wtorek, grudnia 26, 2023

5299. Z oazy (CCXVI)

Świąteczne od­liczanie literek przeczytanych przed świętami, raz. Fantastyczna alternatywa dla Chłopek, które biją kolejne rekordy poczytności w kraju, w którym najmodniejsze jest nieczytanie. Kamieniem nie rzucę, ponieważ kilka dni temu do­pro­wadziłam Sadownika do szewskiej furii, gdy w towarzystwie Latorośli przy­ja­ciół­ki z dumą stwierdziłam, że na obowiązkowym etapie edukacji byłam łaskawa prze­czy­tać od deski do deski tylko dwie lektury: KamizelkęLatarnika; skromnie, ale na swoją obronę mam to, że przeczytałam je z zachwytem. Sadowni grzmiał. W efek­cie pozostaję dumna, ale już się z tym nie obnoszę.

Wracając do lektury i zestawienia z Chłopkami. W sumie jest to książka o tym sa­mym, o konsekwencjach Czasu i Miejsca, które odkładają się w naszym losie. Moja fantazja na temat Chłopek twierdzi, że książka ta pozwala zrozumieć przeszłość. Tymczasem ta książka pozwala zmienić przyszłość, konfrontując nas z tym, co na temat języków obcych zagnieździło nam się w głowach wskutek Czasu i Miejsca. Ponieważ nic nie ciągnie mnie do Chłopek, lobbuję za tą książką, jeśli masz wy­por­ność już tylko na jedną. Jest po prostu doskonała! Konfrontuje, zmienia, otwiera wiele drzwi.

Lukę  oddaję w ręce czytelników z nadzieją, że lektura tej książki poruszy i zmieni ich tak, jak mnie poruszyło i zmieniło jej pisanie.

Jagoda Ratajczak

🖇🖇

Kiedy adaptacyjni perfekcjoniści nie osiągają swojego celu, mówią sobie: trudno, nie udało się, następnym razem zrobię to czy to, aby było lepiej, odczuwają satysfakcję, gdy dążą do celu. Częściej są też motywowani we­wnętrznie. To, co robią, sprawia im radość. Perfekcjoniści neurotyczni mają z kolei skłonność do silniejszego przeżywania negatywnych emocji. Już jako dzieci nie lubią na przykład nowości, nie lubią, jak coś się zmienia, jak coś ich zaskakuje albo idzie nie po ich myśli. Charakteryzuje ich także wysoki poziom lęku, podobnie jak słabo rozwinięte umiejętności radzenia sobie ze stresem. W sytuacjach stresowych trudno jest im spojrzeć na coś z innej strony, coś zmienić, przeformułować. Są nieelastyczni. Porażka, błąd nie zostają zrównoważone refleksją, że OK, tak czasem bywa, często po­ja­wia­ją się natomiast ruminacje, czyli obsesyjne myśli, osoby zaczynają roz­pamiętywać to, co się zdarzyło, koncentrować się na tym. Mają żal do sie­bie, myślą o tym, co powiedzą i pomyślą inni. Przeglądają się w cudzych oczach. Lęk społeczny, lęk przed oceną innych jest immanentną cechą neu­ro­tycznego perfekcjonizmu.

🖇

O tym, co uznaje się za wartość, świadczy nie tylko to, za co obrywamy, ale i to, czego się wstydzimy. Powiedz, czego się wstydzisz, a powiem ci, czego oczekują od ciebie inni. Powiedz, czego się wstydzisz, a prze­ko­na­my się, czy wstydzimy się tego samego.

🖇

Wiesz, Jagoda – Sebastian zamyśla się na widok polityków spoglądających na nas z wyborczych plakatów przy przystanku tramwajowym Plac Wil­so­na – tacy ludzie naprawdę mają możliwości, środki, żeby nauczyć się języka. Jeśli tego nie robią, to znaczy, że być może nikt im nie mówi, jak źle świadczy o nich ta nieznajomość i sama niechęć do nauki.

*


Niezłomny miszczu nie tylko giętkiego kręgosłupa.

🖇

Lingwicyzm, podobnie jak rasizm czy seksizm, jest rodzajem dyskryminacji i opresji. To zjawisko, w którym narzędzie dyscypliny – pouczanie, a także ośmieszanie – służy promowaniu „idealnej” odmiany języka i karaniu za uży­wa­nie innych jego wariantów. Na czym ta kara polega? Na tym, że in­te­li­gencja, status, wykształcenie czy nawet stan zdrowia danej osoby oce­nia­ne są przez pryzmat języka, jakim się posługuje.

🖇

Pouczanie jako narzędzie dyscypliny, także w sferze języka, instaluje w jego użytkownikach specyficzne oprogramowanie. Rzadko jednak usprawnia ono pracę systemu, przypomina raczej wirus zasiewający w nas wąt­pli­wości i wstyd.

🖇

Opanowanie języka w jego formie ustandaryzowanej, a co za tym idzie uwa­ża­nej przez autorytety tworzące ten standard za formę poprawną, mu­sia­ło prędzej czy później stać się synonimem wykształcenia. Ono zaś – sy­no­ni­mem inteligencji. Jest nim do dziś, mimo że badania nigdy nie wykazały związku między umiejętnością posługiwania się poprawnym językiem stan­dar­do­wym a in­te­ligencją pojmowaną jako zdolność rozumowania, uczenia się, rozwiązywania problemów i wykorzystywania posiadanej wiedzy.

🖇

[…]  Najważniejsze jest to, by się komunikować. Ale jeśli jako nauczycielka sprzedajesz uczniom idealny obraz języka, to tym samym wtłaczasz im do głowy perfekcjonizm, nierealne standardy”. A to już przedsionek podszytej ciągłą niepewnością frustracji, która potrafi towarzyszyć nam przez całe życie.

🖇

Jeśli pięknie mówisz i piszesz w swoim języku ojczystym, nie wyobrażasz sobie kompromisu w drugim języku.

🖇

Bogactwo języka mówionego jest w istocie konsekwencją stuleci rozwoju po­za nawiasem norm i zasad rządzących słowem pisanym. W okresie po pod­bo­ju normandzkim, a w latach ekspansji Kościoła, język angielski został zdegradowany przez język francuski i łacinę używane przez elity polityczne i duchowieństwo. Rozwijał się więc przede wszystkim jako język mówiony i, jak pisał historyk Henryk Zins, „jako język ludzi prostych rozwinął ogrom­ną plastyczność i elastyczność, bogactwo idiomatyki i prostotę składni”.

🖇

Skupieni na własnych lękach i zahamowaniach mieszczących się mimo wszystko w spektrum uważanym za językową normę, zwykle nie za­sta­na­wia­my się, jak z tymi samymi lękami mierzą się osoby jąkające się.

🖇

Po każdym wywiadzie z chłopakami [Maciek, Sebastian], gdy od­kła­dam słu­chawkę, czuję, jak uskrzydlające może być spotkanie z kimś, kto wie, kim jest, kto akceptuje to, kim jest, i – jak sam podkreśla – ma prawo mówić. Ma prawo mówić tak, jak chce, na przekór temu, co świat myśli i mówi o jąkaniu, na przekór definicjom, etymologiom, wynikom badań, na prze­kór komentarzom w sieci.

🖇

„A przecież wszyscy jesteśmy w spektrum niepłynności” – opowiada [Maciek]. Po czym przytacza ewidentnie popularną w środowisku metaforę góry lodowej. „Widzimy jakiś fragment zjawiska, ale duża część tego, co się na nie składa, pozostaje niewidoczna. Dlatego denerwuję się, gdy ktoś wie­dząc, że się jąkam, i usłyszawszy, jak mówię, rzuca: «hej, prze­cież mó­wisz su­per!». Czuję się wtedy, jakby oceniono mnie tylko po tym wierz­cho­łku gó­ry lodowej, jakby jąkanie było czymś, co mnie definiuje.

🖇

[…]  mówienie o swojej trudności sprawia, że
w jakiejś części się jej pozbywamy.

🖇

Zwykłam uważać się za kogoś, kto świadomość języka i wrażliwość na ję­zyk ma w sobie niemal od zawsze, a dziś łapię się na tym, o ile długości prze­ści­gają mnie w tym Sebastian i Maciej. „Ponieważ ciągle zmagamy się ze słowem, nadajemy mu większą wagę, niż ma w rzeczywistości” – mówi Maciek, nawiązując do własnego strachu i wstydu, które pojawiają się wsku­tek bloku czy zająknięcia.

🖇

Kończenie zdań jest zresztą czymś, co prawdopodobnie robiło wielu z nas, jednak tylko niektórzy mieli okazję się do­wiedzieć, że podobne za­cho­wa­nia terapeuci mowy określają mianem mikroagresji.

🖇

Jeśli w walce ze stereotypami i uprzedzeniami najbardziej pomaga bez­po­śred­ni kontakt, to szczególnie cenne są miejsca, w których osoby nie­ją­ka­ją­ce się i osoby z doświadczeniem jąkania mogą się spotkać w do­god­nych dla tych drugich warunkach. Takie miejsce stworzono między innymi w Tokio – w kawiarni Chumon ni Jikan ga Kakaru Cafe. Nazwa lokalu oznacza do­słow­nie „kawiarnia, w której zamówienie kawy wymaga czasu”, a za­trud­nio­ne są w niej wyłącznie osoby jąkające się.

🖇

[…]  mówiłam sobie: «chłoń, po prostu go chłoń!».

🖇

[…] [Olena Apchel]  Kiedy obcokrajowiec mówi w moim języku, czuję sza­cunek, niezależnie od tego, ile zna słów. Ale z jakiegoś powodu, kiedy uczy­łam się polskiego, czułam niepokój. Bo język zawsze był ważnym na­rzę­dziem intelektualnym mojej komunikacji”.
     […]  Zaraz po przyjeździe do Polski nasiąkanie polszczyzną było próbą łapania tchu w zalewie nowych słów, fraz, literowych zbitek.

🖇

Gdy musisz odnaleźć się w nowym kontekście, lekcje języka odrabiasz nie z podręcznikiem w ręku, ale w codziennych kontaktach, próbując wy­ma­cać kontury nowego świata w mroku językowej obcości.

🖇

Nie pamiętam, jakich słów nauczyłam się najpierw, ale gdzieś z tych po­cząt­ków pamiętam słowo «kurwa», czy śmiesznostki, na przykład cza­so­wnik «pukać». «Pukanie» to po ukraińsku «puszczanie bąków», więc «puk, puk» śmieszyło.

🖇

Wielokulturowość siłą, wielojęzyczność atutem.

Jagoda Ratajczak, Luka. Jak wstyd i lęk dziurawią nam język,
Wydawnictwo Karakter, Kraków 2023.
(wyróżnienie własne)

„Ale powiem pani […]  Aż wstyd się było odezwać… – do­daje. – No ale czasem to ten wstyd trzeba do kiesze­ni schować. I tyle”. Uśmiecham się do niej, dla siebie za­cho­wu­jąc niemal romantyczną kon­klu­zję. Słyszę ją do­brze we własnych myślach: właśnie tak łata się naj­większe luki.

🖇

[…]  błędy można popełniać. […]  błędy to część codzienności.

🖇

Zaczynam się uczyć, gdy najbardziej… nie chce mi się uczyć. Zrozumiałem, że niekoniecznie muszę czuć mo­ty­wa­cję, żeby działać, i że motywacja będzie po­dą­żać za działaniem, bo właśnie poprzez działanie wzbudzam w sobie pozytywne emocje związane z nauką.

🖇

Jeśli wierzyć słynnemu językoznawcy Stephenowi Kra­she­nowi, ucząc się języka, sprawiamy, że ten spły­wa do naszego umysłu także przez filtr emocji, a spływa na­praw­dę obficie, gdy nie towarzyszą temu nerwowość i niepewność.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz