wpis przeniesiony 1.03.2019.
(oryginał)
Nie wiedzieć czemu, Świat Książki przypomniał sobie, że mógłby wydać po polsku Mitcha Alboma „Wtorki z Morriem”. Gdy w niedzielę zobaczyłam tłumaczenie na półce w księgarni, ucieszyłam się, że jedna z moich ukochanych książek doczekała się polskiego przekładu, a potem... obsunęło mi się nieznacznie oko z ulubionej okładki i... radość była jeszcze większa, bo wyszedł również tytuł tego samego Autora, którego nie znałam. Oczywiście, że kupiłam! Wczoraj zaczęłam, dzisiaj na kawie z Heńką skończyłam. Ciekawe, że religie różnych maści prawie w jednym czasie trafiają do moich rąk. To się nazywa synchroniczność — zasada wszechzwiązku zdarzeń — do egzaminów opanowana teoretycznie, ćwiczona teraz w praktyce. Na „smaka”, m.in. dla AfternoonTea, poniższy cytat. Aż mi szkoda, że mam tę książkę za sobą:
— I co, rozwiązaliśmy już tajemnicę szczęścia? — Zmusiłem się do uśmiechu.
— Chyba tak — odparł. [Rabin Albert Lewis]
— Powiesz mi?
— Tak. Gotowy?
— Gotowy.
— Bądź zadowolony.
— Tylko tyle?
— Bądź wdzięczny.
--- Tylko tyle?
--- Za wszystko, co masz. Za miłość, którą dostajesz. I za to, czym obdarzył cię Bóg.
— To wystarczy?
Spojrzał mi w oczy i głęboko westchnął.
— To wystarczy.
Mitch Albom, Miej trochę wiary,
Świat Książki, Warszawa 2011.
Kudłata chyba tajemnicę szczęścia ma dodatkowo wypisaną na mordce, zawsze szczęśliwa, zadowolona... Niemałym przywilejem jest posiadanie Takiego Psa — zawsze przypomni, co w życiu ma największy sens. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz