wpis przeniesiony 25.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
To już ten czas. Na zbyt wczesne ciemności znalazłam przecież lekarstwo. Dziś sobie je z premedytacją zaaplikowałam. W swoim świecie też wywinęłam rękawy i splunęłam w dłonie — tyle do poczucia, zrozumienia, ogarnięcia, i przepłynięcia!
Jesień wcale nie antycypuje zimy, mówi pisarz [Karel Čapek], tylko wiosnę. „Człowiek powiedziałby, że roślinność przestała rosnąć w górę, ponieważ nie ma kiedy, ponieważ wywinęła rękawy i rośnie w dół, splunęła w dłonie i zakopuje się w ziemię”. Nie widać tego, być może, ale pod pozornie martwą powierzchnią odbywa się ciężka praca na rzecz kolejnego sezonu, bo: „Ludzie, to jest ta właściwa wiosna; co nie jest gotowe teraz, nie będzie gotowe również w kwietniu”.
Arnhild Lauveng, Niepotrzebna jak róża. Potrzeba normalności
w chorobie psychicznej, przeł. Ewa M. Bilińska,
Smak Słowa, Sopot 2016.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz