czwartek, lipca 31, 2014

1086. Kudłate Życie (epizody)

 wpis przeniesiony 10.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

#1

Upał. Trzyma. Dwa dni temu o 18.30 miałyśmy się zameldować u psiej pani alergolog na odczulanie. A upał wściekły nic sobie nie robił z wizyty lekarskiej. Dwoma tramwajami w każdą stronę trzeba było jechać. Ale, ale. Kudłata ma jeden gadżet. Kupioną w zeszłym roku za wielką wodą kamizelkę chłodzącą. Dwie godziny przed wyjściem z domu namoczyłam oną. Wody naciągnęła. Ciężaru nabrała. W zamrażalniku zaległa. Przed wyjściem na grzbiet Suki wrzuciłam.

Gdy wracałyśmy od pani doktor, coś mnie tknęło, by zrealizować psią receptę w pobliskiej aptece. Obejrzałam. Upewniłam się, że nie jest oblepiona kudłatym zakazem. Weszłam z Heniutką. Usiadła grzecznie obok mojej nogi. Pan zrealizował receptę. Podziękowałam, że mogłam z pacjentką wejść. I wmurował mnie pan magister słowami:
     — Psy-przewodnicy zawsze są u nas mile widziani.

Wróciłam do domu i szukać Sadownikowi ułomności we mnie kazałam, które usprawiedliwiałyby słowa pana magistra, bo ja znalazłam tylko profesjonalną psią kamizelkę. Znalazł ułomność nie jedną... Poskarżyłam się telefonicznie Antence. Jak zwykle była sobą i tylko pozytywy umiała znaleźć, że Heniutka niby taka dobrze ułożona... Zadumałam się. W końcu od czego ma się przyjaciół? Nawet jeśli jeden z nich jest współwinnym wszystkiego Małżonkiem.


#2

Nocleg na południu Polski w nadchodzący weekend potrzebny dla dwóch par, w tym jedna z psem. Sadownik wczoraj obdzwonił wiele miejsc. W końcu załatwił. Relację zdawał wieczorową porą. Że zadzwonił tam, gdzie będziemy finalnie spać, i mówi. Że dwie pary. Jedna z psem. I czy tak może być. A na to pan Właściciel:
     — Proszę pana, oczywiście, w końcu pies to też człowiek!

Serce rośnie na samą myśl o weekendzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz