środa, grudnia 20, 2023

5294. ♮

Moje lenistwo ograniczyło mi media społecznościowe dawno, dawno temu do śle­dze­nia poczynań: jednego pieska, choć jest nikczemnego rozmiaru, świetnie radzi sobie z językiem włoskim (fantastyczna historia, odtwarzać wyłącznie z dźwiękiem), jednego sprzedawcy, będącego pod względem fizycznym przeci­wień­stwem pieska, ale współ­dzie­lą­cego z nim, poza płcią, znajomość włoskiego oraz kilka kont osób zajmujących się propa­go­wa­niem tego czy innego języka. By nie mi­jać się z prawdą, w kategorii używki musia­ła­bym dopi­sać jeszcze tylko czytanie i blo­go­wanie.

Z tych miejsc, odwiedzanych przeze mnie z uporem maniaka, przynoszę i flancuję w swoim życiu słowa, frazy, a cza­sem muzykę, która tam robi za tło, a tu w ulu ma momenty, gdy gra pierwsze skrzypce.

Ten kawałek przywlokłam w czerwcu z powodów lingwistycznych — zachwyciła mnie płynność, z jaką łączone są fragmenty tekstu angielskiego i hiszpańskiego, gładkie, prawie niezauważalne językowe fugi. Wciąż robi to na mnie wrażenie. Sadownik nie dzieli ze mną lingwistycznych zachwytów i gdy, ja­dąc samochodem, podzieliłam się z nim moim ochem i achem, popatrzył na mnie zgor­szo­ny moim wyborem, a potem zapytał, czy znam oryginał. Nie znałam. A gdy usły­sza­łam, pokręciłam nosem. Bez hiszpańskich słów to nie to, skwitowałam.

Black Eyed Peas, Daddy Yankee, Bailar contigo.

Dziś, przy porannej kawie czytam sobie. Czytam fantastyczną książkę o świecie mo­jej mu­zyki, w którym rolę nut pełnią fonemy. Na­gle zderzają mi się kulki w głowie. I wracam do pierwowzoru piosenki. I odszczekuję czerwcową no­tę. Jestem pod wra­że­niem. Cóż za historia! Nie może czekać do nie­dzie­li. No way!

Scatman John, Scatman (ski-ba-bop-ba-dop-bop).

„My, jąkający się, wiemy, czym jest pokora, bo upokarzano nas na śmierć” – mówi John Larkin w wywiadzie dla czasopisma naukowego „Advance for Speech. Language Pathologists and Audiologists”.

Łzy wściekłości i bezsilności napływające do oczu, nieustanna konfrontacja z cudzym zniecierpliwieniem, szyderstwem, z pytaniami – pozornie peł­ny­mi troski, a w rzeczywistości kłującymi jak palec wetknięty pod żebro: „Co jest nie tak z tym dzieckiem?” – to John także znakomicie pa­mię­ta. Pamięta też, jak bardzo już wtedy kochał muzykę.

Nastoletni John ma talent muzyczny i uwielbia jazz. Uczy się grać na for­te­pianie, a dzięki płytom Elli Fitzgerald i Louisa Armstronga poznaje nie­zwy­kłą technikę śpiewu – scatting. Ten popularny w świecie jazzu spo­sób śpie­wa­nia polega na naśladowaniu dźwięków instrumentów oraz za­stę­po­wa­niu tekstu onomatopejami. Technika wyzwalająca z ograniczeń na­rzu­ca­nych przez konwencjonalną wokalistykę z jej naciskiem na sta­ran­ną dyk­cję i zrozumiałość wydawała się stworzona dla niego. W przyszłości scat stanie się jedną z podwalin rapu (na razie uchodzi za technikę nieco eks­cen­try­czną). W przypadku Johna pomoże wyzwolić tłumioną latami eks­pre­sję. Czuje, że znalazł własną drogę, a marzenia o karierze muzyka jazzowego zaczyna traktować coraz poważniej. Obawia się jednak, jak publiczność zareaguje na jego, jak sam o nim myśli, „defekt”, i czy w ogóle powinien przed nią stawać. Dla bezpieczeństwa siada więc za fortepianem. Na razie.

Zbliża się do dwudziestolecia debiutu, gdy zachęcony przez przyjaciela do­ko­nuje rewolucji w swoim życiu i nagrywa płytę z muzyką taneczną. Me­lo­dyj­ne, pełne zabawnych językowych łamańców piosenki wąsatego faceta w kapeluszu, który śpiewa w tempie trzech słów na sekundę, sztur­mu­ją świa­towe listy przebojów. „Kto tak śpiewa i co mu się stało?” – pytają zdu­mie­ni rodzice, słysząc nowe ulubione kawałki swo­ich dzieciaków. „To Scat­man John!” Nieśmiały, niegdyś tłamszony muzyk z jazzowej niszy, swoim nietypowym sposobem śpiewania zachwyca, imponuje młodym ludziom i podbija świat popkultury. I nadal się jąka.

Osiągnąłem sukces nie pomimo tego, że się jąkam,
ale właśnie dlatego, że się jąkam.
John Larkin aka Scatman John

Jagoda Ratajczak, Luka. Jak wstyd i lęk dziurawią nam język,
Wydawnictwo Karakter, Kraków 2023.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz