wpis przeniesiony 1.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Tak było we wrześniu 2009. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że nie mam marzeń, bo to, co nazywałam marzeniami było zaledwie celami, ale o tym dowiedziałam się w styczniu 2010.
Gdy już pojawiło się pierwsze, kudłate Marzenie, było nim tylko kilka miesięcy. Potem zamieniło się w namacalne oczekiwanie, bezsenne noce, gdy mała kudłata kulka pojawiła się w domu, pierwsze porzygane wizyty u weterynarza i pogryzione dłonie. Po drodze pojawił się blog. Wrzesień 2010 był pierwszą próbą pokazania Kudłatej morza. Bała się go, zbyt duże. Piasek natomiast ukochała, ganiając ziarnka, które postanowiły przemieścić się z miejsca na miejsce. Była malutka, choć nam się wydawała już całkiem duża.
Ciekawe jak będzie w tym roku? W tym samym miejscu, u tych samych gospodarzy, na tych samych plażach. Tylko my bogatsi o cały, cudowny rok z Heniutą. Jeszcze nie wiadomo...
Jutro wyruszam. Najpierw na warsztat, by troszkę potęsknić za Sadownikiem i Henią, a potem już kompletnym Stadem na urlop... jak się dzisiaj doliczyliśmy... czwarty w naszym życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz