niedziela, stycznia 01, 2023

4882. Z oazy (C)

Niedzielne odliczanie literek, dwa. Kiedy ostatni raz czytałam coś tak gęstego, tak lekkim językiem napisanego? Nie pamiętam. Zdecydowanie dorzucam tę książkę do najlepszych, przeczytanych przeze mnie, książek 2022 roku.

Trudny Czas zawieszał na kołku swoją niewiarygodną moc, gdy czytałam, a w za­sa­dzie połykałam, tę książkę. Kilka, kilkanaście, a może kilkaset osób w Polsce po­win­no ją prze­czy­tać ze zrozumieniem, nim zachce im się publicznie zabierać głos.

#płeć:

[…]  fakty i definicje nam nie pomogą. Te naprawdę najtrudniejsze i naj­po­ważniejsze problemy prowadzą nas na terytorium wartości, gdzie fakty stają się tylko argumentami, ale przytaczanymi na obronę tezy, która z faktów wcale nie wynika. To prastary problem, który określa się często w naszym filozoficznym slangu mianem gilotyny Hume’a: nie da się przejść od zdaniajest tak i tak do zdania powinno być tak i tak”.

*

Język potoczny nam nie pomoże – stanowi nieprecyzyjne narzędzie służące do szybkiej komunikacji i pełen jest uproszczeń, które nie są w stanie objąć prawdziwej złożoności świata.

*

[…]  misgendering oraz deadnaming to nie tyle błąd, ile forma przemocy.

*

Nie ma też takiego człowieka na ziemi, który byłby w stanie jednoznacznie stwierdzić, gdzie kończą się „prawdziwe” tożsamości płciowe, a zaczynają zabawa, prowokacja i eksperyment.

*

płeć:   
chromosomalna / gonadalna / genitalna /
fenotypowa / metrykalna /
społeczna / psychologiczna   

#rasa:

Wszystko zaczęło się od lęku przed obcym.
     To nasza uniwersalna cecha. Osoby z daleka zawsze są jakby… inne. Dziwnie mówią, dziwnie wyglądają, dziwnie się zachowują. Trudno wręcz nam przyznać, że są takimi samymi ludźmi jak my; być może stanowią raczej jakąś przedziwną formę pośrednią między nami a dzikimi bestiami?

*

[…]  im silniej wierzymy w „prawdziwe, głębokie” różnice umysłowe między grupami etnicznymi, tym bliższe nam musi też być założenie, że przed­sta­wi­cie­le tych grup nie myślą po prostu tak samo, ale wolniej, lecz myślą inaczej.

*

Choć znajomość prawdy nie zawsze wystarcza, aby zmienić ludzkie postawy, to właśnie ona musi zawsze stanowić punkt wyjścia.

*

Musimy chyba nie tyle zrobić krok wstecz, ile wrócić na pole „start” i przy­po­mnieć sobie, od czego się to wszystko zaczęło. Źródłem omawianego tu problemu jest nasza niezdrowa obsesja, żeby nie tylko wiecznie się po­rów­ny­wać z innymi, ale ponadto robić to w naiwny, liniowy sposób. Ładny–brzydki. Mądry–głupi. Lepszy–gorszy. Zachowujemy się jak pięciolatki. Gdy tylko się zorientowaliśmy, że grupy ludzkie różnią się od siebie, od­ru­cho­wo uznaliśmy, że dzielą się na lepszegorsze. Tak się zresztą zwy­cza­jo­wo definiuje rasizm: jako coś więcej niż samo tylko stwierdzenie, że rasy ludzkie istnieją i są od siebie różne. Rasiści dzielą je bowiem także na lepszegorsze.

*

[…]  humanistyczny program afirmacji „pięknej różnorodności” gatunku ludzkiego. Aby mógł się powieść, musielibyśmy umieć spojrzeć na siebie i na swoich bliźnich z autentycznie bezstronną, nie­za­in­te­re­so­wa­ną, pozbawioną uczucia zagrożenia obiektywnością – po bud­dyjsku wręcz wypraną z po­trze­by chcenia i zawłaszczenia, choćby in­te­lek­tu­al­ne­go. Czyżbyśmy my wszyscy – biali, czarni, żółci, czerwoni – jesz­cze do tego nie dojrzeli?

#inteligencja:

[…]  sam wynik testu IQ dostarcza nam bardzo ubogiej wiedzy o człowieku. To magiczny numerek, stworzony przez wielbicieli numerków dla wiel­bi­cieli numerków, mówiący o tym, jak dobrze ktoś się czuje w świecie numerków.

*

[…]  w rasizmie nigdy nie chodziło o różnice wzrostu, siły, zręczności i em­pa­tii ani o odmienną sztukę, taniec, kuchnię, język czy kosmologię. To wszyst­ko bylibyśmy w stanie wybaczyć i zrozumieć. Podstawowy zarzut zawsze brzmiał: „Oni są głupsi od nas, więc to zwierzęta”.

*

Zauważmy też, że chyba jedynym naprawdę nowym gatunkiem super­bo­ha­te­ra naszych czasów jest geek: człowiek ostentacyjnie wręcz nie­wy­sporto­wa­ny i społecznie upośledzony, niezainteresowany sztuką, przyrodą czy miłostkami, za to czujący się jak ryba w wodzie w świecie symboli. Jest to o tyle zabawne, że wyobrażenie to stoi w zupełnej sprzeczności z wiodącą naukową definicją inteligencji, która uwzględnia przecież ogólną umie­jęt­ność orientowania się w sytuacji – a ową sytuacją nie musi być tablica za­peł­nio­na równaniami, ale również wchodzący do pokoju członek rodziny, w którego ruchach można przy odrobinie domyślności wyczytać, że coś go trapi. Filmowe bystrzaki nie tylko jednak tego nie łapią, ale też są z tego po­wodu dumne.

*

[…]  na liście nazwisk członków organizacji high IQ nie znaj­dziemy żadnego wybitnego naukowca, pisarza, lekarza czy filozofa.

#choroba:

[…]  wielu ludzi, zamiast odkrywać problemy, aktywnie je w sobie wy­twa­rza, porównując swój organizm z fikcyjnym, nierealistycznym ideałem. Nie powinniśmy oczekiwać od życia, że będziemy zawsze mieli zdrową cerę, ode­tka­ny nos, symetryczne ciało i prawidłowy poziom każdego składnika krwi, że będziemy wolni od nocnych niepokojów, porannego przygnębienia i dziwnych myśli, że będziemy mieli uporządkowaną relację z partnerem, plan na życie i zawsze odpowiedni poziom energii. To nie są realistyczne oczekiwania.

*

Niepokój i depresja istnieją. Cierpienie psychiczne istnieje. Ale normalność i nienormalność, zdrowie psychiczne i choroba psychiczna, a także oparte na tych kategoriach diagnozy mogą być mniej rzeczywiste, niż się po­wszech­nie uważa.
  //  David Rosenhan

*

Sam fakt, że coś jest nieprzyjemne, nie oznacza z definicji, że powinniśmy to coś od razu eliminować: czy naprawdę życie ludzkie musi się składać z samych radości?

*

Włosy podlegają bardzo silnej kontroli społecznej, co doskonale ilustrują różnice płciowe: łysy mężczyzna z owłosionymi pachami – dobrze; łysa kobieta z kudłatymi pachami – źle. Krótko mówiąc, jedynym kątem na­tar­cia, aby uczynić z łysienia jednostkę chorobową, są kwestie spo­łecz­ne i psychologiczne. […]  wielkie pole do popisu mają sprze­daw­cy leków i terapii łysienia: im więcej osób przekonamy, że łysienie jest złe, tym większa będzie nasza baza klientów. Z biznesowego punktu widzenia nie ma nic gorszego niż człowiek pogodzony ze swoim łysieniem: żaden der­ma­to­log na świecie nie zmusi swojego pacjenta do przyjmowania leków, a tym bardziej przeszczepu włosów, jeżeli ten po usłyszeniu „diagnozy” wzru­szy po prostu ramionami.

*

Gdyby zaś spróbować zrekonstruować osobowość całego naszego gatunku, to z każdą kolejną dekadą „naszych czasów” wydaje się ona coraz bardziej neurotyczna i narcystyczna.
     Zachowujemy się więc – zwłaszcza my, mieszkańcy państw roz­wi­nię­tych, do których szybko dołączają kolejne kraje – jak gazele, które pozbyły się już problemu gepardów, lwów i krokodyli, ale z czystego przy­zwy­cza­je­nia do lękliwości zaczynają powoli bać się myszoskoczków i z niepokojem stąpać w pobliżu każdej większej nierówności terenu: a co, jeśli skręcę sobie na niej nóżkę?
     Z takim nastawieniem nie da się swobodnie galopować po sawannie.

*

W medycynie nie ma „oficjalnej” definicji choroby – ani zdrowia.

Łukasz Lamża, Trudno powiedzieć. Co nauka mówi
o rasie, chorobie, inteligencji i płci
,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2022.
(wyróżnienie własne)

Fakty to pryszcz. Mają one też zaskakująco nie­wiel­ki wpływ na najważniejsze wyzwania, przed którymi dziś stajemy – dziś, gdy po wielu stuleciach zaczynamy się powoli orientować, jak bardzo skomplikowany jest ów niewinny gatunek nagiej małpy, który kilkaset tysięcy lat temu wylazł z Afryki.

*

Społeczeństwo i język powstawały w czasach, gdy nasze rozumienie samych siebie było w naj­lep­szym razie umiar­ko­wa­ne. Dopiero od kilku­dzie­się­ciu lat na po­waż­nie mierzymy się z ogromem pro­ble­mów, jakie na­po­ty­ka­my, chcąc urządzić nieco mądrzej nasz świat.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz