środa, kwietnia 16, 2014

1013. W drodze ku sobie

 wpis przeniesiony 10.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Wracałam wczoraj do siebie. Na przerwie kawowej gapiłam się w okno od samej ziemi. Gdy w końcu pojawił się oddech głęboki, miarowy, pełen wdzięczności za me życie, wiedziałam, że jestem u siebie, z sobą i nie tylko ku własnej uciesze.

Na krawędzi mego świata powitała mnie świeżutko odebrana Susan Sontag. Czytałam z premedytacją wolno, robiąc przystanki na przemyślenia i zachwyt, ale i tak nie wiedzieć kiedy, dotarłam do ostatniej strony. Dziś, pozostając pod wrażeniem książki, z półki zdjęłam album Annie Leibovitz (A Photographer’s Life), by spotkać znów Susan, wrócić do zapamiętanych przeze mnie fotografii, które Jej zostały zrobione. Okazało się, że jest ich w albumie o wiele, wiele więcej. Złożyłam na ręce Sadownika wniosek, by Annie i Susan mieszkały obok siebie. Wniosek przeszedł.

Trzeba tworzyć sobie własną przestrzeń — taką, w której jest spokój i dużo książek.

*

Jedną z najstarszych krucjat, które prowadzę, jest ta przeciwko rozróżnieniu myślenia i czucia — uważam je za podstawę wszystkich antyintelektualnych poglądów. Serce i rozum, myślenie i odczuwanie, fantazja i sąd... [...] Mam wrażenie, że myśl to forma odczuwania, a odczuwanie — myślenia.

*

Warto też dodać, że większość naszych przekonań o tym, co możemy robić w danym wieku i co wiek oznacza, jest całkowicie arbitralnych — równie arbitralnych jak stereotypy płciowe. Sądzę, że przeciwstawienie młodego staremu i męskiego kobiecemu to dwa stereotypy, które więżą ludzi bodaj w największym stopniu. Wartości kojarzone z młodością oraz męskością uznaje się za ludzkie normy, wszystko pozostałe zaś jest mniej ważne bądź gorsze.

*

Kiedy byłam w Indiach, zapytałam Indirę Gandhi — z góry świetnie znając odpowiedź — czy fakt, że głową kraju jest kobieta, każe ludziom zmienić swój stosunek do kobiet i na przykład uznać je za bardziej kompetentne. Odparła: „To, że jestem premierką, nic nie oznacza. Tylko tyle, że jestem wyjątkiem”. Na tej zasadzie fakt, że we Francji żyła kobieta-rycerz, nie oznacza, że wszystkie kobiety będą tu jak Joanna d’Arc — a jedynie, że co jakiś czas na świat przychodzi odmieniec.

*

Żadna z inteligentnych, niezależnych, aktywnych, pełnych pasji kobiet, jakie znam, nie chciała być w dzieciństwie chłopcem. Dziewczynka żałuje, że nie urodziła się chłopcem, bo mogłaby wchodzić na drzewa, zostać marynarzem... i ma inne tego typu fantazje. Jako bardzo mała dziewczynka regularnie słyszysz, że różnych rzeczy nie wolno robić, i bolejesz, że nie masz płci, która pozwala na większą swobodę.
     Większość chłopców nie chce być dziewczynkami, bo mniej więcej od szesnastego miesiąca życia rozumieją, że być chłopcem jest l e p i e j. Dzieci chcą być aktywne, a do aktywności — brudzenia ubrań, dzikich zabaw — zachęca się chłopców. W dziewczętach takie odruchy się tłumi.

*

[J.C.] Napisałaś: „przeżycie, dzięki któremu człowiek uświadamia sobie nowe uczucia, zawsze zalicza się do najważniejszych, jakich może doświadczyć”.

Susan Sontag w rozmowie z Jonathanem Cottem, Myśl to forma odczuwania,
Wydawnictwo Karakter, Kraków 2014.
(wyróżnienie własne)

zdjęcie Susan Sontag

(fot. źródło)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz