Niedzielne odliczanie literek, trzy. Z beletrystyką trudna relacja, ale do czeskiej fikcji odrobinę serca mam, bo na kolejną część czeskiego kryminału czekam bardzo. Czescy autorzy i największy polski wielbiciel Czech mają tu swój znacznik, by szybko i łatwo mieć dostęp do czeskiej przygody czytelniczej Drzewka — jest tam kilka bardzo smacznych pozycji.
Słowa w podczytniku do książki, która ukaże się w polskim przekładzie jutro, nie pozostawiły mi wyboru: [w]śród czytelników Wron duże kontrowersje wywołuje zakończenie powieści, otwarte i pozostawiające pole do interpretacji — kocham otwarte zakończenia!
Ibukosknera był ze mnie dumny, bo nabyłam tę książkę za niecałe dwanaście złotych. Nie mogłam się od tej opowieści odczepić. Zakończenie tej książki jest genialne, nie kontrowersyjne! Nadchodzący poniedziałek zapowiada się fantastycznie.
– Na pewno nic się nie stało?
*
Dzisiaj czytałam fajny artykuł. Miał tytuł Prawa dziecka według ONZ i było w nim napisane, że dzieci nie można bić ani poniżać. Czytałam to kilka razy i wydało mi się świetne, że ktoś mógłby zabronić mamie i tacie mnie bić i na mnie krzyczeć. Chociaż nie wiedziałam, czy chodzi o to, że nie można w ogóle bić, czy może trochę można. Bo rodzice na pewno by powiedzieli, że biją mnie tylko trochę, więc to właściwie nie szkodzi, i nikt by im nic nie zrobił.
*
– I co z tego?
Na to nie potrafię odpowiedzieć, bo tak właściwie sama nie wiem, co z tego. Ale robi się mi trochę przykro.
*
– Wiesz, że ja i tata bardzo cię kochamy?
– Wiem. – Kiwa głową, ale minę ma jakąś dziwną.
– Jeśli coś ci się nie podoba, możesz nam o tym powiedzieć – kontynuuję i obserwuję, co ona na to. […]
Nagle mówi:
– Dlaczego na Kaśkę tak nie wrzeszczysz?
Trafiła w czuły punkt. Właśnie tego ona nigdy nie zrozumie. Ale to nawet dobrze, że poruszyła ten temat. Przynajmniej wreszcie jej to spokojnie wyjaśnię. Strzepuję palcem okruszek z obrusa.
– Basiu, to nieprawda. Kaśka też potrafi mnie porządnie wkurzyć. Tyle że ona tak nie prowokuje – odpowiadam i czekam, co Baśka na to.
Herbatnik w jej palcach rozpadł się na kawałki. Szybko je zgarnia i wciska do buzi. Udaję, że tego nie widzę.
– Przecież ja też nie prowokuję – broni się.
– Oczywiście, że prowokujesz. Gęba ci się nie zamyka – mówię stanowczo.
*
– Nie płacz, bo obudzisz Kasieńkę – pocieszam ją.
*
Widzę, że przez chwilę się waha.
– Nie podobają się nam też niektóre inne rzeczy. Basia mówiła, że…
Na to już nie mam nerwów.
– Droga pani, proszę się nie gniewać, ale jest mi całkowicie obojętne, co mówi Basia, bo to moja córka i bardzo dobrze wiem, do czego jest zdolna.
*
– Czy pani chce powiedzieć, że nasza córka jest ofiarą przemocy domowej? – powtarzam.
Nauczycielka jeszcze bardziej traci rezon.
Wytaczam najcięższe działa.
– Niech państwo spytają Kasieńkę. Sama wam powie.
– Rozmawialiśmy z Kasią. – Młody kiwa głową.
– No i? – Skaczę wzrokiem to na nią, to na niego.
– Kasia myśli, że te lania się Basi należą – dodaje młody. – A to dodatkowo wszystko pogarsza. – Stoi i patrzy na nas wyzywająco.
– Proszę posłuchać, to nie państwa sprawa, jak wychowujemy swoje córki – odszczekuję.
*
[…] przychodzi mi do głowy, że perspektywa to takie ciekawe słowo […].
*
– Niech ją pani obetnie.
– Ale ja nie chcę! – Baśka wstaje z fotela.
– Znowu zaczynasz? – krzyczę na nią. – Mam zmienić zdanie w sprawie tej twojej szkoły? – grożę jej.
Widać, że to na nią działa. W końcu siada i pozwala sobie obciąć grzywkę.
Obie dziewczynki wyglądają bardzo ładnie. Przychodzi mi do głowy, że powinnam je sfotografować, żeby miały takie ładne wspólne zdjęcie.
*
*
Najchętniej powiedziałabym mu też, że chcę zostać malarką, ale mama ciągle powtarza, że to głupota, bo człowiek musi robić coś porządnego.
*
[…]
skoro mam skrzydła, mogłabym spróbować wzbić się w powietrze, bo przecież skrzydła służą do latania. Macham więc nimi i rzeczywiście trochę się unoszę, więc macham jeszcze mocniej, a wtedy już naprawdę lecę. Czuję się nagle lekka, lżejsza niż kiedykolwiek byłam, a gdy na siebie patrzę, widzę, że zamiast swojego ciała mam ciało ptasie, ale wcale mi to nie przeszkadza.
Wylatuję przez okno i jest mi dobrze, bo wiem, że już nigdy tu nie wrócę.
Petra Dvořáková, Wrony, ilustr. Tereza Basařová,
przeł. Mirosław Śmigielski,
Wydawnictwo Stara Szkoła, Rudno 2020.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz