poniedziałek, grudnia 22, 2014

1210. eNCeK

 wpis przeniesiony 13.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Geografia nigdy nie była moją mocną stroną. Nie jest aż tak źle, jak można by sobie wyobrazić, bo jednak mapy czytam sprawnie, trzymając je w dłoniach bez obracania północą na dwunastej. No ale dobrze też nie jest. Otóż wczoraj okazało się, że Kraków i Kazimierz to dla Jabłoni synonimy. Za rzeką to już nie Kraków, bo Kraków to Kazimierz. I kropka. I koniec dyskusji.

Sadownik wywiózł był wczoraj sztukę na sztukę. Było z klimatem lat, których lekką zatęchłość Jabłoń rozpozna z zamkniętymi oczami. Jedna fajna wystawa zdjęć. Jedna „taka se” i jedna co Jabłoni w ogóle nie ruszyła. Co nie znaczy, że się Drzewko nudziło. Wypatrzyło focię, którą musiało zrobić, choćby nie wiem co. A Sadownik? A Sadownik samowolnie uwiecznił chwilę. Poniewczasie na szczęście śmiali się oboje.

(fot. Jabłoń)

(fot. Sadownik)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz