wpis przeniesiony 14.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Reportaż. O czymś, o czym zielonego pojęcia nie mam. O czymś, na temat czego każdy z nas jakieś zdanie ma — nawet jeśli go to nie dotyczy. Bo taki to już kraj, że zdanie trzeba mieć. A im mniej się wie, tym łatwiej trwać przy własnym osądzie, poglądzie, prawdzie jedynej.
Reportaż. Gatunek literacki, który był jednym z powodów zakupu kundla, by nie trzymać wszystkich tych książek na półkach. Trafił się. Na temat, od czasu do czasu aktualny w kraju.
Zaczęłam w niedzielę. Przeczytałam o rzeczach, które nie mieszczą mi się w głowie. Przeczytałam o rzeczach, które mieszczą się w niej dość swobodnie. Jedna z bohaterek reportażu mówi: chcemy żyć jak normalni ludzie. Tyle że dla mnie to zdanie nie jest o prawach i wolnościach, ale o histerycznym, dziecinnym tupaniu nogami.
Pozostałam po tej książce z dwoma wrażeniami. Jedno to zadziwienie, bo kto by pomyślał, że wielki, stu- dwustuletni sen o demokracji, ciepłej wodzie w każdym domu czy prawach człowieka zamieni się w koszmar o konsumpcjonizmie i „należy mi się” za wszelką cenę, nie tylko finansową. Mentalnie, szczury w klatkach a nie ludzie, pomyślałam, czytając, nie raz.
Drugie wrażenie dotyczy ogromu dylematów etycznych czy filozoficznych, które ludzkość stworzyła. Jesteśmy nieskończeni w pomysłowości, przewrotności i posługiwaniu się logiką, by uzyskać określony efekt. Dylematy są ogromne. Z wielu nie zdawałam sobie sprawy. Kamieniem nie rzucę.
*
— Wydaje ci się, że zadajesz wszystkie pytania, które trzeba zadać, ale potem okazuje się, że nie zadałaś najważniejszych. Tych, które zada twoje dziecko.
*
Ku zaskoczeniu wszystkich sąd [w Izraelu] postanowił jednak wznowić postępowanie i wydał drugi wyrok, w którym odwrócił logikę, stwierdzając: „Rodzicielstwo jest podstawową egzystencjalną wartością zarówno dla jednostek, jak i dla społeczeństwa. Dla kontrastu, nie ma żadnej wartości w nieposiadaniu dziecka”.
*
Wyzwaniem stały się sytuacje, w których pary chcą skorzystać z zarodka obciążonego chorobą. W Wielkiej Brytanii pewna heteroseksualna, głucha para urodziła poczęte naturalnie głuche dziecko. Gdy zaczęli planować drugie, okazało się, że będą musieli skorzystać z in vitro, chcieli więc wybrać zarodki z genetyczną głuchotą. HFEA się temu sprzeciwiła, uważała, że zarodek z chorobą nie powinien być użyty. Zdaniem pary takie stanowisko oznacza, że życie głuchych jest warte mniej niż życie ludzi zdrowych.
*
Izrael jest krajem, w którym ten, kto nie ma dzieci, nie jest w pełni osobą.
*
[Sara Franklin] zwróciła uwagę na sposób, w jaki kobiety doświadczają leczenia niepłodności. Niekończące się wizyty lekarskie, badania, przygotowania, emocjonalne huśtawki sprawiają, że leczenie niejako przejmuje kontrolę nad życiem kobiety i staje się sposobem życia. Oprócz obciążenia fizycznego i psychicznego daje też złudne poczucie działania i wpływania na swoje życie. Pojawia się wewnętrzny przymus ciągłego próbowania. Pomimo porażek, które stają się nieodłączną częścią leczenia, kobiety chcą dalej próbować wszystkiego, aby móc spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie: zrobiłam, co mogłam. To z kolei staje się pułapką, bo nigdy nie wiadomo, czy kolejny raz nie przyniesie jednak sukcesu. Stąd poczucie, że dostępność medycyny reprodukcyjnej jest również w jakimś sensie przekleństwem.
*
Nie zmieniło się nic i zmieniło się wszystko. Moje uczucia zostają takie same.
*
[…] nie warto mieć tajemnic w rodzinie. Kłamstwo to trucizna. Trzeba się liczyć z tym, że w jakiś sposób, prawda wyjdzie na jaw. I co wtedy?
Karolina Domagalska, Nie przeproszę, że urodziłam. Historie
rodzin z in vitro, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz