wpis przeniesiony 24.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Pierwszego dnia. ● Sadownik zamawia mi gofra z bitą śmietaną i owocami. Ja gapię się na ludzi. Kobieta. 50+. Starająca się za wszelką cenę wypiąć pierś, wciągnąć brzuch w opiętym młodzieżowym ubranku. Patrzę na nią i myślę sobie: naprawdę o tym jest życie?
Przedwczoraj. Pan kark z rodziną. Rodzina siedzi. Kark stoi i macha łapami, gestykuluje zachłannie, próbując wytłumaczyć coś umieszczonym w rodzinnej hierarchii niżej lub dużo niżej. Patrzyłam i pomyślałam: naprawdę to jest o sile?
Wczoraj. Mężczyzna. 50+. Wysiada z wypasionego, całkiem nowego auta. I zmienia się atmosfera. I pani trzy stoliki dalej poprawia się, usteczka w ciup składa, gdy on ku niej mknie. Patrzę i myślę: czy to jest o władzy?
Dziś. Nie ma Sadownika, nie ma gofra. Pan Ciasteczko pojechał przewietrzyć się na targi.
ツ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz