wpis przeniesiony 1.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Z przyjemnością, z dreszczykiem, z poruszeniem mającym swe źródło gdzieś w środku mnie... włączyłam dziś wieczorem komputer po piętnastodniowej przerwie.
Z nadzieją, z niecierpliwym oczekiwaniem, z rozpakowanymi świeżutko marzeniami na nowy rok akademicki... włączyłam komputer i przekopałam się przez pracowniczą pocztę z energią zachwytu jakiej nie powstydziłby się żaden neofita.
Ciekawa jestem nowego roku, nowych studentów, nowych przedmiotów, tych wszystkich zmian, o których myślałam, a na które przyszedł teraz właściwy czas. Książek, co rwą się do moich rąk, egzaminów --- tych co przede mną, i tych, co przed Henią. Zmian, których subtelną obecność wyczuwam już z łatwością w jesiennym zapachu wieczoru.
Chyba po to właśnie jest udany urlop, by pokochać na nowo to co się ma, by otworzyć się z ufnością na nowe... chwile, możliwości, trudności, problemy, szanse, marzenia, spełnienia i miłości. Och, tak! Wróciliśmy. Już jestem gotowa! Już, już, już!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz