wtorek, kwietnia 15, 2014

(1011+1). Nie i już!

 wpis przeniesiony 10.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Bez empatii. Wściekła. Wkurzona. Jednostronna. Jak ja siebie takiej nie lubię. Wąsko myśląca. W amoku dyskursu jedynego. Niesprawiedliwa. Ale cóż, bywam też taka. Choć całą sobą uważam czas takiego istnienia za czas utracony.

Oczywistym wczoraj było, że rodzice siedmiorga dzieci powinni oddać pieniądze fiskusowi, ponieważ ich korzystanie z ulgi na dzieci społeczeństwu, jak widać, żadnego dobra nie przyniosło, a wręcz przeciwnie, wymierną finansową stratę. W zasadzie rodzice całej dziewiątki powinni mieć sprawę za nieumyślne spowodowanie śmierci.

Wyprztykałam się wczoraj (na głos) z wszystkich radykalnych pomysłów, poglądów i perspektyw, w swej jednostronności godnych tylko partii małych ludzi, by na końcu tego poruszenia odkryć, dlaczego ta historia tak mnie dotyka.

Na końcu jest… niezgoda. Niezgoda na to, by takie rzeczy się działy. Zawalili rodzice, zawaliła szkoła, zawaliły media. Zawalili ci wszyscy, co nazywają siebie „dorosłymi”. Zawalili ci, co granic dzieciom nie umieli stawiać. Zawalili ci, co mieli być konsekwentni. Dzieci powinny wiedzieć, że grawitacja to nie wytwór z kreskówek, że fizyka to nie tylko przedmiot w szkole, że choć dla młodych ludzi śmierć jest abstrakcją, to pięciu żyć młodzi ludzie nie mają, że «konsekwencja» to nie nic nieznaczący termin, że w życiu po game over człowiek nie wstaje, nie otrzepuje się i nie idzie dalej, tylko pakują go do worka. Te dzieci powinny się tego wszystkiego dowiedzieć od Dorosłych, których przez ostatnie dziesięć lat nie widywały zbyt często, choć pewnie pojawiło się sporo pełnoletnich. Wściekłość, furia i wkurw ustąpiły… mojej niezgodzie na taki świat.

Nie zgadzam się! I dlatego wczoraj wieczorem wyrzuciłam z hukiem studenta z zajęć. Ma wiedzieć, że reguły gry są wymyślone dla jego bezpieczeństwa i dobra, a nie dla mojego widzimisię. Koniec i kropka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz