czwartek, sierpnia 09, 2012

524. Odcienie

 wpis przeniesiony 3.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Strach... studiując...
choćby nie wiem jak bardzo Pewien Pan był ze swojego życia niezadowolony, marudzący od rana do wieczora, czarno wszystko widzący nawet promienie słońca, to...
Jego strach, gdyby na chwilę zrobić stop-klatkę... jest śladem kopyt, którymi zapiera się jakaś Postać w środku Pana Pewnego. Owa Postać płachtę na niego zarzuca, bo walczy o ważne, o coś co ceni, uwielbia, coś co uznaje za z pewnością wartościowe w tym beznadziejnym życiu Pewnego Pana. A Pewny Pan zatrzymawszy się na chwilę, patrzy na ślady kopyt i mówi niepewnie: naprawdę? Naprawdę! I poszli, pod rękę, doceniać chwile...

***

Strach... studiując...
zrozumiałam, że gdy ktoś mówi: a nie boisz się, że na stare lata nikt ci szklanki wody nie poda? w rzeczywistości nie pyta mnie o moje strachy. Gdy to mówi, nawet mnie nie dostrzega. On mówi mi o swoich lękach. Dużo wody upłynęło, zanim to odkryłam...

***

Strach... studiując...
RAK... i zapada niezręczne milczenie. Bo głupio zdrowemu, że los na loterii życia wygrał, że zawiasy życiowe ma, że choćby nie wiem jak bardzo się starał, nie zrozumie, że nie może się zamienić, zaczarować świata, powiedzieć, że to tylko sen.

RAK... zwierzę w lesie Strachu Najgłębszego zamieszkujące. Nie chce człowiek o tym myśleć, mówić, wyobrażać sobie, nie chce się zgodzić.

RAK... jestem pod wrażeniem książki, którą dziś odebrałam i... już połknęłam. Nie myśl, nie mów, nie wyobrażaj sobie... rakowi obrożę spraw... przeczytaj.

Poważne podejście do profilaktyki prozdrowotnej wymaga zmian w życiu, na które nie każdy ma ochotę.

*

Powiedziałam sobie wtedy: nie bój się nawet najwstrętniejszych badań, to tylko chwila, a życie jest piękne i może być całkiem długie. Nigdy nie odkładaj wizyty kontrolnej, czy to ze strachu, czy z lenistwa. Kontrola może uratować ci życie. [Maria Makuch]

*

(...) Nie sposób nie myśleć o tym, że moja praca jest związana z balansowaniem na skraju śmierci. Codzienny kontakt z ostatecznymi zagrożeniami powinien skłaniać do przyjęcia hierarchii wartości najistotniejszych. Wierzę w to, że wszystko, co nas spotyka ma jakiś sens. Mamy do przeżycia ileś tam lat, każdy dzień coś przynosi, są sprawy ważne i są sprawy błahe, ale trudno uznawać, że jesteśmy już w jakimś momencie ukształtowani i że dalej nic nie wywiera na nas wpływu. Pytanie, w jakiej mierze my sami się poddajemy kształtowaniu, chcemy się mu poddawać i umiemy wyciągać z tego wnioski. (...) Ważne jest również, żeby zachować wewnętrzną wolność, mieć przekonanie i poczucie, że dokonuje się wyborów na jakiejś rzetelnej i konkretnej podstawie, że stoi się za nimi pewien system wartości, a nie są to jedynie odruchy i popędy. Robić coś, bo chce się to robić i jest się do tego przekonanym.
     To szerszy problem niż sama onkologia i medycyna. Rak, choroba groźna i szczególna w swoim przebiegu, staje się pretekstem do głębszych rozważań. Jest momentem, nawet czymś więcej niż momentem w życiu, który pozwala się zatrzymać i spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Daje możliwość, aby swoje życie zrewidować, krytykować, zastanawiać się, wyciągać wnioski. Zwłaszcza że w trakcie leczenia oderwanie od codzienności sprzyja głębszemu myśleniu, zastanawianiu się i analizowaniu swojego życia. Nie wiem, czy wszyscy odkrywają sens swojej choroby, czy wszyscy wyciągają pozytywne, wzmacniające ich wnioski. Nie wiem, czy jestem w stanie im pomóc i skłonić do odnalezienia celu życia. Staram się w każdym razie.

K. Składowski, Wspólnie pokonajmy raka.
Onkolog o nadziei
, Wydawnictwo Znak, Kraków 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz