowiedzieć.
*
Ludzie zwykle odkładają najważniejsze słowa na później […].
Markus Zusak, Złodziejka książek,
Nasza Księgarnia, Warszawa 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz