środa, września 28, 2016

(2053+8). Bliżej

 wpis przeniesiony 25.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

To już ten czas. Na zbyt wczesne ciemności znalazłam przecież lekarstwo. Dziś sobie je z premedytacją zaaplikowałam. W swoim świecie też wywinęłam rękawy i splunęłam w dłonie — tyle do poczucia, zrozumienia, ogarnięcia, i przepłynięcia!

Jesień wcale nie antycypuje zimy, mówi pisarz [Karel Čapek], tylko wiosnę. „Człowiek powiedziałby, że roślinność przestała rosnąć w górę, ponieważ nie ma kiedy, ponieważ wywinęła rękawy i rośnie w dół, splunęła w dłonie i zakopuje się w ziemię”. Nie widać tego, być może, ale pod pozornie martwą powierzchnią odbywa się ciężka praca na rzecz kolejnego sezonu, bo: „Ludzie, to jest ta właściwa wiosna; co nie jest gotowe teraz, nie będzie gotowe również w kwietniu”.

Arnhild Lauveng, Niepotrzebna jak róża. Potrzeba normalności
w chorobie psychicznej
, przeł. Ewa M. Bilińska,
Smak Słowa, Sopot 2016.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz