czwartek, kwietnia 07, 2011

221. Psia Julia i wiatr

 wpis przeniesiony 1.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Dział Kobiety w Syndykacie sprawił, że Heńka poczuła się zobowiązana i postanowiła dorosnąć do roli psiej kobietki. 4 kwietnia, dokładnie w dniu, w którym skończyła 11 miesięcy, odnotowaliśmy na podłodze pierwszą kroplę krwi.

Stało się. Teraz nikt w Stadzie nie ma już życia. Skończyły się na trzy tygodnie wieczorne spacery pod górkę. Heńka i my uwiązani do smyczy na każdym spacerze. My rozumiemy dlaczego, Kudłata nie. Trzeba się nieźle zaprzeć, żeby utrzymać naszą Wielbicielkę stworzeń wszelkich. Jak grzyby po deszczu, w ciągu jednej nocy, wyrosły całe hordy zakochanych psów, Romeo w łatki, Romeo rudy, Romeo mały, Romeo duży… Nawet Iwan, groźny wilk, który był wobec Heńki agresywny, gdy była mała, nagle zmienił zdanie i stał się Romeo całą psią gębą, ciałem i ogonem. Każdy z zakochanych z obłędem w oczach gotów jest zrobić wszystko dla psiej Julii. Natura nie kultura --- balkony i pieśni całkiem zbędne. Psia miłość po prostu pachnie. Po naszej stronie staje tylko czasem odpowiednio wiejący wiatr...

Jabłoń:
(dzwoni do Sadownika)
Jak tam?

Sadownik:
A my właśnie na spacerku.

Jabłoń:
I jak?

Sadownik:
No właśnie zbliża się pan z psem.

Jabłoń:
Pies miłość w oczach już ma?

Sadownik:
Nie wiem. Idziemy pod wiatr.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz