Uwielbiam spotykać w książkach muzykę i obrazy. W przypadku malarstwa to zawsze podróż w nieznane. Robię przerwę w czytaniu, szukam obrazu, odnajduję biogram malarza, oglądam inne jego dzieła. Zastanawiam się, dlaczego ten obraz w tej książce, w tym momencie opowieści, jaką pełni rolę, co dopowiada, z czym radzi sobie lepiej niż słowa.
Z muzyką jest ciut inaczej. Czasem jest jak z malarstwem, nieznana ziemia. Czasem jest to podróż do przeszłości, gdy mowa o utworze, którym łomoliłam całymi tygodniami, a potem odłożyłam na lata. Robię przerwę w czytaniu, ruszam na spotkanie znanego, przed oczami plejada wspomnień z czasów, gdy zapętlony utwór wypełniał każdą wolną chwilę. Odkrywam go na nowo, bo przecież teraz jestem kimś innym, niż byłam dwadzieścia, piętnaście czy pięć lat temu.
W przypadku muzyki jedyna trudność polega na znalezieniu dobrego wykonania, ale często mam szczęście nieuka. W tym przypadku to szczęście jest niewiarygodnie duże. Biały Kruku, jakie wrażenie robił na Tobie ten pianista podczas Konkursu Chopinowskiego?
Ostatnie trzy dni łomoliłam Patetyczną, wyciągając z niej kolejne zachwycające smaczki. Łomoliłam ostro, chyba nawet zbyt, bo Sadownik nie wytrzymał i poprosił: załóż słuchawki. Założyłam i odkryłam kolejne perełki.
Patetyczna.
Pomyślałam, że to smutny tytuł, ale sam utwór jest pogodny. Zaczyna się tempem, jakbyśmy szli bardzo wolno doliną rzeki, a potem się zatrzymali, by podziwiać księżyc, patrzeć na wieczorne drzewa wiśni sakury, zatapiając się we wspomnieniach dawnych dni…
Przeszłość to nie były same radości. Naprawdę bywało bardzo różnie. Gdy patrzę wstecz, nawet teraz czuję w sercu ból, ale wszystko to patos minionych dni.
– A może Patetyczna leczy zranione dusze – szepnęłam i wzięłam do ręki filiżankę. Okrągły księżyc oświetlał powierzchnię rzeki.
🖇
Mówi się, że fortepian wystarczy za całą orkiestrę, do tego stopnia potrafi wyrazić bogactwo muzyki.
Tak. […] Podszedłem do fortepianu.
„Powodzenia! Pluton to planeta, która kieruje upadkami i podnoszeniem się z nich. Jako pański fan modlę się, by udało się panu odrodzić”.
🖇
– Patetyczna Beethovena dla tamtych dzieci?
– Poprzednim razem pani Serikawa, słuchając tutaj, jak gram Patetyczną, zrozumiała, co chciałem w ten sposób przekazać. Byłem bardzo szczęśliwy.
Beethoven, kiedy komponował ten utwór, miał już poważne problemy ze słuchem. Wiedząc o tym, spodziewamy się, że jest to utwór bardzo smutny. Jednak melodia jako całość, choć przejmująca, ma w sobie i łagodność, i siłę. Czujemy, że kompozytor godzi się z losem i postanawia iść dalej.
Ten utwór jest jak odbicie się od dna. Kojarzy nam się od razu z Plutonem. Koi dusze pogrążone w cierpieniu.
„A może Patetyczna leczy zranione dusze…”
Staruszek usiadł przy fortepianie, przypomniał sobie słowa Mizuki i jego twarz się rozpromieniła.
Mai Mochizuki, Kawiarnia pod Pełnym Księżycem,
przeł. Barbara Słomka, W.A.B., Warszawa 2024.
(wyróżnienie własne)
*
Ludwig van
Beethoven, Sonata fortepianowa c-moll, Patetyczna,
Adagio Cantabile,
Lǐ Yúndí 李雲迪 (fortepian), cała sonata.
*
Ludwig van Beethoven, Sonata fortepianowa c-moll, Patetyczna,
Rondo,
Lǐ Yúndí 李雲迪 (fortepian).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz