wpis przeniesiony 10.04.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Są książki lekkie, łatwe i przyjemne. Są trudne, wymagające, które czytam długo i na raty. Są takie, które we mnie wsiąkają lub w które ja wsiąkam. Są również takie, które muszą się we mnie ułożyć, poruszenie wewnętrzne, które wywołują, potrzebuje zagospodarować się, są przeżywane dużo dłużej niż dzień bądź dwa po przeczytaniu ostatniego zdania. Do takich książek należą te Ilony Wiśniewskiej — każda inna, ale efekty działania podobne: obcujesz z tajemnicą i ciszą w sobie — zazdroszczę ci, jeśli te książki są przed tobą.
Tę skończyłam w zeszłym tygodniu, trzecią też już przeczytałam — wciąż we mnie są, zamyślają mnie.
Nie ufamy tym, którzy krzyczą. W naturze człowiek jest cicho.
*
Badania potwierdzają, że zdrowie nie pochodzi z kwasów omega-3 czy z antyoksydantów, ale z tego, jak się człowiek ma sam ze sobą, ze swoimi przekonaniami, językiem i wierzeniami.
*
[…] czytam w książce, że najbardziej oszałamiającym doświadczeniem w naturze jest dla niej niespodziewany widok klucza wędrownych ptaków i ich odgłos. Nie widzi ich w momencie, kiedy przelatują, a kiedy już je dostrzega, są daleko. To wtedy czuje, jakby dotykała jakiejś tajemnicy, i za każdym razem upuszcza wszystko, co akurat trzyma w dłoniach. To właśnie dlatego, żeby zatrzymać to wrażenie, Regine Juhls robi biżuterię.
*
Regine uważa, że poznanie tundry wymaga tysięcy kroków w samotności i pokory, której szczęśliwymi posiadaczami są tylko zwierzęta.
[…] Zima jest dobra, mimo że trwa osiem miesięcy. Trzeba się jej po prostu nauczyć.
*
W języku saamskim jest osiem pór roku. Przedwiośnia i podjesienie mają tu swoje pełnoprawne nazwy, jak zaklęcia wyszeptywane przez noaidich w krwawiące rany. Giđđadálvi — przedwiośnie, giđđa — wiosna, giđđageassi — wczesne lato, geassi — lato, čakčageassi — podjesień, čakča — jesień, skábma (albo w innej wersji čakčadálvi) — przedzima, noc polarna, dálvi — zima.
*
Mari [Boine] wie, że jej matka do końca życia nie mogła się pogodzić z tym, że córka joikuje. Ojciec potępiał wszystko, co robiła, i do śmierci nie zmienił zdania. […] Życie bez rodziców było wyzwoleniem. Po śmierci stali się jej o wiele bliżsi.
*
[…] kończy słowami: „Oddychamy […]. To jest tchnienie naszego życia. Nie wierz dłużej, że jesteś gorszy. Nie wierz dłużej w kłamstwa, które kradną ci życie”. Mari powtarza często, że wściekłość to wspaniała siła napędowa.
*
Pod koniec lat siedemdziesiątych Boine […] nagle zaczęła zadawać sobie pytania, czego się wstydzi i czy rzeczywiście musi.
*
Tradycyjnie wierzono, że w zorzy tańczą po śmierci stare niezamężne kobiety, wysuszone dziewice, które nie zaznały w życiu lepkiej przyjemności. „Ona jest już tak stara, że niedługo skończy w zorzy” — mawiało się.
*
ELLEN ANNE: To jest czczenie. Nie czci się kogoś, kogo się nie kocha. Dobre emocje nie mogą być grzechem.
PRZYJEZDNA: Czyli teoretycznie można by joikować Jezusa?
ELLEN ANNE: Nie. Joik to joik. Wychwala się to, co widać.
*
[…] jeszcze ktoś inny napisał wielkimi, białymi literami IT’S NOT DOWN ON ANY MAP. TRUE PLACES NEVER ARE, a na tylnej ścianie Husegårdenu, tam gdzie coś tłucze od miesiąca, jest biały mural EVERYTHING IS A STORY.
*
Svein Harald wierzy, że to domy znajdują ludzi.
*
W fazie przygotowań zamiast opowiadać każdemu, co chciałby zrobić, Pøbel po prostu to zrobił.
Ilona Wiśniewska, Hen. Na północy Norwegii,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016.
(wyróżnienie własne)
*
Arvo Pärt, Fur Alina, 1976.
*
Mari Boine, Idjagiedas (In the Hand of the Night), 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz