Niedzielne odliczanie literek, cztery. Druga odtrutka po tamtej książce. Dobroć i serce zawsze pomagają mi wrócić do pionu.
Dobrą chwilę polowałam ma tę książkę, a potem ona długo na stosiku czytelniczym leżała i czekała, i nawet zaczęłam się zastanawiać, po co ją kupiłam, skoro nawet do niej nie zajrzałam. Aż przyszedł ostatni wtorek i wiedziałam, że czytanie niczego innego nie sprawi mi większej przyjemności. Nie myliłam się.
Siostry zakonne, hmmm, uśmiecham się w dość przewrotny sposób. Moja prababcia miała trzy córki i jeden fantastyczny pomysł, by oddać je wszystkie do zakonu. Udało się zrealizować plan tylko w dwóch trzecich, bo moja babcia, zamiast siostrą zakonną, pozostając jedną z trzech sióstr, została żoną, matką, babcią i prababcią, a siostry zakonne Narcyza i Modesta ją odwiedzały, nigdy nie zdejmując habitów. Pamiętam, jak ganiały po babcinej kuchni w domowych, roboczych, pasiastych welonach — ta ich konsekwencja w odzieniu robiła na mnie-dzieciaku piorunujące wrażenie.
*
Siostry zakonne, hmmm. Siostra Małgorzata chwyciła mnie za serce przy okazji Strajku Kobiet prawie dwa lata temu. Siostry Tymka i Eliza zrobiły to samo, czule, mocno i odważnie bardzo. Tego mi trzeba było.
Łukasz: Matki chorych dzieciaków – jak reagujecie, gdy tak o was mówią?
Eliza: Jesteśmy dumne.
Tymka: Duma nas wprost rozpiera. Być zakonnicą i jednocześnie matką to fantastyczna sprawa, choć ludziom się wydaje, że takie połączenie jest niemożliwe. Często zakonnicę postrzega się jedynie przez pryzmat modlitwy, skupienia i wyrzeczenia, „absolutnie nie macierzyńskiego
ciepła.
Ł.: Wyrzeczenia przede wszystkim, wyrzeczenia macierzyństwa.
T.: A my w tych dwóch sferach możemy się realizować w jednym życiu! Znajdujemy czas na kontemplację, ale Boga mamy też blisko w drugim człowieku.
*
Pod białymi habitami i uśmiechami na twarzach zobaczyliśmy silne, odważne i jednocześnie bardzo czułe kobiety.
Kobiety, które jak mało kto wiedzą, czym jest ochrona życia. I troska o to życie nie tylko na pierwszym etapie, ale przez cały czas jego trwania. Również – a może przede wszystkim – o życie dotknięte niepełnosprawnością, powykrzywiane, potrzebujące wrażliwego towarzyszenia.
Kobiety, które wiedzą – bo doświadczyły tego na własnej skórze – jak trudna jest walka o podmiotowość kobiet i zakonnic w Kościele. I nie boją się mówić o konieczności zmian w tej przestrzeni.
Kobiety, które nie boją się z nikim rozmawiać i współdziałać, nikogo nie wykluczają, nie dzielą świata na „naszych” dobrych i tych złych „innych”.
Kobiety, które mają marzenia o Kościele bliskim, ubogim, prostym, troszczącym się o absolutnie każdego i zbudowanym na Ewangelii.
Kobiety, które są jednocześnie zakonnicami, matkami, sprawnymi organizatorkami i ekspertkami w przestrzeni pomagania osobom z niepełnosprawnościami.
*
Ł.: Przeczytam wam kilka postulatów, chciałbym, byście się do nich odniosły: „Chcemy, żądamy poprawy sytuacji ekonomicznej kobiet, zabezpieczenia emerytalnego nieodpłatnej pracy kobiet, realnego zabezpieczenia społecznego rodzin osób z niepełnosprawnościami, skutecznego ściągania alimentów przez państwo i karania dłużników alimentacyjnych, zmniejszenia progu uprawniającego do świadczenia funduszu alimentacyjnego do średniego wynagrodzenia, wielkości płac bez względu na płeć”. Co wy na to?
E.: Zgadzam się.
T.: Ja też.
Ł.: To czwarty punkt z postulatów Strajku Kobiet.
*
Ł.: Ksiądz Kaczkowski nie mógł zrozumieć, dlaczego przez swoją chorobę nie został przyjęty do zakonu.
T.: Ja też nie mogłam zrozumieć dlaczego. Najgorsze, że wtedy już wiedziałam, że bardzo chcę w tym zakonie zostać. Wyobraź sobie, że ustaliłeś sobie w końcu priorytety, a nagle przychodzi ktoś i bezdusznie mówi, że to jeszcze nie jest pewne, czy zostajesz. Powód? Jesteś chory. I tak, wtedy pojawił się bunt.
*
Ł.: Mocno stąpacie po ziemi.
T.: Ufamy Panu Bogu i jednocześnie działamy, jeśli cokolwiek jest w naszej mocy.
*
T.: […] Jarek wpadł do domu i powiedział, że mu przykro. „Dlaczego jak małpa? Przecież mam ładne włosy!” – powiedział. Nie rozumiem, czemu nauczycielka tak powiedziała. Obgadałyśmy sprawę z siostrami i postanowiłam, że wybaczam tej pani ostatni raz. Następnym razem zachowam się jak rasowa matka, pójdę do szkoły i zrobię karczemną awanturę.
*
T.: […] Dopiero niedawno zrozumiałam, o co chodzi z ubóstwem… i że „dziadostwo” to niekoniecznie ubóstwo.
*
E.: Rodzić? Można rodzić fizycznie jak większość kobiet. Można też duchowo.
Ł.: Duchowe narodziny, czyli?
E.: Przyczyniam się do tego, że w sercu drugiego człowieka rodzi się poczucie bezpieczeństwa, poczucie bycia kochanym, ważnym, chcianym, zaopiekowanym.
*
E.: […] Opowiadając o Nim, rzadko używam słowa: Bóg. Nazywam Go moim Facetem albo Szefem. Myślę, że […] przez takie wyrażanie się o Bogu On staje się bardziej swojski dla tych ludzi, którym z Bogiem nie po drodze. To znaczy – im się tak wydaje. Pewnie nie są świadomi, jak bardzo Go wzrusza ta ich tęsknota za prawdą, sprawiedliwością, za czułością.
*
E.: […] Jeśli katolik nienawidzi drugiego człowieka, ma dłuższą drogę do Boga.
*
E.: […] W trudnych czasach dzwoniliśmy z prośbą o pomoc do tak zwanych swoich, na przykład do Caritasu. I nic. Pojechałyśmy z prośbą do ówczesnego prymasa Kowalczyka – też nic. A pan Owsiak zareagował od razu.
*
E.: […] Pan Bóg potrafi zrobić cud z niczego.
*
P.: […] Co w przestrzeni Kościoła rodzi wasz bunt? Na jakie działania nie ma w was zgody?
E.: Brak szacunku dla wolności słowa i innych wrażliwości. Na przykład nie mogę swobodnie napisać czegoś, co myślę, na Facebooku, bo zaraz jest to tak zryte przez braci katolików, że można wpaść w depresję. Nie każdy jest w stanie znosić hejt w takiej dawce. Przypominam, że tymi niewybrednymi komentarzami częstują nas wyznawcy Chrystusa. Dla mnie to szok.
*
Niepewność, pod powiekami niepewność.
*
P.: Ja też czasem mam wrażenie, że – jak to mówi ks. Tomáš Halík – łatwiej porozumieć się z ludźmi niewierzącymi, ale refleksyjnymi niż z „chrześcijańskimi” fanatykami albo osobami, które ignorują osiągnięcia nauki i zdrowy rozsądek.
E.: Ja z kolei jestem obecnie na takim etapie, że czasem już nie mam siły walczyć i dyskutować z katolickim hejtem. I niektóre rzeczy zostawiam Panu Bogu.
T.: Mnie wciąż boli wykorzystywanie słowa Bożego do tego, żeby komuś przywalić. Wykorzystywanie go przeciwko drugiej osobie. Jak można wykorzystywać Ewangelię przeciwko komukolwiek?
*
P.: Powiedziałaś, Elizo, że śmierć Panu Bogu nie wyszła. Jak sobie z tym radzisz? Oddałaś swoje życie komuś, komu coś tak ważnego nie wyszło.
E.: Nie rozumiem tego. Nie kłócę się z Nim na ten temat, bo nie umiem. Może powinnam. Nienawidzę momentu śmierci dzieciaków. Nie-na-wi-dzę.
*
P.: Tymko, w naszej rozmowie widać sporo nagromadzonej złości związanej z wypaczeniami w Kościele. Co uznajesz w nim za najbardziej upokarzające?
T.: Złe traktowanie ludzi.
s. Eliza Myk, s. Tymoteusza Gil, Łukasz Wojtusik, Piotr Żyłka,
Siostry z Broniszewic. Czuły Kościół odważnych kobiet,
Wydawnictwo WAM, Kraków 2021.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz