(wczoraj wczesnym wieczorem)
Sadownik:
O której przyjeżdża twoja koleżanka?
Jabłoń:
O 21.30 pójdziemy z suką na spacer
i zgarniemy ją z przystanku tramwajowego?
Sadownik:
Jak to?
Jabłoń:
(troszkę foszy)
Nie chcesz, nie musisz. Mogę iść sama.
Przecież wiesz, że do nas ciężko dojść,
jak się u nas nigdy nie było.
Sadownik:
Czyś ty zwariowała?
A gdzie ona przyjeżdża do Warszawy?
Jabłoń:
(foszy ciut bardziej)
Wiesz co, jakie zwariowała?
Sadownik:
Jaki przystanek? Pojedziemy po nią!
(po chwili)
Jabłoń:
(dzwoni do Borówki)
Będziemy na ciebie czekać na dworcu autobusowym.
Sadownik:
(dopowiada z boku, by Borówka słyszała)
Będziemy, będziemy, bo nie wpuszczam do domu obcych.
Jabłoń:
(trochę trwało, aż zrozumiała, co powiedział;
dopiero potem zaczęła się śmiać z Sadowniczej przewrotności)
*
To było wczoraj. Borówka już nie jest obca dla Sadownika. Dziś mamy z Borówką pierwszy dzień egzaminów coachingowych za sobą. Jutro drugi dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz