wtorek, kwietnia 19, 2011

(231+2). Przy kości…czyli Ogrodnikom i Myśliwym

 wpis przeniesiony 1.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Wróciły do mnie książkowe prezenty gwiazdkowe. Nadrobiłam troszkę zaległości, zanim na dobre zanurzę się w lekturach obowiązkowych. Czasem nie chcę literatury. Czasem chcę przeczytać bajkę, której jedno zdanie czy akapit poruszą mnie, tak jak poruszało prawie wszystko, gdy byłam małą dziewczynką.

Pisałam wczoraj o kości a tu proszę, jadę wczoraj wieczorem tramwajem i… okazuje się, że można pięknie o dylematach, na przykład, tych, co zastanawiają się, czy z dobrej strony ową kość gryzą.

     — Opowiadałeś mi kiedyś, że ludzie dzielą się na ogrodników kochających ziemię i zbiory, i na myśliwych kochających mroczne bory i trudne zdobycze. Mówiłeś, że jestem ogrodniczką, tak jak J. idę drogą kontemplacji, żeby poznać prawdę. Powiedziałeś też, że poślubiłam myśliwego.

[8 stron dalej]

     — Uważasz, że dokonałam złego wyboru? — wyjąkała. — Uważasz, że zmarnowałam sobie życie rzucając ziarno w ziemię, patrząc na rosnące łany i ciesząc się na zbiory, zamiast rzucić się w wir wielkich emocji nocnych łowów.
     Szedł patrząc w niebo. Wciąż myślał o swoim zakładzie i o samolotach.
     — Często patrzę na ludzi takich jak J. — powiedział w końcu — ludzi żyjących w spokoju i przez ten wewnętrzny spokój odnajdujących jedność z Bogiem. Przyglądam się tobie. (…) Zasypiasz bez żadnych problemów, a ja przez całe noce patrzę w okno i zadaję sobie to samo pytanie: dlaczego nie zdarza się cud, na który czekam tak niecierpliwie. Wtedy pytam samego siebie: czy popełniłem błąd?
Chris ujęła go za rękę.
     — Oczywiście, że nie. Byłbyś nieszczęśliwy.
     — Tak samo ty, byłabyś nieszczęśliwa, gdybyś poszła moją drogą.
     „Jak dobrze to wiedzieć”, pomyślała.

P. Coelho, Walkirie,
Drzewo Babel, Warszawa 2010.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz