wpis przeniesiony 14.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
spiskowałam. za plecami Bliźniaczej Liczby. pierwszy raz. nie mogę obiecać, że ostatni. język za zębami trzymałam. dwa–trzy tygodnie? jakoś tak.
bo wszystko przez mężczyzna. całe zło na świecie! o, o, o! zagalopowałam się. choć fakt, że początek tej historii to mężczyzna — a w zasadzie Jego zachwyt.
Zalo zamówił u mnie polską wersję książki. w tajemnicy. by Bliźniaczej Liczbie niespodziankę zrobić. bo Bliźniacza Liczba muuuuusi tę książkę przeczytać. a skoro tak, to bliźniaczo ja też się poczuwam. zakupiłam dwa egzemplarze. w papierze, bo wtedy nie było jeszcze wersji elektronicznej. jedną dla Bliźniaczej Liczby, jedną dla mnie i Sadownika.
kruszyna, nie książka. piękne ilustracje ma, więc nie gniewam się, że w papierze ją mamy. gdy książka do Bliźniaczego domu dotarła, wzięłam się za nasz egzemplarz.
pierwsze trzydzieści stron trzymał mnie przy czytaniu wyłącznie Zalowy zachwyt tą książką. nie da się spamiętać wszystkich nazw własnych, nie da się wyobrazić sobie topologii miejsc. jest się niczym dziecko we mgle. pierwszej w życiu mgle. i trzeba dać się zgubić, porwać, inaczej nic z tego czytania nie będzie. a człowiek broni się, jak może. daję słowo.
po pięćdziesięciu stronach łapie się pomysł i zachwytem go się obdarza, i nie można już oderwać się. choć to kompletnie nie moje zaułki literatury, wzruszyłam się pięknie, w upragniony sposób, nie raz i połykałam stronę za stronicą, zdanie za zdaniem. delektowałam się do ostatniego słowa. to nie książka, to etiuda na uczucia, przeczucia i orkiestrę „się”.
z przyjemnością czekam teraz na wrażenia Bliźniaczej Liczby i Sadownika.
— Czytelnicy spodziewają się pewnych rzeczy — powtórzyłem. — Ludzie przeczytają to i poczują się zawiedzeni. Opowieść nie dostarcza tego, co powinna dawać normalna literatura.
Wtedy Vi powiedziała coś, co zapamiętałem na zawsze.
— Pieprzyć ich — stwierdziła. — Dla nich historie pisze się cały czas. A co ze mną? Gdzie są teksty dla takich jak ja?
*
To jest dla tych wszystkich lekko poszkodowanych.
(Nate Taylor, źródło)
Zeszła ze ścieżki poprawnego biegu spraw. Najpierw doprowadzasz do porządku siebie. Potem swój dom. Następnie swój kawałek nieba...
Cóż, wtedy nie wiedziała dokładnie co się działo potem. Miała jednak nadzieję, że po tym świat weźmie się do roboty, jak odpowiednio złożony werk zegarka potraktowanego olejem.
*
Innym razem ta świadomość mogłaby wyrzucić ją, wirującą gniewnie, poza nawias prawdziwości. Spoconą i zakręconą ponad wszelką nadzieję. Ale nie dzisiaj. Wobec leżącej przed nią tak cudownej prawdy. Wobec wszystkiego nagle tak prostego, żeby mogła to dostrzec. Trzy rzeczy są łatwe, jeśli wiesz, o co im chodzi.
*
A kiedy jej wzrok padł na pierścień na stole, pojęła, że już tu nie należy. Miał prawo iść, dokąd mu się podoba.
*
Jednak niektórych rzeczy nie można po prostu pośpieszać. Auri wiedziała to na pewno.
Patrick Rothfuss, Muzyka milczącego świata,
(tłum. Mirosław P. Jabłoński),
Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2015.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz