piątek, kwietnia 22, 2011

(229+6=235). Ze świątecznego piekła do nieba wprost

 wpis przeniesiony 1.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Wstałam. Z samego rana przeraziła mnie masa obowiązków, których nie mogę podzielić, przełożyć na jutro. Zakupy, których nienawidzę. Planowanie jedzenia do poniedziałku włącznie. Skąd ja mam wiedzieć DZIŚ na co będziemy mieli ochotę W PONIEDZIAŁEK? Nie mam przecież odznaki wróżki. Jak mam sobie poradzić z tą piekielną rzeczywistością? To nie równanie. To nie sto stron, które trzeba przeczytać na wczoraj. To nie esej, w którym należy poszukać drugiego i trzeciego dna, by móc zachwycić się kunsztem każdej postawionej literki. To nic z tych rzeczy.

To diabelskie dziesięć godzin, w ciągu których muszę wymyślić, zadecydować, zrealizować, upchać w lodówce... a na koniec, jak starczy mi sił, cieszyć się swoim heroizmem. Ruszyłam. Uratowała mnie lista produktów, dzięki której przewiosłowałam cały sklep nie cofając się ani o jeden regał. Archipelagi towarów niezbędnych, nabrzeże portowe warzyw, wyspa jaj wielkanocnych... To wszystko magicznie zamieniło się w cztery obrzydliwie ciężkie siaty. Usiąść i płakać... Nie pomogła świadomość tego, że nie jest tak źle, bo przecież resztę zakupów zrobi po drodze, wracając z delegacji, Sadownik.

Usiąść? Płakać?

Usiąść! Zapomnieć o siatach i napić się w spokoju kawy. Usiadłam. Zamówiłam kawę. Wyjęłam z plecaka bilet do raju --- album, który kupiłam dzisiaj dla Sadownika i... jak się okazało, „bardzo” dla samej siebie.

Płakać! Nie dało się inaczej. 255 stron wspaniałych, poruszających zdjęć. Przy wielu, łzy same kręcą się w oczach a potem już tylko kapią... Cholera, kobieca siła piękna jest! Album... piękny papier, chwile zaklęte w prostokąty... Annie Leibovitz i Susan Sontag Women, ze zdjęciami pierwszej i słowem drugiej. Wszystko spięte przepiękną klamrą Miłości. Pierwszym zdjęciem jest portret Matki Annie. Ostatnim, wspaniały portret Susan Sontag, partnerki Annie. Kolejny album, który pokochałam od pierwszego wertowania. Zaczniemy dziś wieczorem Święta... Z „wróconym” Sadownikiem będziemy oglądać, komentować, zachwycać się... miłością zaklętą w zdjęciach, miłością do życia, do ludzi, do pasji, do marzeń, do odwagi...

Wielkanocnej Miłości Wszystkim i każdemu z osobna!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz