Supełkami połączone sznureczki słów ponad dwa lata temu doprowadziły mnie do Autora. Ponieważ gatunek ten w moim świecie nie ma szczególnych przywilejów, wiadomość o publikacji tej książce przyjęłam do wiadomości bez gorączkowania się. Zaznaczyłam do upolowania, biernie oczekując na dzień, w którym ibukosknera zostanie poinformowany, że za naście złotych może wejść w posiadanie tej — w większości napisanej w pandemicznym czasie (są jakieś plusy covida!) — książki.
Tydzień przed gigantem miałam ją na czytniku i dorzuciłam do turnusowych planów czytelniczych, a gdy przyszła jej kolej, nie mogłam się od niej oderwać. Wybór cytatów, jak zwykle przy tym gatunku literatury, był wyzwaniem, ale dałam radę. I co? I nic, czekam na kolejną książkę Autora. Na koniec pandemii też czekam.
– Myślisz, że go znała?
Skinął głową.
– To dość prawdopodobne. Zwykle rezerwujemy taki poziom gniewu dla naszych najbliższych, nie sądzisz?
*
[…] zdołała, krok po kroku, pokonać zakręt smutku […].
*
Gdy zdarzało się jej poczuć, że ktoś pali fajkę, natychmiast czuła się podniesiona na duchu, bo kojarzyła wonne ciemne kłęby dymu z wiedzą i nauką, a także z życzliwością.
*
– […] Niewyrobiona, samotna… Zgadza się?
– Mówi pan o mnie czy o sobie?
*
– Nie poszło ci najlepiej.
– Nie. – Mariana pokręciła głową. – Nie poszło.
– Co teraz?
– Nie wiem.
*
– Intryguje mnie pani – oznajmił. – Zastanawiam się, co pani myśli.
– Nie myślę… Słucham.
*
– Nie wiem, jak się z tym czuję.
– Na pewno dziwnie.
Mariana pokiwała głową.
– To dobre słowo.
[…]
– Zrobi się łatwiej – zapewniła ją Clarissa.
– Tak?
– Ważne jest, by patrzeć do przodu. Nie wolno ci się oglądać za siebie.
*
Mariana się uśmiechnęła. A potem udawanie, że nie dzieje się nic złego, przestało działać.
*
Psychopatia lub sadyzm nigdy nie biorą się z niczego. Nie są roznoszone przez atakującego znienacka wirusa. Mają długą historię, która zaczyna się w dzieciństwie.
[…]
Lecz przecież mnóstwo dzieci dorasta w potwornie brutalnym środowisku, a jednak nie zostaje mordercami. Dlaczego? Cóż, jak mawiała dawna superwizorka Mariany: „Nie trzeba wiele, by ocalić dzieciństwo”. Wystarczy odrobina życzliwości, zrozumienia lub uznania; jeżeli ktoś zrozumie i uzna rzeczywistość dziecka, uratuje jego zdrowie psychiczne.
*
Zabawne, jakie rzeczy się zapamiętuje.
*
– Płaczesz, ponieważ czujesz się bezradna.
– Zgadza się.
– Tyle że to nieprawda. Przecież to wiesz. Mam rację? – Ruth zachęcająco kiwnęła głową. – Możesz znacznie więcej, niż przypuszczasz.
*
Chcesz mojej rady? Zapomnij o tym „kto”. Zacznij od „dlaczego”.
*
– Widzisz – odezwał się, dolewając też wina sobie. – Śmierć matki nakierowała mnie na matematykę teoretyczną i światy równoległe. Właśnie tego dotyczy moja praca.
– Chyba nie rozumiem.
– Nie mam pewności, czy sam rozumiem. Jeśli jednak istnieją inne światy, identyczne z naszymi, to znaczy, że gdzieś tam istnieje taki, w którym moja matka nie umarła. – Wzruszył ramionami. – No więc… wybrałem się na poszukiwanie jej.
[…]
– Znalazłeś ją? – spytała.
Wzruszył ramionami.
– W pewnym sensie… Odkryłem, że czas nie istnieje tak naprawdę, więc ona nigdzie nie odeszła. Jest tutaj.
Alex Michaelides, Boginie,
przeł. Agnieszka Patrycja Wyszogrodzka-Gaik,
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2021.
(wyróżnienie własne)
– Masz na myśli szyszkę? […]
– Nie chodzi o szyszkę sosnową jako taką, ale o to, co symbolizuje.
– Czyli?
Uśmiechnął się i znowu przyglądał się jej przez moment.
– Chodzi o nasiona znajdujące się w środku. I nasiono w nas, ducha w ciele. O otwarcie umysłu. Skupione wejrzenie w głąb i znalezienie własnej duszy.
*
[…] chwile skrajnej jasności w pewnym sensie przypominają upojenie.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz