niedziela, marca 31, 2024

(5408+1). 🎼 ♭♭♭ ♩

Uwielbiam spotykać w książkach muzykę i obrazy. W przypadku malarstwa to za­wsze podróż w nieznane. Robię przerwę w czytaniu, szu­kam obrazu, od­najduję bio­gram malarza, oglądam inne jego dzieła. Zastanawiam się, dlaczego ten obraz w tej książce, w tym momencie opowieści, jaką pełni rolę, co dopowiada, z czym radzi so­bie lepiej niż słowa.

Z muzyką jest ciut inaczej. Czasem jest jak z malarstwem, nieznana ziemia. Czasem jest to podróż do przeszłości, gdy mowa o utworze, którym łomoliłam całymi tygo­dnia­mi, a potem odłożyłam na lata. Robię przerwę w czytaniu, ruszam na spotkanie znanego, przed oczami plejada wspomnień z czasów, gdy zapętlony utwór wypełniał każdą wolną chwilę. Odkrywam go na nowo, bo przecież teraz jestem kimś innym, niż byłam dwadzieścia, piętnaście czy pięć lat temu.

W przypadku muzyki jedyna trudność polega na znalezieniu dobrego wykonania, ale często mam szczęście nieuka. W tym przypadku to szczęście jest niewiarygodnie duże. Biały Kruku, jakie wrażenie robił na Tobie ten pianista podczas Konkursu Chopinowskiego?

Ostatnie trzy dni łomoliłam Patetyczną, wyciągając z niej kolejne zachwycające sma­czki. Łomoliłam ostro, chyba nawet zbyt, bo Sadownik nie wytrzymał i po­pro­sił: załóż słuchawki. Założyłam i odkryłam kolejne perełki.

Patetyczna.
     Pomyślałam, że to smutny tytuł, ale sam utwór jest pogodny. Zaczyna się tempem, jakbyśmy szli bardzo wolno doliną rzeki, a potem się zatrzymali, by podziwiać księżyc, patrzeć na wieczorne drzewa wiśni sakury, za­ta­pia­jąc się we wspomnieniach dawnych dni…
     Przeszłość to nie były same radości. Naprawdę bywało bardzo różnie. Gdy patrzę wstecz, nawet teraz czuję w sercu ból, ale wszystko to patos mi­nio­nych dni.
     – A może Patetyczna leczy zranione dusze – szepnęłam i wzięłam do ręki filiżankę. Okrągły księżyc oświetlał powierzchnię rzeki.

🖇

Mówi się, że fortepian wystarczy za całą orkiestrę, do tego stopnia potrafi wyrazić bogactwo muzyki.
     Tak. […] Podszedłem do fortepianu.
     „Powodzenia! Pluton to planeta, która kieruje upadkami i pod­no­sze­niem się z nich. Jako pański fan modlę się, by udało się panu od­rodzić”.

🖇

     – Patetyczna Beethovena dla tamtych dzieci?
     – Poprzednim razem pani Serikawa, słuchając tutaj, jak gram Pa­te­ty­czną, zrozumiała, co chciałem w ten sposób przekazać. Byłem bardzo szczęśliwy.
     Beethoven, kiedy komponował ten utwór, miał już poważne problemy ze słuchem. Wiedząc o tym, spodziewamy się, że jest to utwór bardzo smutny. Jednak melodia jako całość, choć przejmująca, ma w sobie i ła­god­ność, i si­łę. Czujemy, że kompozytor godzi się z losem i postanawia iść dalej.
     Ten utwór jest jak odbicie się od dna. Kojarzy nam się od razu z Plu­to­nem. Koi dusze pogrążone w cierpieniu.
     „A może Patetyczna leczy zranione dusze…”
     Staruszek usiadł przy fortepianie, przypomniał sobie słowa Mizuki i jego twarz się rozpromieniła.

Mai Mochizuki, Kawiarnia pod Pełnym Księżycem,
przeł. Barbara Słomka, W.A.B., Warszawa 2024.
(wyróżnienie własne)

*

Ludwig van Beethoven, Sonata fortepianowa c-moll, Patetyczna,
Adagio Cantabile, Lǐ Yúndí 李雲迪 (fortepian), cała sonata.

*

Ludwig van Beethoven, Sonata fortepianowa c-moll, Patetyczna,
Rondo, Lǐ Yúndí 李雲迪 (fortepian).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz