wpis przeniesiony 1.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Wróciliśmy do domu pijani lasem, powietrzem, Oną, Onym, Brusem. Na deser były uściski Zkemi, do której zajechaliśmy na szybką herbatkę wracając wczoraj do siebie.
Padliśmy i dopiero dziś zaczęliśmy świętowanie u siebie... Czarująca Wielkanoc. Taka, o którą walczy się troszkę jak lew, bo Wielka Rodzina chciałaby nas mieć. Niestety, my chcieliśmy siebie bardziej i w sposób szczególny, bo na wyłączność.
Dziś podarowano nam piękną pogodę. Słowa wyjechane na urlop. My, pies i świat w obiektywach dwóch:
Czekając na kawę. Heńka nadziewana indyczymi serduszkami i jej ostry cień wyglądają na Pana:
Jabłoń ma słabość do portretowania dużej już psiej Dziewczynki, która od piątku ma na szyi „nieśmiertelnik” ze swoim imieniem i numerami telefonów do Dwunożnych:
Wracając z lasu, Heńce popsuł się wzrok i... widziała trzy, prawie takie same, psy na raz. Troszkę się bała:
Pijana szczęściem Kudłata (ach, te przymrużone oczy) wśród jednych z ukochanych kwiatów Jabłoni:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz