wpis przeniesiony 10.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
„Miłość to nie kontrola.” Nietypowa, bo werbalna, pozostałość po śnie. Zwykle bowiem budzę się tylko w oparach atmosfery czy klimatu snu i jadę na nich przez wiele dni…
„Miłość to nie kontrola.” Zawyrokowała Postać ze snu na chwilę przed moim przebudzeniem. Wielkimi wydały mi się te słowa w środku nocy, choć teraz tak banalnie i nieskładnie brzmią. Przypomniały mi i ożywiły prawdę, którą w sobie od zawsze mam…
— Nie rób tego, czego nie potrafisz pokochać — powtarzam do znudzenia studentom.
— Rób to, co kochasz. To jedyny sposób na szczęśliwe życie — słyszą niezmiennie i wciąż.
Kontrola. Tak. Semestry. Zaliczenia. Egzaminy. Wytyczne. Potrzebne. Na początku drogi. Właściwy kierunek i tempo pozwalają utrzymać. A potem. Już tylko miłość…
Miłość. Tak. Tylko ona wie, gdzie i jak postawić stopę, by zrobić kolejny krok. No i jadę od rana na energii tego snu, bo dzięki niej z łatwością widzę mój następny krok…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz