sobota, sierpnia 18, 2012

531. O czym jest ten wpis?

 wpis przeniesiony 3.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Niebuszek i Helluś.

Mężczyźni. Ten sam wiek. Ukończona ta sama uczelnia. Ten sam zawód. Ta sama firma. To samo stanowisko. Ten sam pokój. Dwa biurka.

Niebuszek przy każdej okazji grzmi: kto zapierdala, ten ma!

Zapomina dodać, że wszystko, co materialnie posiada, dostał. Stumetrowe mieszkanie od rodziców jako prezent z okazji obrony pracy dyplomowej. Nowiusieńki mercedes w wersji rodzinnej od chrzestnych jako prezent ślubny.

Helluś bohatersko milczy. Gardzi Niebuszkiem.

Nie ma stumetrowego mieszkania, nie ma mercedesa, ma pod górkę, a przynajmniej czasem tak uważa. Jest dumny, że wszystko co ma, jest efektem jego własnej ciężkiej pracy. O! Tymi „ręcymi”! Dziwne wydaje mu się tylko to, że im bardziej gardzi ludźmi w niebuszkowym stylu, tym więcej wokół niego takich typków.

Do kogo Ci bliżej?

To bez znaczenia, lub prawie bez znaczenia. Jak się przyjrzeć, to okaże się, że obaj popełniają ten sam, bardzo ciężki „grzech” zaniechania... zaniechania bycia wdzięcznym.

*

W zależności od tego, do kogo nam bliżej, albo jest dla nas oczywiste, że „kto... ten ma!” lub hołdujemy dumie, że my „siami”. Bliżej mi do Hellusiów, więc trudniej mi było dostrzec, że Helluś w swej skrajnej wersji jest równie mocno wkur*jący co Niebuszek. Ba, przemienia się w Niebuszka. Jest równie ślepy. Jednostronny. Nieumiejący docenić, że choć jest „tylko” Hellusiem, to dostaje od życia tyle samo, co każdy Niebuszek, tylko w innej walucie...

*

Wpadłam na to dziś, gdy jechałam z Henią na zajęcia tramwajem. Henia w swym stosunku do świata i ludzi nie jest efektem tylko naszej, długiej, ciężkiej pracy, naszej psio-ludzkiej relacji, ale również szczęścia, jakie mamy do ludzi. Do Altówek, do Sąsiadów, do innych Posiadaczy psów na osiedlu i do bezimiennych dla nas Ludzi, którzy podróżują z nami tramwajami, autobusami, którzy się uśmiechają, z którymi nawiązujemy kontakt, którym życzymy dobrego dnia, gdy wychodzą. Wdzięczność gdzieś ze środka brzucha zaczyna mnie rozgrzewać...

Potrzebowałam Heni, by dotarło do mnie, w ogólności i w szczególe, że mam niebywałe szczęście do... ludzi, przypadków, właściwych zbiegów okoliczności, dobrych momentów, nagłych zmian akcji. Skąd Los wiedział, że będę to wolała od stumetrowego mieszkania, ciekawe?

Przebiegam powolutku w głowie kolejne imiona ludzi, którym jestem wdzięczna. Niezła litania mi z tego wychodzi... Litania Wdzięczności.
Wdzięczność... ogrzewające uczucie... niech trwa...

Również za to, że zostały już tylko 24 godziny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz