wpis przeniesiony 1.03.2019.
(oryginał)
Uwielbiam pić kawę w i-COFFEE w Arkadii i patrzeć na przemykające tłumnie twarze. Grymasy, drobne ruchy mięśni policzkowych, zalążki uśmiechów. Wszystko to, swoista feeria barw, opowiada historię widzianych przez chwilę ludzi. Twarze wciąż rozmawiają same ze sobą, coś komuś komunikują, próbują znaleźć konsensus, przyjrzeć się możliwościom a może nawet ostro się z kimś pokłócić. Nieprzeliczalna ilość możliwości maluje się na wielu twarzach, które obserwuję. Kiedyś lubiłam zastanawiać się jaki jest człowiek z taką a nie inną mimiką twarzy? Jaki ma teraz problem? Co go uszczęśliwia?
Teraz, najbardziej lubię obserwować twarze należące do ludzi, którzy znajdują się w takich społecznych rolach, których w tym życiu nie zaznam. Na przykład, twarz pędzącego finansisty lubi mówić głośno i natarczywie, by przekrzyczeć luksusową teczkę, garnitur i buty, by zostać choć przez chwilę zauważonym przez twarzowłaściciela. Twarze prezesów nie rozumiejących słowa „nie” zmagają się z milionem problemów do rozwiązania. Mężczyźni... Nie będę w tym życiu mężczyzną. W tym życiu jestem z Mężczyzną.
Do puli twarzy ról niemożliwych należą również twarze matek małych dzieci. Te twarze zadziwiają swą ekspresją i różnorodnością. Bywają z grymasem zmęczenia. Bywają szczęśliwe, pomimo zmęczenia. Bywają z naniesioną złością, której jest dziesięć razy więcej niż kilogramów malucha. Na widok takiej twarzy ze smutkiem myślę o tym, że najprawdopodobniej ów maluch był wyczekany, wymarzony, słodkie ciałko, które miało odmienić życie. Odmieniło.
Bywają też twarze kobiet, które w sposób szczególny przyciągały moją uwagę. Do wczoraj nie wiedziałam o co chodzi. Czym jest to „coś”, co mnie prawie hipnotyzuje? Poczuciem wyższości, spełnienia, perfekcyjnej znajomości największej tajemnicy świata? Dlaczego nie umiem nazwać tego drobnego „czegoś”, co zmienia ich rysy twarzy? Mam! Przemknęła wczoraj obok mnie kobieta-matka. Pchała przed sobą wózek. Jej twarz wyglądała jakby należała do dumnej posiadaczki różowego Lamborghini (dziewczynka) lub błękitnego Porsche (chłopiec). Fajna ta duma! Dumna duma! W tym życiu pozostanę przy mojej skromnej, ale dumnej miłości do BMW.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz