niedziela, marca 17, 2024

5393. Z oazy (CCXXXVIII)

Dwunie­dzielne odliczanie literek, trzy. Czytanych w tygodniu, w którym francuzi zmodyfikowali konstytucję, uznając prawo kobiet do decydowania o sobie, ale też uznając ich mądrość, że dadzą radę podjąć najlepszą dla siebie decyzję. Kolorytu czy­ta­niu do­da­li święci polscy politycy, którzy od dziesięcioleci nie potrafią pojąć, że prawo nie jest obowiązkiem, a ich sumienia powinny już dawno zdecydowanie od­cze­pić się od kobiet, o któ­rych nic nie wiedzą, a których życie meblują, bez względu na to, jaką decyzję te ko­bie­ty podejmują.

Znamienne dla mnie jest, że kolejne części tego zbioru ukazały się oryginalnie odpo­wied­nio w 2000, 2016 i 2022 roku. Wymagały właściwego Czasu, by opowiedzieć (po­ziom indywidualny) te historie, by inni byli w stanie je usłyszeć (poziom spo­łecz­ny). Nie za­czy­naj­cie czytać tej książki, jeżeli nie chce­cie ubrudzić swoich zacnych przekonań. Nie da się zapomnieć wrażenia, jakie te literki robią na czytającej je oso­bie, szcze­gól­nie, gdy jest kobietą.

Czas ruszył wraz z tą historią i ciągnie mnie z sobą, czy tego chcę, czy nie. Wiem już, że jestem zdecydowana dojść do końca, cokolwiek się stanie, po­dob­nie jak byłam zdecydowana w wieku dwudziestu trzech lat, kiedy po­dar­łam zaświadczenie o ciąży. […]  Postaram się przede wszystkim scho­dzić w głąb każdego obrazu aż do momentu, gdy fizycznie od­czu­ję, że godo­ty­kam”, i gdy pojawią się jakieś słowa, o których będę mogła powiedzieć: „To jest to”.

🖇

Potajemność aborcji takiej jak moja to już historia, lecz według mnie nie ma powodu, by pozostawić ją zagrzebaną gdzieś głęboko, nawet jeśli paradoks sprawiedliwego prawa polega niemal zawsze na tym, że w imię zasady „to już przeszłość” zobowiązuje się dawne ofiary do milczenia, więc w re­zul­ta­cie milczenie kryje to, co zdarzyło się przedtem i potem.

🖇

Niejasno dopatrywałam się związku pomiędzy klasą społeczną, z której po­cho­dziłam, a tym, co mi się przytrafiło. Jako pierwsza z rodziny ro­bot­ni­ków i drobnych sklepikarzy uniknęłam fabryki i lady sklepowej, poszłam na stu­dia. Ale ani matura, ani licencjat z literatury nie zdołały odwrócić fatum dzie­dziczenia biedy, której emblematem, podobnie jak alkoholizm, była dziew­czy­na w ciąży. Dałam się złapać za dupę i to, co we mnie rosło, było w pewnym sensie społeczną porażką.

🖇

Dziewczyny takie jak ja psuły lekarzom dzień. Bez pieniędzy, bez zna­jo­mo­ści – w przeciwnym razie nie lądowałyby u nich, szukając po omacku – zmu­szały ich, by przypomnieli sobie o prawie, które mogło ich posłać do więzienia i na zawsze zakazać wykonywania zawodu. Nie mieli odwagi powiedzieć prawdy: że nie w głowie im ryzykować utratę wszystkiego dla pięknych oczu jakiejś panienki na tyle głupiej, że dała sobie zrobić bachora. Chyba że jeden czy drugi szczerze wolałby umrzeć, niż złamać prawo, które pozwalało umierać kobietom. Ale wszyscy oni myśleli zapewne, że nawet jeśli uniemożliwia się kobietom usunięcie ciąży, one i tak znajdą sposób. […]  By przestać zapadać się w te obrazy i chwycić się niewidzialnej, abs­trak­cyj­nej, nieobecnej w pamięci rzeczywistości, która wyrzucała mnie na ulicę w poszukiwaniu nieistniejącego lekarza, a która nazywała się prawo.

🖇

Przeżycie czegoś, cokolwiek to było, daje niezbywalne prawo do pisania o tym. Nie ma prawd gorszych.

🖇

Czułam się opuszczona przez świat, przez wszystkich z wyjątkiem tej star­szej kobiety w czarnym płaszczu, która towarzyszyła mi, jakby była moją matką.

🖇

[…]  zrozumiałam, że chodzi o dwudziestoletnią dziewczynę bez męża. Nie pozbyła się ciąży, ale nie traktowano jej lepiej niż mnie. Dziewczyna po abor­cji i panna z brzuchem z biednych dzielnic Rouen jechały na tym sa­mym wózku. Być może okazywano jej więcej pogardy niż mnie.

🖇

Miałam wrażenie, że to już nie ten sam świat. Twarze przechodniów, samochody, tace na stołach w stołówce, wszystko, co widziałam, zda­wało się przepełnione znaczeniami.

Annie Ernaux, Zdarzenie [w:] Ciała, przeł. Agata Kozak,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2024.
(wyróżnienie własne)

🖇 🖇

Dziewczyna z fotografii to obca osoba, która zostawiła mi w spadku swoją pamięć.
     […]
     Dziewczyna z 1958 roku, która mimo dzielących nas pięćdziesięciu lat potrafi wyskoczyć ni stąd, ni zowąd i wywołać wewnętrzną panikę, żyje we mnie w ukryciu i nie da się jej usunąć.

🖇

Jak wskrzesić absolutną niewiedzę i oczekiwanie na to, co jest wówczas cał­ko­witą zagadką i cudem istnienia – wielkim sekretem, o którym od dzie­ciń­stwa rozmawia się szeptem, ale którego w tych czasach nigdzie się nie opi­su­je ani nie pokazuje?

🖇

Czy powinnam nieustannie przeplatać dwie perspektywy historyczne – 1958 i 2014? Marzy mi się zdanie, które zawierałoby jedną i drugą, bez zgrzytów, po prostu na zasadzie nowej składni.

🖇

W każdej minucie na ulicach, w różnych open space’ach, w metrze i w sa­lach wykładowych miliony powieści piszą się rozdział po rozdziale w ludz­kich głowach, są wymazywane, poprawiane i wszystkie umierają, po­nie­waż ziściły się lub nie.

🖇

Dziesięć lat, krótko w perspektywie historii, ogromnie długo na początku życia – to tysiące dni i godzin, w ciągu których znaczenie rzeczy przeżytych pozostaje niezmienne i wstydliwe.

🖇

Czuje dumę tego, kto czegoś doświadczył, posiadł nową wiedzę, choć nie po­tra­fi zmierzyć ani wyobrazić sobie, do czego ta wiedza doprowadzi w naj­bliż­szych miesiącach. Przyszłość nowych zdobyczy jest nieprzewidywalna.
     Nie spotkała ludzi podobnych do siebie, to ona nie jest już taka sama.

🖇

Jak jesteśmy obecni w istnieniu innych, w ich wspomnieniach, sposobie bycia, wreszcie w samych działaniach?

🖇

Zastanawiam się, co to znaczy, że jakaś kobieta odtwarza sceny sprzed po­nad pięćdziesięciu lat, do których jej pamięć nie potrafi dodać niczego no­we­go. Czy może stać za tym przekonanie inne niż to, że pamięć jest formą poznania? Jakie pragnienie – wykraczające poza chęć zrozumienia – kryje się w jej determinacji, by wśród tysięcy rzeczowników, czasowników i przy­miot­ni­ków znaleźć te, które dadzą pewność – złudzenie – że osiągnęło się najwyższy możliwy stopień realności?

🖇

Opowiadam się za niezdecydowaniem: otrzymanie kluczy do zrozumienia wstydu nie daje mocy jego wymazania.

🖇

[…]  nie rozumiemy tego, co przeżywamy,
w chwili, gdy się nam to przydarza.

🖇

Prawda innych – która przecież jest niczym w porównaniu z tym, o czym nie mają pojęcia, i która sprawia, że podskakują ze zdziwienia, kiedy się dowiadują, „Kto by pomyślał, kto by uwierzył?” i tak dalej – jakie znaczenie ma dla mnie dzisiaj, kiedy piszę?

🖇

[…]  miałam potrzebę zadać pytanie, które rzadko pojawia się w literaturze: jak u progu życia radzimy sobie z przymusem ustalenia, co będziemy robić w przyszłości, z momentem wyboru i wreszcie z poczuciem, że się jest albo nie jest tam, gdzie się być powinno?

🖇

Wydarzenia naprawdę nas zmieniają.

🖇

W ostatecznym rozrachunku okazało się to zadziwiająco łatwe, […]  choć tkwiąc na dnie, zupełnie tego nie podejrzewałam.

🖇

[…]  liczy się nie to, co się zdarza, lecz to,
co robimy z tym, co się zda­rzyło
.

🖇

Nie wiem, czym jest ten tekst. Nawet to, za czym się uganiałam, pisząc tę książkę, się rozpłynęło. Znalazłam w papierach swoisty zapis intencji:
     Zbadać rozziew między oszałamiającą realnością tego, co się dzieje, w mo­mencie, kiedy to się dzieje, a dziwną nierealnością, jakiej nabiera to, co się zdarzyło.

Annie Ernaux, Pamięć dziewczyny [w:] Ciała, przeł. Agata Kozak,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2024.
(wyróżnienie własne)

🖇 🖇

Mówił „stop” albo „już” zamiast „dziękuję”, kiedy przy stole nakładałam mu jedzenie. […]  Fakt, że zauważałam te sygnały – i być może, co jeszcze sub­tel­niej­sze, że nie wzbudzały one we mnie żadnej reakcji – stanowił dowód na to, że nie należę już do tego samego świata co on. Przy moim mężu czu­łam się kiedyś dziewczyną z ludu, przy nim byłam burżujką.
     Był nosicielem pamięci o moim pierwszym świecie .

🖇

Miałam świadomość, że było to jakąś formą okrucieństwa wobec tego mło­de­go mężczyzny, dla którego rzeczy działy się po raz pierwszy. Gdy mówił o planach na wspólną przyszłość, odpowiadałam niezmiennie: „Teraź­niej­szość wystarczy”, nigdy nie wyjaśniając, że teraźniejszość jest dla mnie je­dy­nie zduplikowaną przeszłością.

🖇

Moje ciało pozbyło się wieku. Trzeba było zdecydowanej dezaprobaty w spoj­rzeniu ludzi siedzących obok nas w restauracji, żeby mi o nim przy­po­mnieć. Spojrzeniu, które nie tylko mnie nie zawstydziło, lecz wzmogło moją determinację, by nie ukrywać związku z mężczyzną, „który mógłby być moim synem”, skoro byle facet po pięćdziesiątce może afiszować się z dziewczyną na pewno niebędącą jego córką i nie spotyka go za to cień potępienia.

🖇

To, co czułam w tej relacji, nie dawało się wyrazić, mieszały się w tym seks, czas i pamięć. […]
     Jak wszyscy, którzy naruszają normy społeczne, od razu wyłapywaliśmy pary podobne do nas. Wymienialiśmy z nimi porozumiewawcze spojrzenia. Potrzebowaliśmy podobieństwa. W świecie zewnętrznym nie sposób było za­pomnieć, że przeżywamy tę historię na oczach społeczeństwa, co przyj­mo­wa­łam jako wyzwanie, by zmienić obowiązujące konwencje.
     […] A. zauważył, że jesteśmy trudniejsi do zaakceptowania niż para jednopłciowa.

🖇

Rzeczy niezapisane nie doszły do końca,
zostały tylko przeżyte.

🖇

Coraz częściej wydawało mi się, że mogę piętrzyć obrazy, doświadczenia, lata i nie czuć nic poza powtórzeniem. […]
     Była jesień, ostatnia w XX wieku. Odkrywałam, że jestem szczęśliwa, wchodząc w trzecie tysiąclecie sama i wolna.

Annie Ernaux, Młody mężczyzna [w:] Ciała, przeł. Agata Kozak,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2024.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz