piątek, lipca 04, 2014

1079. Coacherki in spe

(wczoraj wczesnym wieczorem)
Sadownik:
O której przyjeżdża twoja koleżanka?

Jabłoń:
O 21.30 pójdziemy z suką na spacer
i zgarniemy ją z przystanku tramwajowego?

Sadownik:
Jak to?

Jabłoń:
(troszkę foszy)
Nie chcesz, nie musisz. Mogę iść sama.
Przecież wiesz, że do nas ciężko dojść,
jak się u nas nigdy nie było.

Sadownik:
Czyś ty zwariowała?
A gdzie ona przyjeżdża do Warszawy?

Jabłoń:
(foszy ciut bardziej)
Wiesz co, jakie zwariowała?

Sadownik:
Jaki przystanek? Pojedziemy po nią!

(po chwili)
Jabłoń:
(dzwoni do Borówki)
Będziemy na ciebie czekać na dworcu autobusowym.

Sadownik:
(dopowiada z boku, by Borówka słyszała)
Będziemy, będziemy, bo nie wpuszczam do domu obcych.

Jabłoń:
(trochę trwało, aż zrozumiała, co powiedział;
dopiero potem zaczęła się śmiać z Sadowniczej przewrotności
)

*

To było wczoraj. Borówka już nie jest obca dla Sadownika. Dziś mamy z Borówką pierwszy dzień egzaminów coachingowych za sobą. Jutro drugi dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz