piątek, października 16, 2020

3987. Wyczekane czytanie

Czekałam na tę książkę prawie miesiąc. Czekałam to mało powiedziane, trzymałam język za zębami, by nie zająknąć się na jej temat ani jednym słowem, bo chciałam zrobić z niej niespodziankę. Doczekałam się.

Ta książka zaprasza, by „popatrzeć na świat inaczej”, nie tracąc dzięki temu nic z jego oszałamiającego bogactwa. Jest wspaniałą podróżą po wielkim kręgu, w którym wszyscy jesteśmy — w taki czy inny sposób — spokrewnieni i bliscy sobie nawzajem.

To książka o tym, jak ubogie staje się ludzkie doświadczenie, gdy ograniczymy je do etykiet męskośćkobiecość, za którymi ukryjemy stereotypy, oczekiwania i kultu­ro­we schematy, a potem uznamy, że mają święte prawo nami i innymi rządzić.

Zrobiłam wielkie oczy, czytając o uściśnięciu dłoni jako geście, który jest uważany za właściwy dla zaprzyjaźnionych ze sobą dziewczyn. W Polsce ten gest jest za­re­zer­wo­wany dla witających się mężczyzn. Uwielbiałam w politechnicznych czasach patrzeć na tę wykluczającą formę witania się.

Zobacz, w jaki sposób Allah stworzył twoją dłoń. Dał ci pięć palców, a każdy z nich jest trochę inny… Z ludźmi jest po­dob­nie, każdy jest inny.

W światopoglądzie wielu rdzennych ludów Ameryki krąg był symbolem doskonałości, życia i jedności. Z tego powodu niedorzeczny wydawał im się pogląd, że ludzka tożsamość płciowa może wyrażać się tylko na dwa sposoby, w dodatku skonfliktowane i opozycyjne względem siebie. Myślenie, że kobieta to osoba z waginą, a mężczyzna to osoba z penisem — a poza nimi jest szara strefa chorób, zboczeń albo chwilowych przebieranek — było im zupełnie obce.
     […] Krąg jest jednością i naturalnie łączy męskość z kobiecością, miłość do swojej płci z miłością do innej płci. Nie ma w nim miejsc ani płci lepszych czy gorszych, nie ma przeciwieństw — wszystko przepływa, łączy się ze sobą i harmonijnie dopełnia. Można powiedzieć, że obwód wielkiego kręgu życia jest wszędzie, jego środek natomiast nigdzie, bo wszystkie istoty są tak samo ważne i równe sobie.

Trzeba zrozumieć, że każdy powinien być po prostu sobą i że wyrażanie siebie tworzy osobę — tak dzieje się z każdym z nas […].
// Hina Wong-Kalu

Różnorodność ról, funkcji, sposobów zakochiwania się, pracy czy ubierania się jest o wiele bardziej interesująca niż powyższy sztywny schemat. W na­tu­rze nie ma bowiem linii prostych, wszystko jest ze sobą po­łą­czo­ne, a nasza ziemska ekumena jest ogromną strefą przepływów.

[…] „pomysł swobodnego wyboru płci lub orientacji seksualnej jest tak nie­do­rzecz­ny jak sugerowanie, że można samodzielnie wybrać kolor skóry”. Większość Zapoteków tradycyjnie postrzega swoją płeć jako coś danego przez Boga […].

Antropolożka Sue-Ellen Jacobs pisała o „kobietach w męskim ciele” oraz „mężczyznach w kobiecym ciele” i zwracała uwagę na duchowy wymiar życia takich osób. Jej zdaniem sprowadzanie ich do poziomu seksualności oznacza pomijanie ich rzeczywistej istoty.

Ale ludzie często mnie pytają: kiedy dowiedziałeś się, że jesteś fa’afafine? Odpowiadam im: a czy był taki moment, że dowiedziałeś, że jesteś hete­ro­se­ksu­alny, że jesteś mężczyzną albo kobietą? Może po prostu taki się urodziłeś?

Jestem inny, jestem osobą, jestem szczęśliwy.

Nie chciałabym być mężczyzną. Nie z moim ciałem! — opowiada. — Ale kobietą też nie. Wychodzenie za mąż, noszenie niewygodnych ubrań, bycie subtelną… O nie, dziękuję!” Rani jest calalai — biologiczną kobietą, która przyjęła wiele ról i zajęć kojarzonych z męskością.

Jestem muxe, bo nie jestem ani kobietą, ani mężczyzną. Jestem mężczyzną, który ma myśli kobiety – objaśnia Darina, w dzieciństwie znana jako Jacinto. – Gdyby dano mi możliwość urodzenia się na nowo i wyboru między urodzeniem się jako kobieta albo jako muxe, wybrałbym muxe. Ponieważ jestem szczęśliwa taka, jaka jestem. Zawsze.

Waldemar Kuligowski, Trzecia płeć świata, ilustr. Marianna Sztyma,
Wydawnictwo Albus, Poznań 2020.

Zanim nie poszłam do szkoły, nigdy nie słyszałam też, żeby ktoś mówił o «kobiecych zajęciach». Praca była do zrobienia przez kogokolwiek, kto akurat tego chciał. Osoby, które rodziły się z wy­jąt­ko­wy­mi cechami psy­chi­cznymi albo seksualnymi, były nadzwyczaj sza­no­wa­ne i ho­no­ro­wa­ne, gdyż te różnice dawały im pozycję mediatora między światem ludzi a światem duchów. Mężczyźni mogli nosić kobiece ubrania i pracować razem z ko­bie­tami, a nawet poślubiać mężczyzn bez żadnego problemu. Podobnie kobiety miały prawo do noszenia męskich ubrań, po­lo­wa­nia, chodzenia na wojnę z mężczyznami i poślubiania innych kobiet. Zdaniem dawnych ludzi wszyscy jesteśmy mieszanką męskości i kobiecości, a nasza tożsamość seksualna nieustannie się zmienia. Ludzie w dawnych czasach patrzyli na świat inaczej.
// Leslie Marmon Silko

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz