Niedzielne odliczanie literek, dwa. Kiedy ostatni raz czytałam coś tak gęstego, tak lekkim językiem napisanego? Nie pamiętam. Zdecydowanie dorzucam tę książkę do najlepszych, przeczytanych przeze mnie, książek 2022 roku.
Trudny Czas zawieszał na kołku swoją niewiarygodną moc, gdy czytałam, a w zasadzie połykałam, tę książkę. Kilka, kilkanaście, a może kilkaset osób w Polsce powinno ją przeczytać ze zrozumieniem, nim zachce im się publicznie zabierać głos.
#płeć:
[…] fakty i definicje nam nie pomogą. Te naprawdę najtrudniejsze i najpoważniejsze problemy prowadzą nas na terytorium wartości, gdzie fakty stają się tylko argumentami, ale przytaczanymi na obronę tezy, która z faktów wcale nie wynika. To prastary problem, który określa się często w naszym filozoficznym slangu mianem gilotyny Hume’a: nie da się przejść od zdania „jest tak i tak” do zdania „powinno być tak i tak”.
*
Język potoczny nam nie pomoże – stanowi nieprecyzyjne narzędzie służące do szybkiej komunikacji i pełen jest uproszczeń, które nie są w stanie objąć prawdziwej złożoności świata.
*
[…] misgendering oraz deadnaming to nie tyle błąd, ile forma przemocy.
*
Nie ma też takiego człowieka na ziemi, który byłby w stanie jednoznacznie stwierdzić, gdzie kończą się „prawdziwe” tożsamości płciowe, a zaczynają zabawa, prowokacja i eksperyment.
*
płeć:
chromosomalna / gonadalna / genitalna /
fenotypowa / metrykalna /
społeczna / psychologiczna
#rasa:
Wszystko zaczęło się od lęku przed obcym.
To nasza uniwersalna cecha. Osoby z daleka zawsze są jakby… inne. Dziwnie mówią, dziwnie wyglądają, dziwnie się zachowują. Trudno wręcz nam przyznać, że są takimi samymi ludźmi jak my; być może stanowią raczej jakąś przedziwną formę pośrednią między nami a dzikimi bestiami?
*
[…] im silniej wierzymy w „prawdziwe, głębokie” różnice umysłowe między grupami etnicznymi, tym bliższe nam musi też być założenie, że przedstawiciele tych grup nie myślą po prostu tak samo, ale wolniej, lecz myślą inaczej.
*
Choć znajomość prawdy nie zawsze wystarcza, aby zmienić ludzkie postawy, to właśnie ona musi zawsze stanowić punkt wyjścia.
*
Musimy chyba nie tyle zrobić krok wstecz, ile wrócić na pole „start” i przypomnieć sobie, od czego się to wszystko zaczęło. Źródłem omawianego tu problemu jest nasza niezdrowa obsesja, żeby nie tylko wiecznie się porównywać z innymi, ale ponadto robić to w naiwny, liniowy sposób. Ładny–brzydki. Mądry–głupi. Lepszy–gorszy. Zachowujemy się jak pięciolatki. Gdy tylko się zorientowaliśmy, że grupy ludzkie różnią się od siebie, odruchowo uznaliśmy, że dzielą się na lepsze i gorsze. Tak się zresztą zwyczajowo definiuje rasizm: jako coś więcej niż samo tylko stwierdzenie, że rasy ludzkie istnieją i są od siebie różne. Rasiści dzielą je bowiem także na lepsze i gorsze.
*
[…] humanistyczny program afirmacji „pięknej różnorodności” gatunku ludzkiego. Aby mógł się powieść, musielibyśmy umieć spojrzeć na siebie i na swoich bliźnich z autentycznie bezstronną, niezainteresowaną, pozbawioną uczucia zagrożenia obiektywnością – po buddyjsku wręcz wypraną z potrzeby chcenia i zawłaszczenia, choćby intelektualnego. Czyżbyśmy my wszyscy – biali, czarni, żółci, czerwoni – jeszcze do tego nie dojrzeli?
#inteligencja:
[…] sam wynik testu IQ dostarcza nam bardzo ubogiej wiedzy o człowieku. To magiczny numerek, stworzony przez wielbicieli numerków dla wielbicieli numerków, mówiący o tym, jak dobrze ktoś się czuje w świecie numerków.
*
[…] w rasizmie nigdy nie chodziło o różnice wzrostu, siły, zręczności i empatii ani o odmienną sztukę, taniec, kuchnię, język czy kosmologię. To wszystko bylibyśmy w stanie wybaczyć i zrozumieć. Podstawowy zarzut zawsze brzmiał: „Oni są głupsi od nas, więc to zwierzęta”.
*
Zauważmy też, że chyba jedynym naprawdę nowym gatunkiem superbohatera naszych czasów jest geek: człowiek ostentacyjnie wręcz niewysportowany i społecznie upośledzony, niezainteresowany sztuką, przyrodą czy miłostkami, za to czujący się jak ryba w wodzie w świecie symboli. Jest to o tyle zabawne, że wyobrażenie to stoi w zupełnej sprzeczności z wiodącą naukową definicją inteligencji, która uwzględnia przecież ogólną umiejętność orientowania się w sytuacji – a ową sytuacją nie musi być tablica zapełniona równaniami, ale również wchodzący do pokoju członek rodziny, w którego ruchach można przy odrobinie domyślności wyczytać, że coś go trapi. Filmowe bystrzaki nie tylko jednak tego nie łapią, ale też są z tego powodu dumne.
*
[…] na liście nazwisk członków organizacji high IQ nie znajdziemy żadnego wybitnego naukowca, pisarza, lekarza czy filozofa.
#choroba:
[…] wielu ludzi, zamiast odkrywać problemy, aktywnie je w sobie wytwarza, porównując swój organizm z fikcyjnym, nierealistycznym ideałem. Nie powinniśmy oczekiwać od życia, że będziemy zawsze mieli zdrową cerę, odetkany nos, symetryczne ciało i prawidłowy poziom każdego składnika krwi, że będziemy wolni od nocnych niepokojów, porannego przygnębienia i dziwnych myśli, że będziemy mieli uporządkowaną relację z partnerem, plan na życie i zawsze odpowiedni poziom energii. To nie są realistyczne oczekiwania.
*
Niepokój i depresja istnieją. Cierpienie psychiczne istnieje. Ale normalność i nienormalność, zdrowie psychiczne i choroba psychiczna, a także oparte na tych kategoriach diagnozy mogą być mniej rzeczywiste, niż się powszechnie uważa.
// David Rosenhan
*
Sam fakt, że coś jest nieprzyjemne, nie oznacza z definicji, że powinniśmy to coś od razu eliminować: czy naprawdę życie ludzkie musi się składać z samych radości?
*
Włosy podlegają bardzo silnej kontroli społecznej, co doskonale ilustrują różnice płciowe: łysy mężczyzna z owłosionymi pachami – dobrze; łysa kobieta z kudłatymi pachami – źle. Krótko mówiąc, jedynym kątem natarcia, aby uczynić z łysienia jednostkę chorobową, są kwestie społeczne i psychologiczne. […] wielkie pole do popisu mają sprzedawcy leków i terapii łysienia: im więcej osób przekonamy, że łysienie jest złe, tym większa będzie nasza baza klientów. Z biznesowego punktu widzenia nie ma nic gorszego niż człowiek pogodzony ze swoim łysieniem: żaden dermatolog na świecie nie zmusi swojego pacjenta do przyjmowania leków, a tym bardziej przeszczepu włosów, jeżeli ten po usłyszeniu „diagnozy” wzruszy po prostu ramionami.
*
Gdyby zaś spróbować zrekonstruować osobowość całego naszego gatunku, to z każdą kolejną dekadą „naszych czasów” wydaje się ona coraz bardziej neurotyczna i narcystyczna.
Zachowujemy się więc – zwłaszcza my, mieszkańcy państw rozwiniętych, do których szybko dołączają kolejne kraje – jak gazele, które pozbyły się już problemu gepardów, lwów i krokodyli, ale z czystego przyzwyczajenia do lękliwości zaczynają powoli bać się myszoskoczków i z niepokojem stąpać w pobliżu każdej większej nierówności terenu: a co, jeśli skręcę sobie na niej nóżkę?
Z takim nastawieniem nie da się swobodnie galopować po sawannie.
*
W medycynie nie ma „oficjalnej” definicji choroby – ani zdrowia.
Łukasz Lamża, Trudno powiedzieć. Co nauka mówi
o rasie, chorobie, inteligencji i płci,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2022.
(wyróżnienie własne)
Fakty to pryszcz. Mają one też zaskakująco niewielki wpływ na najważniejsze wyzwania, przed którymi dziś stajemy – dziś, gdy po wielu stuleciach zaczynamy się powoli orientować, jak bardzo skomplikowany jest ów niewinny gatunek nagiej małpy, który kilkaset tysięcy lat temu wylazł z Afryki.
*
Społeczeństwo i język powstawały w czasach, gdy nasze rozumienie samych siebie było w najlepszym razie umiarkowane. Dopiero od kilkudziesięciu lat na poważnie mierzymy się z ogromem problemów, jakie napotykamy, chcąc urządzić nieco mądrzej nasz świat.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz