środa, sierpnia 22, 2012

(532+2). du not lajk

 wpis przeniesiony 3.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

jeden człowiek drugiemu mijając mnie powiedział:

...to jest wypadkowa lajków, szerów i komentarzy...

dlaczego mam nieodparte wrażenie od miesięcy, że wraz z biegiem lat odklejam się od tej nierzeczywistej rzeczywistości czy już może rzeczywistej nierzeczywistości... od ilu lajków nasze życie ma sens? od ilu szerów istniejemy? ile komentarzy pozwala nam uwierzyć, że mamy coś do powiedzenia? Skąd ta uporczywa myśl, że żyję na krawędzi upadającego Rzymu XXI. wieku?

*

Mały eksperyment zakończony. Trzy dni deprywacji „czytania”. Żadnej książki w autobusie. Żadnej w tramwaju. Żadnej w kolejce. Nie czytałam nic przez 48 godzin. Nic. Tylko gapienie się na życie. Przerosło mnie.

*

Dobiłam się dzisiaj filmową częścią 4/12. Zapomniałam, że dramat rosyjski to dramat do potęgi dwunastej. Tak też było. Kilka razy zamknęłam oczy, zatkałam uszy. Wyszłam z kina, jakbym obuchem dostała po głowie. Czym jest Portret o zmierzchu? Metaforą o skomplikowanie przecinających się wielu płaszczyznach? opowieścią o obumarłym zalążku męskiej delikatności? historią kobiecej samotności w obliczu przemocy? smutną opowieścią o stawaniu na własnych nogach? o świadomym spotkaniu kata? o beznadziei pragnącej zrozumienia? Jedno jest pewne, niech nie zmyli Was zwiastun.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz