niedziela, stycznia 22, 2023

4902. Z oazy (CVI)

Niedzielne odliczanie literek, dwa. Informacja o tej książce przyszła do mnie tego samego dnia, którego zostałam obdarowana tamtą książką. Znikąd pojawił się po­mysł, z wierzchu wyglądający na idiotyczny, by obie zacząć czytać rownolegle. Za jego realizację wzięłam się prawie natychmiast, bo tonący niejednej brzytwy się chwyta. Tę książkę czyta się wolniej, bo ma zwyczajnie spokojniejszy, zapraszający do kontemplacji, nurt. Pytanie, na które nie znam i nigdy nie poznam odpowiedzi, brzmi: czy gdy­bym nie była w stanie, w którym trudno dostrzec jakiekolwiek świa­teł­ko w tunelu, czy sięgnęłabym po tę książkę, o tak bardzo pretensjonalnym tytule?

Żałoba to słowo-parasol określający doświadczenie, z jednej strony głęboko doj­mu­jące dla wszystkich tych, którzy przez nie przechodzą; z drugiej zaś jest ono tak eks­tre­mal­nie zindywidualizowane, że pomimo istnienia wielu mądrych drogowskazów, każdy musi sam na własną rękę szukać sposobów, metod i trików, by przetrwać, utrzy­mać się na powierzchni istnienia, przehibernować ten trudny czas. Ja palę świeczki, słucham muzyki, włóczę się po książkach (czasem od środka, czasem nie kończąc), a gdy nic nie pomaga, w biały dzień idę spać.

Ta książka zrobiła mi różnicę. Zobowiązała mnie do pracy. Jest warta podjęcia eksperymentu. By być sprawiedliwą, a nie tylko oczadziałą jej zawartością, muszę napisać, że Autorce nie udało się uniknąć nieakceptowalnej przeze mnie obrzy­dli­wo­ści. Tak, niestety, w całość elegancko wplotła myślenie o życiu konkretnego czło­wieka, które — to myślenie — jest najczystszą formą tzw. inspiration porn. Nie zmie­nia to jednak faktu, że poza tą jedną wpadką, całość to nie new-age-and-ancient-stupidity rodem z jutjuba Beaty P. czy mądrości kaułcza od spraw ży­cio­wych, lecz opowieść o wielu owocnych spo­tka­niach z niesamowicie ciekawymi i mądrymi ludźmi.

Zbyt czę­sto zda­rza się, że masz tuż przed sobą coś naprawdę wspa­nia­łego, ale nie zda­jesz sobie z tego sprawy, dopóki uko­chana osoba nie odej­dzie, chwila nie prze­mi­nie, a kwiaty nie zwiędną.

*

[…]  doświad­cze­nia i prze­ży­cia defi­niują nas w spo­sób, który jest nie­do­stępny dla przed­mio­tów.

*

Na ser­wetce napi­sa­łam nagłó­wek: „Trzy rze­czy, za które jestem dzi­siaj wdzięczna”. Potem prze­su­nę­łam ser­wetkę w stronę Susan i poda­łam jej dłu­go­pis.
     – Wymień je.
     Susan przez dłuż­szą chwilę wpa­try­wała się w ser­wetkę, a potem ją wzięła, prze­kre­śliła „trzy rze­czy” i zamie­niła na „jedną rzecz”.
     – A więc zacznijmy od cze­goś pro­stego – powie­dzia­łam.

*

[…]  wcale nie jeste­śmy upraw­nieni do posia­da­nia dobrych rze­czy, tylko mamy szczę­ście, że do nas tra­fiły […].

*

Ponie­waż nie zda­jemy sobie sprawy, jak działa mózg, by nas chro­nić, dra­ma­tyczne sytu­acje zazwy­czaj wydają się gor­sze, kiedy je sobie wyobra­ża­my, niż gdy rze­czy­wi­ście się zda­rzają. […]  W swo­ich prze­wi­dy­wa­niach nie uświa­da­miamy sobie bowiem, że kiedy nie­szczę­ście się wyda­rzy, psy­cho­lo­giczny układ odpor­no­ściowy będzie ciężko pra­co­wał, żeby uczy­nić je bar­dziej zno­śnym.

*

Jeśli możesz zmie­nić coś, co cię uniesz­czę­śli­wia, zrób to. Ale jeśli coś stra­ci­łeś, coś ci się przy­tra­fiło albo po pro­stu jest nie­uchronne, to czy możesz ofia­ro­wać sobie więk­szy dar niż wdzięcz­ność za wszystko, co przy­nosi życie?

*

Nie jestem w sta­nie zmie­nić tego, co się stało, ale za to mogę zmie­nić spo­sób myśle­nia i to spra­wia mi wielką przy­jem­ność.

*

[…]  nie jeste­śmy w sta­nie kon­tro­lo­wać wszyst­kiego, co się nam przy­tra­fia. Ale możemy kształ­to­wać swoją postawę, nastrój i per­spek­tywę. A to może zmie­nić o wiele wię­cej niż wszystko inne.

*

Musimy sobie jed­nak uświa­do­mić, że 
każ­demu ktoś kie­dyś pomógł.

*

     – Och, Peter, zapo­mnia­łam zapy­tać. Skąd to dodat­kowe T w GRAT­TI­TUDE? – zapy­ta­łam.
     Przez jego twarz prze­mknął uśmiech.
     – Moja droga, cho­dzi o ATTI­TUDE, nasta­wie­nie – odparł i uści­snął mnie na poże­gna­nie. – Nasta­wie­nie zawsze jest naj­waż­niej­sze.


Peter Tunney, [dostęp: 21.01.2023], źródło.

*

Czu­je­cie zapach liści? Cza­sem musisz coś stra­cić, żeby to doce­nić i poczuć. Myślimy, że wdzięcz­ność wyra­żamy wtedy, gdy wszystko idzie dobrze. Ale tak naprawdę odczu­wamy ją wtedy, gdy wszystko sprzy­sięga się prze­ciwko nam.

*

Wdzięcz­ność poja­wia się wtedy, gdy doce­niasz każdą chwilę i trak­tu­jesz ją jak coś wyjąt­ko­wego.

*

Gdy doce­niasz to, co robią inni ludzie, zaczy­nasz zauwa­żać, że wszy­scy jeste­śmy ze sobą połą­czeni.

*

[…]  aby doce­nić to, co się ma, potrzeba sporo pew­no­ści sie­bie. Dużo łatwiej myśleć o tym, czego nam bra­kuje.

*

Nie musimy świa­do­mie sku­piać się na tym, jak bar­dzo jeste­śmy wdzięczni za to, że tu jeste­śmy i że żyjemy, bo gdy natura ogła­sza swoje cuda, my czu­jemy to w głębi naszych ciał i dusz.
     – Moja dusza nie znaj­dzie innych scho­dów do nieba prócz uro­ków ziemi – powie­dzia­łam.
     – Led Zep­pe­lin? – rzu­cił Ron.
     – Wła­ści­wie Michał Anioł. Kiedy nie malo­wał kaplicy Syk­styń­skiej, pisał wier­sze.

*

Nikt nie wej­dzie na szczyt na wła­sną rękę.

*

     – „Im wię­cej w nas rado­ści, tym jeste­śmy dosko­nalsi” – prze­czy­ta­łam napis.
     Craig uśmiech­nął się zaci­śnię­tymi ustami.
     – To Spi­noza – poin­for­mo­wał. – Podoba mi się pogląd, że radość czyni nas dosko­na­łymi. To dobra filo­zo­fia życia, prawda?

Janice Kaplan, Dziennik wdzięczności,
przeł. Magdalena Hermanowska,
Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2022.
(wyróżnienie własne)

Nie­po­kój bie­rze się stąd, że pra­gniemy tego, na co nie mamy wpływu.

*

Wdzięcz­ność jest postawą […].

*

Karol Dar­win był prze­ko­nany, że spo­łe­czeń­stwa cechu­jące się naj­więk­szym pozio­mem współ­czu­cia naj­le­piej się roz­wi­jają, ponie­waż akty dobroci są zauwa­żane, od­wza­jem­niane, prze­ka­zy­wane dalej.

*

[…]  wiel­kie zmiany mogą się zda­rzyć, ale pod warun­kiem że sam ich doko­nasz.

*

[…]  kiedy spę­dzamy czas na łonie natury, kora przed­czo­łowa (część płata czo­ło­wego odpo­wie­dzialna za funk­cje wyko­naw­cze) odpo­czywa. Prze­by­wa­jąc wśród chmur, drzew czy won­nych kwia­tów, wpa­damy w ko­ją­cy rytm, który łączy nas z czymś potęż­niej­szym niż my sami.

*

Wdzięcz­ność jest potęż­niej­sza, niż sądzimy.

*

[…]  spoj­rza­łam na niego znad mię­to­wej her­baty. Od­czu­wa­nie wdzięcz­no­ści wydało mi się dosko­na­łym po­my­słem – miłym zastęp­stwem dla gniewu, fru­stra­cji, wzbu­rze­nia i urazy.

*

Znajdź powód do wdzięcz­no­ści.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz