wpis przeniesiony 10.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Pod pozorem braku czerwonej papryki. Z nadzieją, że wszyscy polscy katolicy z koszyczkami w świątyniach wielu. W Wielką Sobotę, po powrocie ze stokrotek, popędziliśmy na ostatni zakup spożywczy. Zaskoczyła nas niebywale duża, jak na katolicki kraj, liczba ludzi w przybytku konsumpcjonizmu. Sadownik zarządził małą świąteczną wizytę w domu książek wszelkich. Nie trzeba było mnie namawiać.
Wiedziałam, że wyszła w zeszłym roku. Miałam w planie kupić, ale wciąż odkładałam zakup. No i stanęła przede mną osobiście, na regale, na wysokości moich oczu. Gruba, co wiedziałam. Na święta jak znalazł, pomyślałam. Gdy Sadownik zapłacił za nabyte książki, jeszcze w księgarni, zerwałam folię, upewniłam się, że czcionka i skład piękny. Dałam się mile zaskoczyć, że szyta, nie klejona. A potem rozpłynęłam się w zachwycie, czytając na jednej z pierwszych stron słowa Susan Sontag zaczerpnięte z jej książki Choroba jako metafora, którego tłumaczenie nie ukazało się jeszcze w polskim przekładzie:
Choroba jest nocną półkulą życia, naszym bardziej uciążliwym obywatelstwem. Od dnia narodzin każdy z nas posiada bowiem jakby dwa paszporty — przynależny zarówno do świata zdrowych, jak i do świata chorych. I choć wszyscy wolimy się przyznawać tylko do lepszego z tych światów, prędzej czy później, chociażby na krótko, musimy uznać również nasz związek i z tym drugim.
Książka nie zmieści się do damskiej torebki. Nie jest poręczna. Jest ciężka, ale i absolutnie fantastyczna. Zostało mi już niestety tylko dwieście stron. Zaczęłam czytać wolniej, a nie pochłaniać. Delektuję się. Piszę już dziś, bo może nie macie książki na majówkę. Jest warta grzechu, czasu i uwagi.
W 1828 roku berliński uczony Friedrich Wöhler wywołał w nauce metafizyczną burzę, podgrzewając cyjanian amonu, zwykłą sól organiczną, i uzyskując w ten sposób mocznik, substancję produkowaną przez nerki. Eksperyment Wöhlera, na pozór trywialny, miał daleko idące skutki. Mocznik jest substancją „naturalną”, uzyskano go zaś z soli nieorganicznej. Fakt, że substancję wytwarzaną przez organizm żywy można tak łatwo otrzymać w probówce, groził obaleniem dotychczasowej koncepcji organizmów: przez całe wieki wierzono, że chemia organizmów żywych przesycona jest jakimiś właściwościami mistycznymi, esencją witalną, której nie da się odtworzyć w laboratorium. Teoria ta nosiła miano witalizmu. Eksperyment Wöhlera obalił witalizm. Udowodnił, że substancje organiczne i nieorganiczne są zamienne. Biologia to chemia: nawet ludzkie ciało to być może zaledwie worek intensywnie reagujących ze sobą substancji — taka zlewka, która ma dodatkowo ręce, nogi, oczy, mózg i duszę.
Siddhartha Mukherjee, Cesarz wszech chorób. Biografia raka,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz