poniedziałek, września 05, 2016

(2021+4). Urlopownik (II)

 wpis przeniesiony 24.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Ta książka powstawała w 1959 roku. Miło byłoby, gdyby jej treść była już dawno przeterminowana. A chce się powiedzieć, że niewiele się zmieniło. Wysubtelniało, ale nie zmieniło. Nie chodzi tylko o rasizm, ale o wszelką dyskryminację, ze względu na płeć, wiek, orientację seksualną, religię. Wybrałam tylko te słowa, które, choć zapisane w Ameryce w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, mają sens nad Wisłą w roku 2016. I co my na to? Dobra zmiana?

Nie ma już czasu na roztrząsanie każdej kwestii, na relatywizowanie, na podawanie w wątpliwość. Dzieje się zbyt wiele złego, podczas gdy spieramy się o nieistotne drobiazgi i komplikujemy sprawy.
     […] Prawdziwa jest uniwersalna opowieść o ludziach, którzy niszczą ciała i dusze innych ludzi — niszcząc przy tym samych siebie — z powodów, których nikt do końca nie rozumie.

*

[…] bycie Obcym wcale nie oznacza faktycznej inności. Wszyscy ludzie muszą zmierzyć się z tymi samymi podstawowymi zagadnieniami miłości, cierpienia, rozwoju własnego i dzieci, trwania i nieuniknionej śmierci.

*

Potrzebujemy jakiegoś wielkiego świętego i wiele zdrowego rozsądku. Inaczej nigdy nie będziemy mieli dobrej odpowiedzi, gdyż różne grupy nacisku — rasiści, patrioci czy jak tam się jeszcze nazywają — będą twierdzić, że każde posunięcie w stronę równości rasowej to krecia robota komunistów, syjonistów, iluminatów, satanistów i kogo tam jeszcze… Po prostu działania spisku wymierzonego w cywilizację chrześcijańską.
     — Więc jeśli chcesz być uznany za dobrego chrześcijanina, musisz zachowywać się nie po chrześcijańsku. Jasne — zgodził się pan Gayle.

*

Szepnąłem sam do siebie: „Dobry Boże, dlaczego ludzie robią takie rzeczy, jeśli tyle może być miłości na świecie?”.

*

Dobrzy biali — ci, którzy nie byli otwarcie uprzedzeni — zachęcali nas, byśmy „pracowali, uczyli się i z całych sił pięli do góry”. Naprawdę uważali, że to najlepsze rozwiązanie. Nie zdawali sobie sprawy, że za każdym razem, kiedy czarnym wydawało się, że znaleźli jakieś niezablokowane wyjście ze społecznej pułapki, było ono od razu zamykane za przyzwoleniem całej białej wspólnoty.

*

Nie znoszę takich, którzy kochają ludzkość, ale ludzi traktują źle i okrutnie.

*

     — Muszę ci się do czegoś przyznać — powiedział. — Koszmarnie się ciebie boję. W końcu facet, który zrobił coś takiego…
     — Więc wcale nie znasz mnie tak dobrze, jak myślisz — przerwałem mu. — Prawda jest taka, że to ja się ciebie koszmarnie boję.
     Roześmiał się serdecznie.
     — Słowo honoru, naprawdę nie ma powodu.

*

Mnich roześmiał się serdecznie.
     — Czy to nie Szekspir napisał, że każdy głupiec znajdzie w Piśmie cytat na poparcie swoich słów? Już on sporo wiedział o obłudzie.

*

Doszedłem do wniosku, że atmosfera miejsca jest zupełnie różna dla Murzynów i dla białych. Czarni postrzegają rzeczy i reagują na nie inaczej niż biali nie dlatego, że są Murzynami, lecz dlatego, że są prześladowani. Strach może przyćmić nawet słońce.

John Howard Griffin, Czarny jak ja, przeł. Katarzyna Glasenapp,
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2016.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz